Westchnąłem
podnosząc wzrok na dziewczynę. Stała nademną, opierając się o stolik a rozbite
szkło walało się po podłodze. Podniosłem się, a dziewczyna chciała coś
powiedzieć, jednak ja szybko wyszedłem z lokalu, zaraz po tym jak upewniłem się
w łazience, że mogę tak wyjść na miasto.
- Proszę pana! –
Usłyszałem jeszcze, w momencie kiedy otworzyłem drzwi. Dziewczyna która wylała
na mnie kawę, podeszła i stanęła naprzeciwko mnie. – Bardzo, ale to bardzo pana
przepraszam i…
- Tak, tak.
Słyszałem już takie śpiewki – Burknąłem – Do widzenia pani.
Wyszedłem z
lokalu, nie patrząc już w tył. Byłem zły, na wszystko. Skierowałem kroki do
parku, usiadłem na ławce, włożyłem w uszy słuchawki i puściłem swoją ulubioną
piosenkę.
It's a Friday night
and i'm not in the mood
I'd rather chill with you
Tonight
(I need, I need)
Summer's here to stay
but I'm not doing fine
'Cause the sun don't shine my way
Patrzyłem na
ludzi, którzy mnie mijali. Najbardziej jednak moją uwagę zwrócił chłopiec, na
oko, może z dziesieć lat. Siedział skulony na trawie i rozglądał się, tak jakby
się czegoś bał. Tak bardzo przypominał mnie, kiedy byłem mały. Uśmiechnąłem
się, po czym podniosłem się i podeszłem do niego.
- Cześć mały,
mogę cię o coś zapytać? – Powiedziałem, kucając obok niego. Podniósł
przestraszone spojrzenie na mnie, a potem tylko pokręcił głową. – Ale to nic
złego.
- Jesteś gliną? –
Zapytał, a ja wybuchłem śmiechem, co najwyraźniej lekko uspokoiło go – Jesteś czy
nie.
- Spokojnie młody,
nie jestem. Jestem zwykłym barmanem, który ma pytanie – Chłopak uśmiechnął się,
po czym kichnął. Faktycznie było całkiem chłodno, a on siedział w podkoszulku. –
Gdzie są twoi rodzice?
Milczał jakiś czas.
Spochmurniał, a uśmiech znikł mu z twarzy. Usiadłem obok niego.
- Nie żyją proszę
pana… mieszkam z babcią. – Pokiwałem głową, po czym podniosłem się i podałem mu
rękę. Chłopak bez wchania przyjął pomoc z wstaniem – Niech zgadę, mam podać adres
tak? Zabierze mnie pan do domu?
- Tak, i nie masz
innego wyjścia. Zgaduję, że babcia nie wie gdzie jesteś co? – Milczenie. Pokręciłem
głową i zabrałem chłopaka.
Powiedział mi gdzie
mieszka, a jako, że nie było to daleko od parku, zaprowadziłem go do domu. Jego
babcia, niska kobieta o lasce, popłakała się ze szczęścia. Powiedziała mi, że
jej wnuczek zniknął dwa dni temu i nie dawał znaku życia. Zaprosiła mnie do
siebie, poczęstowała mnie ciastem, ale ja stwierdziłem, że muszę wracać do
swojego własnego domu.
<-------------------------------->
Siedząc w domu, myślałem o całym dniu. Najpierw praca, a potem akcja z kelnerką. Wydawała się naprawdę zawstydzona, a to też nie była jej wina. Kurwa, jak zawsze zachowałem się jak zimy skurwiel. Daisy wskoczyła mi na kolana, a ja natychmiast się uśmiechnąłem.
- Daisy, twój pan jest najbardziej pojebanym człowiekiem wiesz? - Suczka tylko polizała mnie po wierzchu dłoni i ułożyła się wygodnie, a ja serdecznie się roześmiałem.
Your body says it all
To tell me to let go
My heart's about to blow
So I don't wanna know
I've got it open now
But I don't have it together
Baby I'm no good
Without you I'm no better
Kolejnego dnia, wychodząc do parku na spacer z Daisy, wpadła na mnie dziewczyna. Jak bardzo się zdziwiłem, kiedy okazało się, że to owa kelnerka z wczoraj. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy.
- To pan! - Pisnęła, a ja sam odsunąłem się nieco. Niepokoiło mnie jej zachowanie.
- Tak, to ja. Jestem Logan, Logan Blake.
[Chloe?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz