Zamruczałem, gdy do uszu w końcu dobiegła upragniona odpowiedź po tej jego, dosyć niepokojącej, nie zaprzeczam, chwili namysłu.
— Muzyki... Muzyki posłuchać, tak — rzucił, dalej jednak będąc w swoim świecie, przez co aż mnie prosiło, kusiło (ale nie do końca wiem co), by pochylić się nad nim ciut bardziej, by z szelmowskim uśmieszkiem zahaczyć palcami o zarośnięty policzek, który tak często nieprzyjemnie drapał.
Wszędzie.
— Ale chyba preferowałbym ciche, wspólne spędzenie czasu, jeśli łaska i jednak aktualne — dodał jeszcze na koniec, a ja w odpowiedzi pokiwałem głową.
Nadal nie potrafiłem za chuja tańczyć i może tak powinno pozostać, łażenie po klubach też nie było dla mnie. Zawsze mógł nauczyć mnie w domowym zaciszu.
— Nadal aktualne, ależ oczywiście — prychnąłem z teatralnym oburzeniem na takie słowa. — A więc zostajemy przy spokojnym popijaniu dobrego szampana i oglądaniu śpiewających gwiazdek w telewizji — stwierdziłem, uśmiechając się jeszcze szerzej, praktycznie jak dziecko w sklepie z zabawkami czy słodyczami. — Obiecuję, gwarantuję doskonałą zabawę, najlepszy szampan, najlepsza muzyka i najlepsze towarzystwo tylko u Watsona. Dostanie pan swoją wejściówkę w najbliższym czasie, prosimy o cierpliwość oraz pojawienie się na zabawie wraz z nią, nasz ochroniarz pana wpuści — bredziłem raz po raz, zadowolony z rozwoju sytuacji.
Starość chyba źle robiła na głowę, choć przerażające, że aż w takim tempie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz