Źródło: Pinterest [Sarah Gadon]
Motto: Herbata jest dobra na wszystko.
Imię: Pelagonija. Pel. Pelcia. Agonia. Wszystkie formy dozwolone, chociaż tym ostatnim posługuje się tylko jej paskudny, kochany przyjaciel. Rodzina też nazywa ją Jaśmin.
Nazwisko: „Eternum”, widać, że gdy wypowiada rodzinne nazwisko wypełnia ją duma, jak się prostuje, a jej usta układają się w uśmiechu.
Wiek: Trzydzieści lat
Data urodzenia: Osiemnasty sierpnia. Lew. Cóż, gdy czytała horoskop, miała wrażenie, że bardziej pasuje do jej bliźniaka niż to do niej, ale przecie horoskopy nie zawsze mają racje.
Płeć: Kobieta
Miejsce zamieszkania: Mieszka nad swoją ukochaną herbaciarnią „Szklaną Magnolią”. Nie jest to jakoś szczególnie ogromne mieszkanie, ale wystarczająco przytulne dla Pelagoniji, która niewiele do szczęścia potrzebuje. Łazienka, kuchnia, dwie, niezbyt duże sypialnie, salon. W końcu wystarczy, że pomieści się tam jedna osoba, a nie wielodzietna rodzina.
Orientacja: Z wahaniem odpowiada, że biseksualna, jakby miała wrażenie, że to nadal nie jest odpowiednie słowo, określające jej orientacje.
Praca: Prowadzi herbaciarnię, która swoim wyglądem przypomina bardziej jakąś oranżerię niż lokal, w którym można by się napić herbaty, ale Pel uważa, że na cudowniejsze miejsce nie mogła trafić. Bardzo lubi swój zawód.
Charakter: Nieco otrzeźwiała, uspokoiła się, poweselała, bo niektórych rzeczy nie można targać przez całe życie na swoich ramionach. Nadal patrzy w dal, odpływa myślami, odlatuje hen daleko w najmniej odpowiednich chwilach, ale jakoś nikt nie ma jej tego za złe. Nie pędzi, nie zabiera powietrza, pozwala się rozluźnić, zwolnić. Czas poczeka. Ma w sobie coś, co wszystkich uspokaja, chwilami roznosi senną atmosferę, mamrocząc o różnych rzeczach, które nie są zbyt istotne. Łatwo się przywiązuje, zapamiętuje imiona swoich klientów, ich upodobania, nawiązuje kontakt, czasami bywa smutna, gdy kogoś już więcej nie widzi, ale co może poradzić? Przecie nie przywiąże ich do krzeseł, bo z pewnością jest na to jakiś paragraf. Ciągle się uśmiecha jak jakaś nienormalna, a gdy uśmiechu na ustach nie ma, to oho, martwić się powinno, bo coś na rzeczy jest, ale ona tylko pokręci głową, upije łyk herbatki i spyta o twoje życie. Kocha kwiaty, nawet takiego zwiędłego chabazia jej dasz, to się ucieszy, podziękuje po stokroć i wstawi w najładniejszy wazonik, jaki uda się jej znaleźć. Pel może wygląda jak uosobienie niewinności oraz spokoju, ale za nic w świecie jej nie denerwuj i trzymaj łapska z dala od jej bliskich, bo wkurzy się i pokaże, że jednak potrafi huknąć.
Hobby: Pel mogłaby godzinami mówić o roślinach, ziołach i ich właściwościach. Nic nie umie poradzić na to, że pierwszą rzeczą, którą wyniosła z domu to miłość do natury. Haftowanie to prawdopodobnie druga rzecz, o której byłaby w stanie mówić długo i wyczerpująco. W ogóle lubi robótki ręczne, ale haftowanie chyba najbardziej. Nie bez powodu na ścianach „Szklanej Magnolii” wiszą niektóre jej dzieła, żeby cieszyć oko klientów. Lubi też „marną” poezję, chociaż tutaj ma tylko jednego, ulubionego autora, którym nie chce się z kimkolwiek dzielić.
Aparycja|
- wzrost: Sto sześćdziesiąt pięć centymetrów
- waga: Pięćdziesiąt osiem kilogramów
- opis wyglądu: Jasne włosy skręcają się w loczki, które otaczają potarganą aureolą twarz w kształcie serca. Znowu je skróciła do ramion, bo w końcu się obudziła, bo przecie to dawno było, bo nie ma sensu dalej lać łez. Pelagonija w ogóle cała jest jasna, jakby komuś zabrakło ciemnych kolorów do jej pomalowania. Porcelanowa cera upodabnia ją do lalki i nawet przy największych staraniach nie potrafi się opalić. Najwidoczniej taki jej los. Zielone oczy oprawione ramką z ciemnych rzęs są zbyt nieobecne, patrzą na ciebie, jednak nie widzą twojej osoby, bo tak naprawdę spoglądają w dal. Już się nie garbi, nie ucieka wzrokiem, dzieli się słodkimi uśmiechami ze światem. Chociaż Pel ma już trzydzieści lat, za każdym razem z przerażeniem odkrywa, że stała się kobietą. Wszystko bardziej się zaokrągliło, urosło, nie wygląda już jak podlotek, który tańczył kaczuchy z dzieciakami w słoneczny, letni dzień. Co nie zmienia faktu, że dalej lubi potańczyć z dziećmi na festynach, chociaż nie wypada, ale kto jej zabroni? Prawnie jest dorosła.
- pozostałe informacje: Trzy kolczyki w lewym uchu oraz dwa w prawym, a tak poza tym nic się raczej nie rzuca w oczy.
- głos: Gdy Pel mówi, masz wrażenie, jakby wcale jej nie było, ale jest. Taki rozmarzony, wysoki, ciepły głos, jakby duszą była w bardzo miłym miejscu. Nie drażni ucha, nie jest też jakoś wyjątkowo przyjemny, że człowiek rozpłynąłby się na jego dźwięk. Jest po prostu… Miły.
Historia: Kuzyn wyrwał ją w świat i choć wiedziała, że w rodzinnym domku zawsze znajdzie się dla niej miejsce, postanowiła jeszcze trochę się poszwędać tu, to tam. Podczas wieczornego spacerku nucąc pod nosem piosenkę ulubionego zespołu, natknęła się na pewien budynek z tabliczką oświadczającą „Na sprzedaż”. Wystarczył rzut oczkiem, żeby następnego dnia wystukała numer do agencji nieruchomości i złożyła odpowiedni podpis. Stało się. Utknęła z kupionym w przypływie impulsu budynkiem w kompletnie nieznanym jej mieście, ale hej, nie takie rzeczy przeżywała.
Rodzina:
Vito Eternum – najukochańszy ojciec na świecie, który uwielbia robić siarę w każdym momencie życia swojej córci.
Momena Eternum – najukochańsza matka, która za cholerę nie umie gotować, ale stara się jak umie.
Marvill Eternum – najukochańszy brat bliźniak, nieznany poeta, przyjaciel na dobre i na złe. Niech spoczywa w spokoju.
Oraz reszta, która jest równie kochana, jednak ich ilość za bardzo rośnie, żeby Pelcia mogła ich wszystkich wymienić.
Partner: Brak.
Potomstwo: Byłaby wielce szczęśliwą istotą, jednak nie, matką nie jest. Może kiedyś.
Ciekawostki:
❀ Widok narcyzów zawsze mocno ją porusza i nie potrafi nie kupić jednego, a potem wygląda jakby miała się rozpłakać z wargami przy płatkach kwiecia. Musi przyznać, że to jej dość czuły punkt.
Inne zdjęcia: To, co znajduje się w rodzinnym albumie, zostaje w rodzinnym albumie.
Zwierzęta: Po śmierci swojego najdroższego królika, Dropsika, postanowiła przygarnąć kociątko syjamskie i nazwała je Ofelia. Chociaż to bardziej szczeniak w kocim futrze.
Pojazd: Nie popiera globalnej produkcji dwutlenku węgla oraz zanieczyszczeń, więc częściej chadza pieszo albo na starym rowerze, który wyciąga tylko wtedy, gdy musi rzeczywiście gdzieś daleko jechać i bardzo się jej spieszy.
Kontakt: lira.avis@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz