23 lis 2019

Od Bellamiego CD Althei

- Alfredzie jeżeli zaraz nie przyniesiesz mi kawy to nie masz po co jutro przyjść do pracy, bo już jej nie będziesz miał! - krzyknąłem do chłopaka. Był to dość nieśmiały dwudziestolatek jednak po odejściu mojego wcześniejszego pracownika poszukałem kogoś na szybkiego. Nie wiem czy to był dobry pomysł. Chłopak może i nigdy się nie spóźnił jednak powiedzmy sobie szczerze jest za bardzo... fajtłapą? Wszystko wypada mu z rąk. Właśnie próbuje donieść mi trzeci kubek z kawą bo dwie wcześniejsze stłukł. Jedną bo się przewrócił, a drugą bo przestraszył się wrony, którą ruszyła się bardzo "strasznie" gdzieś na dworze. Kiedy zobaczyłem chłopaka przed szklanymi drzwiami uśmiechnąłem się lekko z nadzieją, że trzeci kubek nie wyląduje na podłodze.
- Panie Bellami, oto Pańska kawa - powiedział kiedy dotarł do mojego biurka i postawił napój na nim. Uśmiechnął się przestraszony i nie ruszał się z miejsca jakby czekał na pochwałę.
- Dziękuje, ale nie czekaj na medal. Masz dużo pracy za swoim biurkiem, ja się zajmę swoim - odpowiedziałem mu, a on uśmiechnął się i skinął głową. uciekł szybko jak małe dziecko, któremu dano na lody. Westchnąłem i pomasowałem swoją prawą skroń dłonią. Bolała mnie od tego głowa. Chciałem już wrócić do domu jednak patrząc na zegar zdałem sobie sprawę, że posiedzę sobie tutaj jeszcze minimum dwie godziny. Jak nie lepiej. Nie ważne trzeba wziąć się do pracy. Upiłem łyk kawy, która okazałą się zbyt gorzka jednak stwierdziłem, że nim Alfred doniesie mi cukier wysypie go pięć razy i jeszcze zanim posprząta moja kawa nie będzie się do niczego nadawać. Westchnąłem i założyłem już jedną rękawiczkę kiedy mój telefon wydał z siebie charakterystyczny dźwięk mówiący o przyjściu SMS'a. Wziąłem komórkę do dłoni i odblokowałem go.

A: Mam dla ciebie propozycję.
Uśmiechnąłem się lekko na wspomnienie ostatniej propozycji Alt.
B: Propozycję? Mam nadzieję, że dobrze się domyślam. 
Kiedy wysłałem wiadomość znów upiłem kawę i poczekałem chwilę na odpowiedź dziewczyny.
A: Jeśli myślałeś o imprezie przebierańców w klubie Sunshine, to dobrze myślałeś.
No trudno. Może być równie ciekawie jak ostatnio. Jeśli się jej trochę pomoże lub ją nakieruje.
B: Impreza przebierana? Kiedy?
Spojrzałem na zegar, który dalej wskazywał godzinę 15.27.
A: Dzisiaj o dwudziestej. Przyjdziesz? Mówią, że będzie fajnie.
Uśmiechnąłem się widząc słowo fajnie. Oj na pewno będzie fajnie.
B: Oczywiście. Będzie i fajnie i przyjemnie. Podjadę po ciebie o dwudziestej.
Napisałem i odłożyłem telefon na biurko. Upiłem jeszcze łyk kawy i założyłem drugą rękawiczkę podchodząc do zwłok kobiety.

~~~~**~~~~

O równej osiemnastej wyjechałem z pracy kierując się od razu do domu. Kiedy wysiadłem z samochodu i znalazłem się w swojej kuchni. Rzuciłem kluczyki od samochodu do koszyczka. Ruszyłem od razu do łazienki by tam wziąć prysznic. Chciałem zmyć dzisiejszy dzień. Policja witała u mnie trzy razy. Pierwszy raz ze względu na to by natychmiast zbadać zwłoki. Okey spoko fajnie miło i ogólnie zajebiście. Drugi raz po to by dostać się do moich kamer. Bo tuż obok przebiegał obok nas jakiś złodziej, groźny morderca. Sprawa światowa. Natychmiast potrzebują kamer. Spoko. Alfred się nimi zajął. Jąkał się w każdym zdaniu po kilka razy. Westchnąłem na myśl o tym, że rozmawiał z nimi prawie godzinę. Nim wyszli wcześniejsi przyszli kolejni. Pytając o zwłoki. Młodziaki. Pierwszy dzień pracy, a oni mi ich tutaj przysłali. Mówię im wszystko co na razie się dowiedziałem, a oni patrzą przerażeni na zwłoki, które leżały obok. Nie mogli się pozbierać. Jeden zwymiotował mi do kosza, a drugi dopiero po dwudziestu minutach mówienia do niego zaczął cokolwiek notować.
Nie ważne wróćmy do prysznica. Bellami skup się na ciepłej wodzie. Zmyłem płyn i wyszedłem spod prysznica. Od razu wytarłem się ręcznikiem i założyłem bokserki. Podszedłem do lustra i przeczesałem swoją dłonią włosy. Oparłem dłonie na blacie i westchnąłem zrezygnowany. Potrzebuje alkoholu. Sięgnąłem po szczoteczkę do zębów i pastę by wykonać poranną toaletę o godzinie osiemnastej. Kiedy odłożyłem szczoteczkę skierowałem się do sypialni. Jedna z suk o imieniu Gwen leżała na kanapie, reszta pewnie była u siebie. Uśmiechnąłem się delikatnie i usiadłem obok psa. Sięgnąłem po papierosy i odpaliłem jednego. Rozłożyłem się wygodnie na kanapie i odpaliłem telewizor. Miałem jeszcze półtorej godziny czasu więc nie musiałem się martwić. Kiedy spaliłem papierosa znalazłem jakiś interesujący film. Ziewnąłem przeciągle i już wiedziałem, że jest to wielka oznaka chęci snu. Skierowałem się do kuchni i wstawiłem wodę by zrobić sobie kawę.

~~~**~~~~

Założyłem białą koszulę, eleganckie czarne spodnie, szelki oraz szary beret. Oraz ochlapałem ubranie krwią przy szyi. Wsiadłem do samochodu i odpaliłem od razu papierosa. Odpaliłem auto i wyjechałem z posesji kierując się w stronę domu Alt. W ciągu drogi spaliłem dwa papierosy i miałem jakieś pięć telefonów i zajechałem do kwiaciarni by kupić jakieś cudownie czerwone różę.  Kiedy wreszcie podjechałem pod blok dziewczyny wyszedłem z samochodu trzaskając drzwiami. Zostawiłem telefon w środku mając dość już rozmów. Kwiaty niosłem w dłoni idąc ze złą miną w stronę domu Alt. Zapukałem do jej drzwi, a te po chwili uchyliły się. Zobaczyłem dziewczynę, która lekko się uśmiechała.
- Witam Panią - powiedziałem i wszedłem do domu wyciągając w stronę dziewczyny bukiet róż.
- Witam Pana, kwiaty... od ciebie? - rzekła zdziwiona jednak przyjęła je. Prychnąłem z lekkim uśmiechem.
- Dla takiej kocicy warto - powiedziałem patrząc na strój dziewczyny. Lateks przywierał do jej ciała, a ogon zwisał pomiędzy nogami.
- Brakuje ci tylko uszek i wąsów - uśmiechnąłem się do niej, a ona wywróciła oczami.
- Nic mi nie mów, nie miałam się w co ubrać - powiedziała, a ja uniosłem jedną brew. Przyciągnąłem ją do siebie i nachyliłem się nad jej uchem.
- Było zadzwonić. Pojechalibyśmy do sklepu i ci coś kupili. Choć to też leży na tobie dobrze - szepnąłem jej do ucha. Delikatnie podgryzłem jej płatek, a ta pisnęła cicho. Uśmiechnąłem się zadziornie i odsunąłem się trochę od dziewczyny by złączyć nasze usta w pocałunku. Zresztą co ja kurwa robię. Tak nie można. Odsunąłem się od dziewczyny, a ta spojrzała na mnie zdziwiona.
- Pomożesz mi? Nie mogę zapiąć do końca stroju - powiedziała i odwróciła się do mnie. Spojrzałem na suwak i na jej nagie plecy. Dotknąłem ich delikatnie i zapiąłem zamek. Na mój dotyk zareagowała drżeniem ciała jednak wiedziałem, że nie mogę nic innego zrobić.
-Załóż ciepły płaszcz bo jest zimno - powiedziałem, a Alt skinęła głową i sięgnęła po swoją kurtkę.
- Chodźmy - rzekła, a ja skinąłem głową. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do samochodu.
- Właśnie sam robiłeś sztuczną krew? - zapytała, a ja uśmiechnąłem się lekko patrząc na nią.
- To nie jest sztuczna krew kotku - powiedziałem i otworzyłem jej drzwi do samochodu. Kiedy sam wsiadłem spojrzałem się na zdziwioną dziewczynę.
- Prowadź - rzekłem.

Alt?

+20 PD
+40 PD*

*weekendowy bonus punktowy (punkty x2) 22-24.11

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz