22 mar 2020

Od Bellamiego CD. Oliego

Zaciągnąłem się papierosem i ziewając wypuściłem dym. To zdecydowanie nie mój dzień. Był czwartek. Czyli wczoraj była środa. A wiecie, środa dzień loda i środek tygodnia to trzeba zabalować. Moją głowę przeszywał ostry ból i przede wszystkim chęć powrotu do łóżka. Jednak to nie był dobry pomysł by wrócić do snu. Wręcz to był bardzo zły pomysł. Do moich płuc znów dostał się dym, a moje przepalone już gardło zaczęło mnie drapać. Zdecydowanie za dużo papierosów spaliłem w ciągu nocy. Wyrzuciłem połowę papierosa do popielniczki i skierowałem się do kuchni by tam odgrzać sobie obiad z wczoraj. Powiedzmy sobie szerze była godzina dwunasta, a ja nadal było nie do życia. Plus posiadania swojej firmy. Nie zwolnią cię z pracy. Pożyteczna rzecz. Wyjąłem więc lasagne i wstawiłem ją do piekarnika by tam się podgrzała. Usiadłem przy stole i kątem oka spojrzałem na kalendarz. Było tam napisane dużymi literami PROJEKT TATUAŻU.
Z dzisiejszą datą. Kurwa. Zapomniałem. Wstałem i podszedłem więc do kalendarza, byłem zapisane dopiero na czternastą dlatego miałem jeszcze dwie godziny. Idealnie. Akurat zdążę zjeść i doprowadzić się do jakiegokolwiek stanu. Westchnąłem i podszedłem do piekarnika wyjmując jeszcze zapewne zimną lasagne. Byłem zbyt głodny na takie pierdoły. Usiadłem do stołu i nie przejmując się takim czymś jak talerzyk postawiłem naczynie żaroodporne na desce do krojenia i wziąłem widelec. Zacząłem jeść tak jak sądziłem zimny wczorajszy obiad. Ale chociaż dobry  Sięgnąłem po sok, który stał na stole i odkręciłem go. Wypiłem kilka łyków. Zachowuje się zdecydowanie źle. Jednak nie interesowało mnie to. Nikt na mnie nie patrzył, a to najważniejsze. Zjadłem połowę mojego jakże pięknego "śniadania", które było obiadem i odszedłem od stołu. Ruszyłem na górę bo tam ogarnąć swój wygląd. Bo nic innego na razie nie mogłem zrobić.Wszedłem do łazienki, zdjąłem moją "piżamę" czyli moje spodnie z imprezy, które były nadal we krwi i zacząłem wpuszczać wodę do wanny. Umyłem w tym czasie zęby i wszedłem do wanny. Woda była gorąca i tego właśnie potrzebowałem. Długiej kąpieli. Jednak wiedziałem, że nie mogę spełnić swojego małego marzenia zostania tutaj na kilka godzin. Jęknąłem przeciągle i sięgnąłem po spodnie, które rzuciłem na podłogę. Wyjąłem paczkę fajek i odpaliłem papierosa. Kochałem palić w wannie. Podwójny relaks.

Ubrałem się w przygotowane ubrania, wysuszyłem nawet włosy! No i nadal wyglądałem jak trup. Nie ważne. Potrzebowałem dobrego energetyka lub kawy. To wystarczy by pobudzić mnie i moje zmysły do jakiejkolwiek pracy w dzisiejszym dniu. Zszedłem do kuchni i wyjąłem z lodówki energetyka, którego od razu otworzyłem. Upiłem kilka dużych łyków czyli połowę napoju. Wziąłem jeszcze jedną puszkę i patrząc na godzinę ruszyłem w stronę garażu. Wziąłem po drodze kluczyki i zamknąłem dom. Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Wypiłem do końca energetyka, a pustą butelkę rzuciłem do otwartego kosza w garażu. Wyjechałem i ruszyłem w stronę centrum miasta. Zajadę jeszcze do kostnicy by zobaczyć jak bawi się Alfred. Puściłem muzykę przez co poczucie czasu było mniejsze. Dojechałem do swojej firmy i wysiadłem z samochodu. Wszedłem do budynku z lekkim trochę wymuszonym uśmiechem.
- Alfredzie! - zawołałem bardzo groźnym głosem. uwielbiałem go straszyć. Po prostu kochałem to.
- Tu jestem! - usłyszałem głos chłopaka. Już raczej się nie bał tak jak wcześniej.  W sumie... nie dziwie się. Robię to już tak często, że się przyzwyczaił.
- Jak ci idzie praca? - zapytałem i usiadłem na biurku jak te piękne kobiety na filmach erotycznych. Jeszcze brakowało bym ponętnie przesunął rączką po nóżce. Ja pierdole... jakie ja mam zajebiste pomysły.
- Bez ciebie jest spokojniej. - powiedział jedynie i nadal wpisywał coś do laptopa. Jęknąłem jedynie i rozciągnąłem się.
- Wygadany ty dziś jesteś. Dobra dziś wieczorem jeszcze wpadnę. Więc nie zamykaj mojej lodóweczki. - rzekłem i zeskoczyłem z biurka. Ruszyłem ku wyjściu jednak zatrzymała mnie jeszcze informacja od Alfreda.
- Właśnie był tutaj jakiś chłopak. Powiedział, że chciałby się z tobą spotkać na temat Gwen. - powiedział, a ja zatrzymałem się w połowie drogi. Zacisnąłem mocno szczękę przypominając sobie kim była dziewczyna.
- Dziękuje za informacje. - odpowiedziałem chłopakowi i wyszedłem z budynku. Wsiadłem do samochodu zatrzaskując drzwi i uderzyłem w kierownicę zdenerwowany. Nie potrzebowałem kolejnych problemów. Miałem ich już dość. Chciałem chwilę przerwy. Poprawiłem swoje włosy i westchnąłem. Sięgnąłem po paczkę papierosów i wsadziłem jednego do ust. Odpaliłem go i nadal wkurwiony ruszyłem w stronę studia. Została mi chwila czasu dlatego jechałem spokojnie. Po drodze spaliłem cztery papierosy. Kręciło mi się w głowie, a gardło okropnie bolało. Kiedy znalazłem się pod studiem zaparkowałem i sięgnąłem po energetyka. Otworzyłem go i od razu wypiłem połowę. Wysiadłem z samochodu i skierowałem się do budynku. Tam potwierdziłem swoją obecność i czekałem na chłopaka, z którym mam ustalić projekt tatuażu. Wypiłem energetyka i wyrzuciłem puszkę do kosza, który stał w wejściu. Sięgnąłem po telefon i odczytałem wiadomości kiedy do budynku wszedł chłopak. Zmierzyłem go chłodnym spojrzeniem i wróciłem wzrokiem do telefonu. Spytałem siostry czy jest w domu, a ta niemal od razu odpisała mi, że będzie za jakąś godzinę. Idealnie więc pojadę do niej na obiadzik. Schowałem telefon kiedy zauważyłem, że chłopak do mnie podchodzi. Przedstawił się, a ja zrobiłem to samo. Chłopak obrócił się na pięcie i skierował się do gabinetu. Zasiadł zapewne na swoim ulubionym fotelu i wskazał mi miejsce, na którym miałem usiąść. Zająłem je więc i spojrzałem na chłopaka.
- Powiedz mi proszę jak chcesz by wyglądał tatuaż. - powiedział Oli, a ja skinąłem głową i wyjąłem telefon. Przedstawiłem mu kilka rysunków, które bardzo mnie zainteresowały.
- Rozumiem, mógłbyś mi wysłać te zdjęcia ? - zapytał, a ja skinąłem głową. Przesłałem mu więc pliki na jego służbowy laptop, a ten skinął tylko głową. Omówiliśmy jeszcze szczegóły tatuażu, jakiej ma być mniej więcej wielkości oraz gdzie zostanie wykonany. Kiedy wychodziłem ze studia była godzina szesnasta dwadzieścia. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem od razu do Katfrin, która zapewne już była w trakcie robienia obiadu.

~~~~**~~~~

Minęło kilka dni od czasu gdy byłem na projekcie. teraz był piątek. Byłem po pracy i miałem ochotę zaliczyć dziś jakiś klub. Dlatego właśnie byłem teraz w trakcie drogi na imprezę z całym kompletem w samochodzie.
- Nie mam zamiaru was dziś odwozić! Macie radzić sobie sami lamusy. - powiedziałem i zaciągnąłem się trawką nabitą w lufkę. Wjechałem na parking i zaparkowałem samochód. Dopaliłem i schowałem lufkę w samochodzie. Wszyscy wyszli z auta i skierowali się do dobrze znanego nam klubu. Ochroniarze jak zawsze otworzyli nam ładnie drzwi, a ja poklepałem Henryka po ramieniu. Wywrócił oczami jednak uśmiechnął się widząc moją osobę. Weszliśmy do budynku, z którego dobiegała muzyka. Mój pierwszy kierunek był prosty. Bar, masa shotów i szlug. Czyli to co zawsze. Wypiliśmy po dwa kieliszki, a ja skierowałem się na dwór. Isabell poszła razem ze mną jak zawsze klejąc się do mnie. Nie przejmowałem się tym od dłuższego czasu dlatego było to dla mnie normalne. Wyszliśmy na zewnątrz i od razu wyjąłem paczkę papierosów. Była tam jeszcze dobrze nabita lufka oraz papierosy. Wyjąłem jednego i odpaliłem zaciągając się papierosem. Oparłem się o budynek, a Isabell chciała się do mnie przytulić jednak odsunąłem się od niej. Właśnie w tym momencie na "palarnie" wyszedł znany mi skądś chłopak. Nasze spojrzenie się spotkało, a on uśmiechnął się lekko. Mój stan nie pomagał w rozpoznaniu go. Jednak coś mi mówiło, że to chłopak od tatuażu. Jak on miał na imię? Oli. Tak Oli.
- Cześć. Jak idzie mój tatuaż? - przywitałem się z lekkim uśmiechem nie patrząc na dziewczynę, która była bardzo oburzona tym, że nikt nie zwraca na nią uwagę.

Oli

+20 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz