Kiedy drzwi zamknęły się za Dymitrem nadal roztrzęsiona usiadłam na
łóżku. Emocje powoli zaczęły schodzić ze mnie. Nie tak sobie wyobrażałam
spędzenie pierwszego dalekiego wakacyjnego wyjazdu. Definitywnie nie tak miało
to wyglądać.
Nie ściągając butów odchyliłam się do tyłu i plecami położyłam się na
delikatnej pościeli. Trzymając lód przy głowie zerkałam w sufit nie do końca
zastanawiając się nad tym o czym myślałam. Tyle rzeczy na raz przechodziło
przez mój umysł, że w żaden normalny sposób nie byłam w stanie stwierdzić, co
było ważne, a co nie. Nagle wpadło mi do głowy, by zadzwonić do swojej rodziny
i dać im znać, że wszystko u mnie było w porządku, oczywiście nie licząc
niewielkiego wypadku. Sięgnęłam po swój telefon i wybrałam odpowiedni numer.
Kiedy przycisnęłam zieloną słuchawkę z komórki nie wydobyły się sygnały; automatyczny
głos przekazał mi informację, że nie mam możliwości wykonywania połączeń poza
granicę. Zrezygnowana zamknęłam oczy i zasnęłam.
Obudziłam się po kilkunastu, może kilkudziesięciu minutach. I nie do
końca sama się obudziłam, zostałam obudzona przez dość głośne pukanie do drzwi.
Potwornie ziewając zwlekłam się z łóżka i pociągnęłam za klamkę. Kiedy oczy wyostrzyły
obraz dokładniej przyjrzałam się stojącej postaci. Była to Bella.
- Przyszłam sprawdzić jak się czujesz – uśmiechnęła się i bez pytania weszła
do środka, zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona powlekłam się za nią.
- Jest już lepiej, dzięki – odpowiedziałam zmieszana. – Która jest
godzina?
- Za chwilę dochodzi szesnasta – zerknęła na mnie. – Co jest między tobą
a Dymitrem?
- My ee – to pytanie wytrąciło mnie z tropu. Co jej miałam powiedzieć?
Przystawił się do mnie na siłowni, potem wziął mnie do siebie i na sam koniec
kazał mi lecieć ze sobą na zajebiście drogie wakacje? – No, my się ten,
przyjaźnimy.
- Aha.
Odwróciłam się tyłem by ukryć niewielkie rumieńce, które pojawiły się
na mojej twarzy. Kucnęłam przed nierozpakowaną torbą i zaczęłam przeglądać ubrania,
które wzięłam ze sobą. Mieliśmy grupowo iść na obiad i chciałam jakoś ładnie
wyglądać. Wyciągnęłam dwie sukienki i położyłam je przed sobą.
- Weź tą po lewej – odezwała się Bella. Skinęłam głową i kiecka leżąca
po prawej wylądowała z powrotem w środku. – Widzimy się na dole.
W momencie kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami ściągnęłam z siebie
aktualnie noszone ubrania i narzuciłam sukienkę. Prosty kawałek materiału z
kwiatami z dość sporym dekoltem i rękawkami. Ułożyłam włosy i zadowolona zeszłam
na dół. Przywitałam się z obecnymi tam ludźmi i usiadłam na krześle, obok
którego po chwili pojawił się Dymitr.
- Widzę, że już ci lepiej – skomentował. – Ładna sukienka.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się. – Ładna koszula.
Spojrzał na mnie jak na wariatkę, ale już się nie odezwał. Chwilę
później kelnerzy przywieźli nam jedzenie. Dookoła rozległy się głośne rozmowy i
brzdęk sztućców.
- Smakuje ci? – zapytał Dymitr zerkając ciekawsko na mnie. Zdawało mi
się, że spojrzał w mój dekolt, ale nie zareagowałam na to. Przytaknęłam na jego
pytanie. Bez słowa dokończyłam swój posiłek, który swoją drogą był świetny, a
potem na stołach pojawiły się desery. Mimo, że byłam już pełna złapałam za
pucharek lodów i ze smakiem zjadłam posiłek.
Siedzieliśmy w restauracji już drugą godzinę nadal rozmawiając i jedząc.
Po jakimś czasie część towarzystwa zaczęła rozchodzić się do swoich pokoi. W
pewnym momencie ja i Dymitr zostaliśmy sami. Porozmawialiśmy na kilka błahych
tematów, a po kilkunastu minutach odeszliśmy od stołu i ruszyliśmy na górę do
swoich apartamentów. Skorzystałam z okazji i przebrałam się w coś innego.
Ściągnęłam z siebie wszystko co na sobie miałam, nie licząc oczywiście majtek.
Na górę założyłam koszulkę Dymitra, którą dostałam od niego po kąpieli w
basenie, a po chwili naciągnęłam na siebie dżinsowe spodenki. Z lekkim
uśmiechem wyszłam z pokoju i zapukałam do drzwi mężczyzny. Chwilę później otworzył
je i zaprosił mnie do środka.
- Czy mogłabym skorzystać z twojego telefonu? Mój nie pozwala dzwonić
mi za granicę, a chciałabym skontaktować się z rodzeństwem.
- Jasne, nie ma problemu – podał mi komórkę, zerkając ciekawsko na
mnie. Wybierając numer skierowałam się na balkon i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
Pierwszy sygnał, drugi i trzeci. Po kilku kolejnych odezwał się głos
automatycznej sekretarki ze słynnym „po sygnale nagraj wiadomość”. Zrezygnowana
wróciłam do środka i odłożyłam telefon na stolik, a sama usiadłam obok
urządzenia na blacie i zerknęłam na Dymitra.
Dymitr?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz