29 paź 2020

Od Leona


Stałem i z niedowierzaniem patrzyłem na rodziców. Ich kompletnie już pogrzało.
-Fiona, skarbie, znajomi mi mówili, że dziewczyny w twoim wieku powinny mieć więcej ruchu...- Nadal krążyła wokół tematu mama. Moja rodzicielka miała ten okropny nawyk, owijania w bawełnę. Wszystko szło tak pokrętną drogą, że trzy razy zapominało się, w czym mógł być problem, albo co miałam na myśli. Uniosłem brew i czekałem. Ojciec stał z boku z lekko zmarszczonymi brwiami. Kochał ją, na pewno ją jakoś kochał, musiał- inaczej by nie był jej mężem. Ale jak on to okazywał? Przez całe moje życie nie widziałem, jak się całowali, jak trzymali za ręce. Nic. W moim kierunku też nie byli wylewni. Nie byłem przytulany, poklepywany. Raz na jakiś czas usłyszałem, że mogłoby być lepiej. I tyle. Tata chrząknął.
-Słucham?-Wybiłem się z toku myśli.
-Mama mówiła, że zapisaliśmy cię na jazdę konną. Dziewczyny w twoim wieku to lubią i jest to sport. Sama narzekałaś, że chcesz spędzać czas ze zwierzętami.-Wskazał końcem nosa torbę która stała przy kanapie. Sięgnąłem po nią niepewnie. Toczek, dziewczęce spodnie do jazdy i jakaś koszulka. Do tego buty z obcasem. Skrzywiłem się. Bardziej kobieco się nie dało. Moje luźne ubrania były pewnym ratunkiem od realiów, jakie reprezentowało moje ciało. Kobiece biodra... Tak bardzo chciałbym ich nie mieć. Kiwnąłem głową po chwili i podziękowałem.
-Przebierz się, zawiozę cię do stajni. Musisz sobie wreszcie wyrobić prawo jazdy- Mruknął ojciec i poszedł do kuchni. Mam się ubrać. W to? Powolnie poszedłem do pokoju i wyciągnąłem ubrania. Ciasne spodnie opięły moje nogi. Miałem ochotę płakać. To było tak bardzo nie na miejscu. Znalazłem stanik sportowy, wsunąłem szybko na górę, nie patrząc w lustro. Na stanik założyłem drugi. Teraz mogło ujść za prawie brak biustu. Mogło być gorzej Leo… Mogłeś mieć cyce jak donice, wtedy by było gorzej. Koszulka sięgała mi ledwo do bioder, wiec na nią założyłem długą luźną bluzę, która sięgała mi do ud. Zasłaniała to, co uwidoczniły spodnie. Złapałem buty i toczek. Rodzice nie bawili się w pół środki. Kupili wszystko. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby nagle kupili mi konia. Nie dlatego, że ich stać. Nie są bogaci, ale dlatego, że mam mieć jakieś zajęcie. Zajęcie ma być dziewczęce. Moja praca na studiach opierała się najbardziej na odkładaniu na jakieś jeszcze niezaplanowane operacje. Ile ja bym dal za usunięcie biustu? Na pewno tyle ile to kosztuje. Poczułem na sobie wzrok ojca. Skrzywił się.
-Po co ci ta bluza? Fiona?- Zawsze jak posługiwali się moim imieniem, układałem w głowie krótki wierszyk. Za każdym razem inny. Przestawiałem w nim wszystko tak, aby wyszło na Leona. Kiedyś nawet chciałem walczyć, próbowałem ich poprawiać. Oni nie chcieli rozumieć.
- Leon- Wymamrotałem w podłogę.
-Przestań!- Huknął i złapał klucze od auta. Ruszyłem za nim zrezygnowany. Dojazd zajął nam pół godziny. Okolica była leśna. Stajnia była głęboko w lesie. Po otwarciu drzwi dobiegł do mojego nosa zapach końskich odchodów- skrzywiłem się. To nie był najprzyjemniejszy zapach. Głośno ujadające psy ruszyły w naszym kierunku. Ojciec wsadził mi w rękę pieniądze i powiedział, że mam wysłać mu esemesa jak chcę wracać. I odjechał, pozostawiając mnie na pastwę losu. Pierwszy znalazł się obok mnie mały czarny piesek, który dość agresywnie ujadał i starał się zjeść moje kostki. Lekko szurnąłem butem. Ze stajni wyszła brunetka. Była mojego wzrostu. Machnąłem dłonią i nie wiedziałem co ze sobą zrobić.
-Fiona tak?- Uśmiechnęła się i podeszła odganiając przy tym psy. Nie wiedziałem co do końca zrobić. Rodzice pewno jej mnie przedstawili. Wystawiła do mnie rękę.
-Serafina, będę cię uczyć- Uśmiechnęła się znów, a ja pokiwałem głową i potrząsnąłem jej ręką.
-Miałaś kiedyś do czynienia z jazdą konną?
-Nie miałem, nie- Spojrzała na mnie i kiwnęła głową. Biały pies szturchnął moją rękę nosem i lekko polizał moje palce. Uśmiechnąłem się i wystawiłem w jego kierunku dłoń.
-To Geobels, lubi cię- Dodała i cmoknęła na psa. Kiwnąłem głową.
-Dobra, jesteś gotowa na rozpoczęcie nauki?- Zatrzymała się, w momencie jak zwróciła się do mnie kobiecymi zaimkami, jak by upewniając się, że usłyszała dobrze.
-Leon, ja... Możesz … Moje imię- Nie umiałem się przedstawiać, szczególnie że ona niby mnie już miała poznać.
<ajo>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz