- Oj - zapiszczała dziewczyna, a ja uniosłam na nią wzrok. Dziewczyna zaśmiała się, a ja spiorunowałam ją wzrokiem.
- Najmocniej przepraszam - powiedziała kelnerka, która podniosła się powoli ze stolika. Jej spojrzenie trafiło na przybyłych gości.
- To nie Pani musi przeprosić - rzekłam i założyłam nogę na nogę odwracając się w kierunku dziewczyny, która niedawno weszła. Ta zmarszczyła czoło zdziwiona. Jakby pierwszy raz była w takiej sytuacji.
- Nic złego nie zrobiłam - powiedziała zdziwiona jednak jej ton wskazywał na to, że nie ma zamiaru przeprosić.
- Jesteś tego pewna? - zapytałam dalej patrząc jej w oczy. Wiedziałam, że to jest najbardziej niekomfortowa sytuacja. Kiedy ktoś za długo patrzy ci się w oczy.
- Tak - powiedziała, jednak jej ton już nie był taki pewny jak sekundę temu. Zwróciłam się do zdziwionej kelnerki, która wycierała twarz serwetką.
- Czy mają tutaj państwo kamery? - zadałam kolejne pytanie.
- Tak - odpowiedziała mi jedynie dziewczyna.
- To bez sensu żeby przeglądać kamery. To tylko głupia sytuacja - powiedziała dziewczyna już lekko zestresowana. Domyśliłam się więc, że tutaj pracuje. Może stracić pracę. Zresztą chciała popisać się przy chłopaku, a tutaj proszę... jaka zmiana.
- Daj jej spokój - odezwał się po raz pierwszy mężczyzna. A bardziej chłopczyk. Miał może dziewiętnaście lat?
- Po pierwsze proszę zwracać się z szacunkiem do starszych. Po drugie, nie jesteś pytany o zdanie, równie dobrze mogłoby cię tutaj nie być. Po trzecie pilnuj swojej dziewczynki i przetłumacz jej, że powinna przeprosić bo inaczej będzie miała problemy - powiedziałam uśmiechając się miło. Isabell odwzajemniła mój gest i zaśmiała się krótko wiedząc, że mogę dużo zdziałać.
- Nic mi nie możesz zrobić - powiedziała dziewczyna i założyła dłonie na biodra. Wstałam z siedzenia i spojrzałam w jej oczy.
- Jeszcze raz kurwa odezwie się do mnie któreś bez szacunku, a inaczej to rozwiążemy - rzekłam patrząc na dwójkę.
- Niby jak? - zapytał chłopak i prychnął.
- Chcemy wyjść na zewnątrz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Nie chce wzywać karetki - powiedział i zaśmiał się. Zamknęłam powieki i prychnęłam, Isabell nagle wybuchła śmiechem. Wszyscy spojrzeliśmy na nią zdumieni.
- Wy nawet nie wiecie dzieci z kim rozmawiacie. Czerwona lampucera ma przeprosić miłą kelnerkę, która rwie się do pracy, którą ty wykonasz zaraz za nią. A jeśli nie twój chłoptaś dostanie wpierdol od Pani pułkownik i lampucera zostanie wyrzucona z pracy, za złe nastawienie do klientów. Wszczynanie bójek no i oczywiście za to, że jest lampucerą - powiedziała z uśmiechem, a ja w pokręciłam głową i wywróciłam oczami. Zajęłam swoje miejsce i spojrzałam na kelnerkę, która niedawno jeszcze była cała w cieście.
- Przepraszam - burknęła czerwona i odeszła wkurzona.
- Hola hola. To nie koniec. Chodź tutaj - rzekłam, a ta odwróciła się.
- Jeśli usłyszę, dowiem się czy zobaczę, że robisz podobne akcje będzie gorzej. A wierz mi mam naprawdę dużo informacji, na każdy temat - powiedziałam, jej szczęka zacisnęła się z wściekłości jednak w jej oczach dostrzegłam strasz. Prychnęłam i spojrzałam na kelnerkę.
- Przyniesiesz nam ciasto? Poczekamy, ale nie daj sobą pomiatać - rzekłam, a ona skinęła nieśmiało głową i odeszła w swoją stronę. Mój wzrok skierował się na Isabell, która powoli sączyła swój napój.
- Jesteś niemożliwa - pokręciłam głową z niedowierzania.
- Kto to mówi. Chciałaś się bić z jakimś gówniarzem. Wiesz, że by płakał? Wiesz jak ciężko jest uspokoić takie dziecko bananowe? - powiedziała, a ja zaśmiałam się w jej słów.
- A jak uspokoić dziecko bananowe? - zapytałam, a ona spojrzała na mnie zdziwiona.
- Nie wiesz? - odpowiedziała pytaniem na moje. Pokręciłam przecząco głową z uśmiechem.
- Przyjebać mu mocniej. Ale wtedy on by już był na straconej pozycji - powiedziała kręcą z głową udając szok. Zaśmiałam się i sięgnęłam po swoją kawę.
Bridget? Wybacz, żę trochę takie słabe, ale nie miałam pomysłu i siły, a już długo czekasz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz