2 paź 2018

Od Aarona CD. J.C.


 Cienie przesuwały się po pokoju, a ogień rozpalony w kominku dawał złudne wrażenie ciepła i beztroski, niczym w rodzinnym domu, w objęciach własnej matki. 
Właśnie siedziałem w swoim skórzanym fotelu z podnóżkiem, popijając kieliszek brandy od ojca, a na mój umysł cisnęły się coraz to nowsze, zawiłe pytania dotyczące J.C. 
Kobieta ta na pozór drobna i niczym nie wyróżniająca się z tłumu, kryła w sobie całe sterty tajemnic, które pragnąłem czym prędzej zgłębić. 
Była zagadką, którą chciałem rozwikłać. 
*** 
Chłodne, jesienne światło wpełzło do mojej sypialni niczym wąż, dając znak, abym wstał i rozpoczął kolejny dzień w pracy. 
Pracy, która momentami wyniszczała mnie od środka, absorbowała całe moje życie i zmieniała je w jedną, wielką stertę papierów. 
— Dzień dobry, panie Brown. 
— Nie przeszkadzaj mi Julie. Przymilaniem się nie ugrasz u mnie podwyżki. 
— Dlaczego jesteś taki spięty, stało się coś? 
— Nie. Idź zrobić mi kawę i wyjdź. 
Zważaj na słowa, dupku. 
One ranią bardziej niż czyny. 
***
Właśnie wyłączyłem laptopa i zgasiłem światło w gabinecie. 
— Aaron. Musisz zostać, mam jeszcze papiery dla ciebie. 
— Że co proszę? 
— Trzymaj. — w moje dłonie wręczono cały stos dokumentów. — Przypominam o twoim jutrzejszym spotkaniu i prezentacji oraz o rozmowie z kilkoma kandydatami na pracowników. A i jakaś firma będzie próbowała się z tobą skontaktować mailowo. 
Cudownie. 
Żegnaj, życie osobiste.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz