Lang ześwirowała. Nie wiedziałam, czy to z powodu okresu i jej humory z łagodnego wietrzyku przeszły do potężnego huraganu, czy jednak egzaminy tak uderzyły jej do głowy, że Ziemniaczek rozpłakał się na widok zapiekanki [przysięgam, rozpłakała się na widok zapiekanki i nawet jedząc, szlochała co chwilę]. Kierowana latami doświadczenia, siostrzaną wiedzą oraz instynktem samozachowawczym zostawiłam jej coś słodkiego do zjedzenia na biurku i dzbanek zielonej herbaty, po czym wyszłam z domu z najważniejszymi rzeczami, żeby mogła się ogarnąć z własnymi emocjami, zanim trzaśnie mnie patelnią w twarz za to, że nadużywam tego pieszczotliwego, zaś według niej żenującego, przezwiska. Za bardzo lubiłam swój nos, a Ziemniaczek wbrew swojej budowy chucherka miała za dużo siły w makaroniastych rączkach.
W pierwszej chwili zastanawiałam się, czy nie wziąć roweru, ale gdy tylko już miałam wykręcić kod do łańcuszka, który chronił moją najukochańszą, żółtą damkę przed kradzieżą, zrezygnowałam z tego pomysłu. W końcu zakupów nie planowałam robić, jakiejś dalszej wycieczki też nie. Może godzinny spacerek po okolicy, cyknięcie parę fotek i powrót, żeby skontrolować sytuację z siostrą. Był plan, do planu doszedł kontakt z ludźmi. Plany lubią się zmieniać w nieoczekiwany sposób z efektem ubocznym jako kawa na koszuli. Zwłaszcza białej koszuli.
Ja wiem, ja paskudnie nienawidzę zimna i może bluzgałam na świat, że skąpi mi ciepła, więc on w odpowiedzi postanowił mnie ogrzać, ale gorąca kawa raczej nie była najlepszym pomysłem. Kiedy doszło do „kraksy”, wydałam z siebie niezbyt elegancki i ładny pisk, odskakując od właściciela kawy, żeby następnie syknąć przeciągle, kiedy zapiekło. Odciągnęłam poplamiony materiał od skóry i tak z wyciągniętymi przed siebie rękoma, które trzymały brzeg ubrania, spojrzałam na dość wysokiego chłopaka nieco zdenerwowana.
— Mam nadzieję, że to podła kawa, bo marnowanie dobrej kawy jest grzechem — powiedziałam łagodnym tonem, nie chcąc się unosić. Stało się. Warczeć na ludzi nie lubiłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz