- Cóż... W takim razie miło poznać. Cóż... Może miałabyś ochotę na jakąś kawę lub herbatę w jakiś dzień? - zapytał, a ja na jego słowa uniosłam delikatnie lewą brew w geście zdziwienia. Jego pytanie lekko mnie zszokowało. Ale wypicie kawy to przecież najlepszy pomysł na świecie. Każdy kto mnie zna wie, że za filiżankę dobre kawy jestem w stanie zrobić krzywdę. Westchnęłam i uniosłam delikatnie głowę by spojrzeć na chłopaka.
- Pierw zatamuj krwawienie potem pogadamy - powiedziałam jedynie i wyjęłam portfel, a z niego swoją wizytówkę i wręczyłam ją chłopakowi.
- Zadzwoń jak poprawisz buźkę - rzekłam jedynie z lekkim uśmiechem i odwróciłam się na pięcie by wsiąść do samochodu i odjechać. Kiedy odpaliłam silnik spojrzałam w lusterko. Chłopak odwrócił się i zmierzał w kierunku tylko mu znanym. Uśmiechnęłam się lekko i wyjechałam z parkingu chcąc wrócić do domu i iść wreszcie spać. Dawno nie przespałam całej nocy. Westchnęłam i sięgnęłam po komórkę, którą miałam w torbie. Ruch uliczny był wręcz żaden dlatego pozwoliłam sobie na wolne jechanie i wygrzebanie telefonu. Kiedy go znalazłam od razu wybrałam numer brata chcąc się z nim dogadać. Jednak ten jak zawsze nie odbierał. Wywróciłam oczami i położyłam telefon na desce rozdzielczej. Kiedy wreszcie dojechałam do domu i rozpakowałam zakupy zrobiłam sobie herbatę i małą kolacje w formie białka z bananem. Kiedy ruszyłam na górę założyłam swoje kolorowe kapcie. W czasie drogi do sypialni zjadłam swoją kolacje, a bidon odłożyłam na szafkę pamiętając żeby go jeszcze dziś znieść. Kiedy weszłam do sypialni zabrałam swoją piżamę, która leżała na łóżku idealnie złożona. Żartuje. Rano śpieszyłam się tak bardzo, że nawet dziś łóżka nie muszę ścielić. Zabrałam swoją bluzkę i spodenki by ruszyć z ciepłą herbatą do łazienki, a tam ułożyć się w wannie.
Odkręciłam gorącą wodę i zamknęłam okno by zimne powietrze nie miało już dostępu do tego pomieszczenia. Położyłam herbatę, telefon oraz książkę na brzegu blatu, który był tuż obok wanny. Tak bym mogła z łatwością sięgnąć, po którąś z tych rzeczy. Westchnęłam kiedy znalazłam się w gorącej wodzie. Zakręciłam wodę kiedy cała mnie otoczyła i mogłam się położyć. Westchnęłam zadowolona, odchyliłam głowę i zamknęłam powieki chcąc odpocząć.
~~~~**~~~~
Był ranek, dokładnie 6.47, a ja siedziałam już na koniu. Kelion dziś był bardziej żywiołowy niż zwykle. Chciał tylko galopować, albo skakać. Gdy trochę zakłusowałam koń od razu wyrywał się chcąc przyśpieszyć. Kiedy ściągnęłam jego wodzę Kelion zaczął robić ciasne kółka wokół własnej osi. Wiedziałam, że to jeden ze sposób by go uspokoić. Jednak i on kiedyś musi się wyszaleć dlatego postanowiłam iż wezmę go w teren. Może i nie był to wspaniały pomysł ale dobry by go zmęczyć. Wyjechałam z ujeżdżalni, a następnie z mojej posiadłości. Koń zaczął jeszcze bardziej przekładać nogami. Jakby wiedział co się święci. Kiedy dałam mu sygnał do galopu Kelion od razu ruszył, a kamienie pod jego kopytami zabrzęczały. Uśmiechnęłam się lekko i pochyliłam się nad koniem by przyjąć pozycje do skoku. Koń od razu przyśpieszył gdy poczuł mniejszy opór na grzbiecie. Uśmiechnęłam się lekko i poklepałam go po szyi na co ten machnął jedynie łbem. Ogier był zadowolony, ale kiedy zauważyłam, że zaczyna się męczyć przeszłam z nim do kłusa chcąc go trochę uspokoić. Znaleźliśmy się na obrzeżach miasta. Pokonaliśmy długi dystans, a Kelion dopiero teraz lekko się uspokoił. Wytrzymały koń. Może aż za bardzo? Kiedy przeszłam z koniem do stępa dopiero teraz spostrzegłam czarnego kota przemykającego przez ulicę, a zaraz pod kopytami Keliona, którego to rozdrażniło i uniósł przednie kopyta by kopnąć zwierzę. Złapałam się mocniej konia, a gdy ten stał już normalnie rozejrzałam się szukając kota, który położył się w trawie i machał morderczo ogonem. Nienawidzę kotów. Już chciałam odjechać kiedy zauważyłam kolejny ruch. Odwróciłam się w tą stronę i spostrzegłam Pana Awokado. Huhu jaki zbieg okoliczności.
- Witam, długo się nie widzieliśmy - powiedziałam kiedy znalazł się bliżej. Dopiero teraz uniósł wzrok jakby zdziwiony moją osobą. Spojrzał na kota i zrobił w jego stronę krok jednak ten odsunął się znów.
- Witaj - odpowiedział i prychnął gdy kot do niego podszedł.
- Uciekinier? - zapytałam, a ten skinął głową i złapał szybko zwierzaka.
- Ganiam go od 7 rano - powiedział i spojrzał na zwierzę zmęczony. Zaśmiałam się, a chłopka spojrzał na mnie zdziwiony.
- Jego mina na pewno nie mówi: wybacz mi - rzekłam, a on wywrócił oczami. Zeszłam z Keliona, który nie był zadowolony tym, że stoi. Prychnął w stronę mężczyzny i kota i zaczął nerwowo kopać kopytem w ziemi. Poklepałam go po szyi i spojrzałam w stronę Pana Awokado.
- Nie lubię zwierząt co uciekają - powiedziałam i chwyciłam wodzę konia.
- Więc czemu trzymasz konia? - zapytał, a ja uśmiechnęłam się lekko.
- On jest jeszcze młody, w dodatku ma za dużo energii no i konie to zwierzęta bardzo płochliwe. Twój kot przebiegł mu pod kopytami, a ten już dębował. Zresztą twój kot nie waży ponad 650 kilogramów i nie jest w stanie zrobić większej krzywdy innym - powiedziałam i wzruszyłam ramionami.
Dustin? Wybacz, brak pomysłu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz