Powoli, lecz z niechęcią, obróciłam się w stronę, z której dochodził dźwięk i otworzyłam oczy. Jednak nim to zrobiłam, mogłam poczuć język o specyficznej fakturze na moim nosie.
- Co, młody. Głodny? - spytałam cicho i spojrzałam na młodziaka, jak na razie nie ruszając się nawet z miejsca. W odpowiedzi usłyszałam przeciągnięte miauknięcie. Westchnęłam ciężko i obróciłam się na plecy. - Szkoda, że nie możesz sam siebie nakarmić - mruknęłam pod nosem i powoli podniosłam się do siadu. Chłód, który momentalnie ogarnął moje plecy, nie umknął mojej uwadze. Przez to w dosyć szybkim czasie doszło do mnie to, iż jestem całkiem naga. Dodatkowo fakt, że nie leżę w łóżku, tylko na kanapie, dodatkowo mnie przytłoczył. Ze zdezorientowaniem rozejrzałam się po pomieszczeniu. Ani śladu po Cameronie.
O Boże, co się stało?
Błagam, tylko nie to, o czym myślę!
Nic nie pamiętam!
To były tylko niektóre z myśli, które przejęły kontrolę nad moim umysłem i zdrowym rozsądkiem. Przez jakiś czas siedziałam w miejscu, wpatrzona w jeden punkt przed sobą z otwartymi szeroko oczami. Jak do tego doszło? W tym samym momencie spojrzałam na dwa kieliszki i pustą butelkę po winie. Powoli zaczęłam układać w głowie wszystkie fragmenty w jedną, spójną całość. Tak, gdy jest się pijanym to najłatwiej wskoczyć komuś do łóżka. I czemu akurat ja muszę wiedzieć o tym najlepiej? A już myślałam, że relacja między mną a moim współlokatorem będzie utrzymywana w przyjaźni, a między nami będzie jakiś dystans. Jak zawsze to alkohol potrafi wszystko zepsuć. Jeśli mam być szczera to od dawna nie czułam się aż tak źle. Czułam, jak przewraca mi się w żołądku a stres przed bezpośrednim starciem z Cameronem powoduje paraliż całego mojego ciała. Jedyne co chciałam w tamtym momencie to cofnąć czas i sprawić, że do niczego by nie doszło.
Moje depresyjne rozmyślania przerwało miauczenie kota i delikatne trącanie mnie łapką w dłoń. Przeniosłam na niego swój wzrok i przetarłam załzawione oczy.
- Dobrze, młody. Chodź, damy ci coś do jedzenia - mruknęłam pod nosem i powoli podniosłam się z kanapy, owijając się kołdrą. Szybko się przebrałam w jakieś losowe dresy i dałam kotu trochę wody i kawałek szynki. - Smacznego.
Chcąc przestać o tym całym zamieszaniu, złapałam za pilot i ruszyłam w stronę już złożonej kanapy. Rozwaliłam się na niej jak królowa i włączyłam losowy program na ekranie telewizora. Przez chwilę śledziłam go wzrokiem, by zaraz potem zmienić to na inny kanał. Ostatecznie zatrzymałam się na jakimś filmie akcji, w który i tak nie potrafiłam się wbić. Myśli o tamtym wczorajszym wydarzeniu nadal miały panowanie nad moją głową i żadnym sposobem nie potrafiłam się ich wyzbyć. Próbowałam dziesiątki razy, ale nie przynosiło to żadnych rezultatów.
W pewnym momencie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i znajome szeleszczenie siatek. Nie odważyłam się nawet spojrzeć w tamtę stronę, a moje ciało ogarnął paraliż. Następnie usłyszałam kroki, na które również nie zareagowałam. dopiero jego głos sprawił, że skrzyżowałam swoje spojrzenie z jego.
- Więc? - Zmarszczył brwi, wpatrując się we mnie wyczekująco. Jednak ja nic nie mówiłam. Milczałam, by chwilę później przenieść wzrok na kota, który zadomowił się na moich kolanach.
- Raven - powiedział ciszej. - Spójrz na mnie i powiedz, że jesteś w stanie powiedzieć mi o wczorajszej nocy cokolwiek. Cokolwiek.
Nadal nic nie powiedziałam, jedynie pogłaskałam rudego kocura po łebku.
- Cholera. Masz pomysł na imię dla kota? - zapytał, zmieniając temat. - Proponuję Rudy, Z Którym Nie Spałam. - Momentalnie po tych słowach dopadło mnie poczucie winy, które bez pardonu wwiercało się głęboko w moje wnętrzności. Zaraz potem jednak usłyszałam to, co delikatnie złagodziło to uczucie. - Nie, przepraszam, nie to miałem na myśli. Nie bierz tego do siebie. To moja wina.
- To jest nasza wina - powiedziałam po chwili zamyślenia, jednak dosyć cicho. - Niestety, stało się, musimy z tym żyć, bo czasu nie cofniemy - mówiłam głosem całkowicie wypranym z emocji. - Poza tym wystarczy, że ty jesteś Rudy, więc kota nazwiemy Gruby.
- Ale on nie jest gruby...
- Będzie - powiedziałam z delikatnym uśmiechem na ustach. Można powiedzieć, że ta nagła zmiana tematu sprawiła, że delikatnie się rozluźniłam. - Byłeś w sklepie, jak cię nie było? - spytałam, przenosząc na niego swój wzrok.
W odpowiedzi kiwnął głową.
- Mam kuwetę dla… Grubego, żwirek, karmę i coś tam jeszcze.
Kiwnęłam głową.
- To gitara. Co jemy na śniadanie? - Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę czternastą. - Albo… obiad?
- Zapiekanki? Akurat na to zrobiłem zakupy.
- Kupiłeś masło?
- ...Nie?
- Było na promocji - ziewnęłam, wskazując ruchem głowy na gazetkę, która leżała na stoliku akurat otwarta na tej stronie, na której było wyraźnie zdjęcie masła i całkiem przyzwoita cena. - Przegapiłeś okazje.
- Trudno, ale mam jogurt.
- Lepsze to, niż nic. - Podniosłam się z kanapy, biorąc kota na ręce. Zaraz potem go zgarnęłam, przy okazji biorąc łyżkę z jednej z szuflad. - Dzięki, że o mnie pomyślałeś. - Ponownie usiadłam przed telewizorem i zakopałam się pod kocem, a Grubego ponownie położyłam sobie na kolanach. Zamierzałam tak spędzić resztę dnia. Nie widziało mi się już wstawać, no chyba że do kuchni, albo łazienki. Szczególnie nie chciałam wychodzić z mieszkania.
Mimo tego, że sytuacja między nami się rozluźniła, ja nadal nie czułam się zbyt pewnie w jego towarzystwie. Coś mnie blokowało, a całe to zmieszanie i dystans chowałam za delikatnym uśmiechem i żartami, których część nawet nie miała większego sensu.
Jakiś czas później, kiedy zegar wybił godzinę piętnastą, pod mój nos została podsunięta zapiekanka. Usłyszałam tylko ciche “smacznego” i odpowiadając Cameronowi tym samym, zabrałam się za ten bardzo zdrowy obiad. W telewizji leciał ten sam film akcji, w który zdążyłam się już wbić. Jednak w pewnym momencie do mojej głowy dotarła jedna, bardzo istotna myśl, która sprawiła, że znowu całą mnie sparaliżowało.
- Cam, jak myślisz… - zaczęłam, przełykając ślinę, - zabezpieczaliśmy się?
< Cameron? Nie sprawdzałąm, nie chciało mi się xD >
+10 PD
+10 PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz