20 gru 2018

Od Hailee cd Jacoba

Spojrzałam na mężczyznę, stał, opierając się ciągle o framugę drzwi. Wywróciłam oczami. Nakładając śniadanie na talerze, poprawiłam kilka kosmyków włosów, które wydostały się z kucyka, na końcu jednak po prostu rozpuściłam włosy. Jacob nawet się nie poruszył, jednak podskoczył lekko kiedy moja kotka przyszła, domagać się spróbowania mojego śniadania.
- Siadaj, bo wystygnie - Uśmiechnęłam się ciepło, wtykając włosy za ucho. W tamtym momencie zadzwonił telefon. Pobiegłam odebrać, przepraszając nowo poznanego. - Halo?
- Hej Kicia, i co? Nie okradł cię, ani... - wywróciłam oczami.
- Nie, obecnie siedzi u mnie, przy stole i będzie jadł ze mną śniadanie. A teraz przepraszam, bo siedzi sam a nie chcę, aby czuł się niezręcznie - Odłożyłam telefon i podeszłam szybkim krokiem do stołu, jedną ręką łapiąc czajnik, który właśnie oświadczył, że woda się zagotowała. Szybko zalałam dwie herbaty, postawiłam też cukier przed Jacobem. Ten za to, patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami.
- Coś się stało? Mam coś na twarzy? - Zapytałam, a mężczyzna szybko się otrząsnął.
- Nie, nie. Tylko, zastanawia mnie, dlaczego mi pomogłaś. Nie znasz mnie, a podjęłaś takie ryzyko.
- Ja sama chciałabym trafić na takich ludzi, będąc w twoim stanie. Poza tym, tam został, byłbyś tylko trupem. Nad ranem, zbiera się tam mafia. A ja, nie lubię być odpowiedzialna za śmierć innych ludzi. - Po tych słowach, zabrałam się za jedzenie. Jacob patrzył na mnie chwilę, po czym sam zabrał się za posiłek.
Po godzinie, kiedy to oboje zjedliśmy, a ja włożyłam naczynia do zmywarki, mężczyzna pożegnał się ze mną i wyszedł z mieszkania. Odprowadziłam go wzrokiem, kiedy szedł przed blogiem w kierunku ulicy. Odwrócił się i napotkał mój wzrok, uśmiechnęłam się lekko i zasłoniłam firankę, tym samym znikając mu z pola widzenia.

Kilka tygodni potem, byłam w parku. Zimowa aura udzieliła się i mi, a zbliżające się święta napełniły mnie ogromną porcją energii. Chodziłam po parku, otulona ciepłą kurtką, oraz grubą, wełnianą czapką z pomponem na głowie. Śnieg już na dobre pokrył Avenley. Wzięłam głęboki wdech, a kiedy się odwróciłam, spotkałam znajomego mężczyznę. Stał przy drzewie, wpatrując się w dzieciaki biegające po śniegu. Podeszłam do niego i stanęłam obok.
- Przeszkadzam? - Zapytałam, a mężczyzna spojrzał na mnie, widocznie zaskoczony.
- Hailee? - Wyglądał dziwnie. Oraz, pachniał nieprzyjemnie. Przyjrzałam mu się uważniej i z zaskoczeniem zdałam sobie sprawę, że jest pijany.
Jacob?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz