18 gru 2018

Od Odette C.D Adam

     Słowa Adama wzięłam sobie mocno do serca, próbując nimi przewyższyć świadomość, że następnego dnia ślad mojej obecności w tym domu zniknie. Oczywiście pozostawała praca, ale uzmysłowiłam sobie, jak bardzo przywiązałam się do tego miejsca. Do ludzi, którzy obdarowali mnie przyjaźnią i dobrocią, co starałam się jak najlepiej oddać. Adam, chcąc nie chcąc, pozostał mi w głowie bez możliwości jej opuszczenia, i spędzanie z nim nocy wcale nie było okraszone żadnym podtekstem seksualnym. Dotyk jego obejmujących mnie ramion, ciepło jego ciała ― tego chciałam zaznać ostatni raz. Mężczyzna pojawiający się w końcu w progu pokoju, tuż przy przepełnionej rzeczami walizce oraz torbie, bez trudności odwrócił moją uwagę od wszelkich problemów i smutku, który wiązał się z powrotem do akademika. Powinnam być szczęśliwa, ale nieoczekiwanie te uczucie przysłoniło to dziwne wrażenie, że powinnam pozostać jeszcze w tym miejscu. Daj spokój, Odette, nie będziesz nikomu siedzieć na karku przez kolejny tydzień. 
     - Na śmierć zapomniałem. ― Uśmiechnął się. ― Praca za bardzo mnie pochłonęła. Musisz się mną jakoś zająć, żebym się odprężył i dostatecznie o niej zapomniał.
     Z tymi słowami nieznacznie uniosłam brwi w znikomym podziwie. Dwieście avarów, które zdołałam zaoszczędzić, wysunęłam dyskretnie zza rękawa, przez co banknot trafił do moich zwinnych palców. Zawędrowałam nimi po jego linii pleców, docierając do jego tylnej kieszeni, w jakiej cichutko zostawiłam pieniądze mające być zapłatą za długą gościnę. Adam najzwyczajniej w świecie tego nie zauważył, tylko w odwecie na moje działanie cicho zamruczał mi do ucha oraz zmysłowo przygryzł krawędź. Wstrząsnął mną szybki dreszcz. Myśli, że ten wieczór nie skończy się w żaden nieprzyzwoity sposób, zaczęły pękać pod jego kolejnymi pieszczotami, jakimi obdarowywał moją skórę. Inicjował bez przerwy. Jego dłonie układały się na mojej talii, podciągając koszulkę do góry.
     - Więc tak chcesz spędzić ten ostatni wieczór? ― Wyszeptałam mu cichutko do ucha. Mając ciągle dłonie na jego plecach mogłam z łatwością wyczuć, że przelatują po nim dreszcze.
     Powietrze wypełnił jego krótki śmiech.
     - Aż tak bardzo to widać?
     - Odrobinkę. ― Parsknęłam i pociągnęłam go w stronę łóżka. Padł na materac bezwładnie, pozwalając mi wdrapać się na jego biodra. Mocno przylgnęłam swoim ciałem, a nasze usta odnalazły się w gorącym, napędzającym podniecenie pocałunku. Moje dłonie zaczęły nieświadomie błądzić pod jego koszulkę, co spowodowało, że Adam w końcu zdecydował się odwdzięczyć i zdjąć moją bluzkę.
     - To co, rozluźnisz mnie trochę? ― Pochwycił moje rozpalone spojrzenie, które wręcz poprowadził ku paskowi od spodni. Z szerokim rumieńcem na twarzy wróciłam wzrokiem do jego ust, które wykrzywiły się w cwanym uśmieszku.
     Pozostawiając te pytanie bez odpowiedzi, zamknęłam mu buzię namiętnym, pełnym pożądania pocałunkiem. Pobudziło go to do tego stopnia, że pod sobą poczułam wyraźne uwypuklenie w spodniach, które próbowało wydrzeć się wręcz z ograniczającego materiału. W serii niekończących się pocałunków zsuwałam swoją dłoń coraz niżej, która zaraz potem trafiła wprost na rozporek. Sprawnie go rozsunęłam, co spotkało się z uśmiechem Adama, jaki z łatwością wyczułam pod własnymi wargami [...]

     Już z rana, będąc zamkniętą w ciepłych, męskich objęciach, dopuszczałam do siebie świadomość, że nadszedł czas. Czas zerwania z dotychczasową rutyną, powrót do spokojnego, nudnego życia bez większych zmian, które potrafił wywołać Adam. Najciszej jak mogłam, opuściłam uścisk mężczyzny. On poruszył się tylko nerwowo, mrucząc coś pod nosem, i dalej okrył się kołdrą, powracając do snu. By go nie zakłócić, delikatnie ucałowałam jego czoło na znak pożegnania, pogłaskałam czule blond włosy oraz wraz z walizką oraz torbą zeszłam na dół. W domu trwała głęboka, nieprzerwana żadnym dźwiękiem cisza. Zatrzymałam się jeszcze przy blacie, żeby posprzątać nieco po wczorajszej kolacji i móc z czystym sumieniem opuścić dom. Tom, zgodnie z naszą umową, odwiózł mnie później pod akademik i pozostawił samej sobie, podsumowując podróż radosnym „jeszcze się spotkamy”. Oczywiście, że tak, i to choćby w pracy tego samego dnia. Moja zmiana obejmowała tylko wieczór, przez co nie mogłam potwierdzić, że trafię akurat na Adama. Dziwne przeczucie wewnątrz kazało mi myśleć, że Lancaster jako kierownik i tak nie odpuści sobie restauracji przynajmniej do północy.
     Remont mojego, swoją drogą wciąż pustego mieszkania uczciłam z Jaime małym drinkiem i pod jego znikomym wpływem, z dobrym humorem powędrowałam do restauracji, w jakiej pracowałam. Tłumy wypełniały budynek już zapewne od dłuższego czasu. W powietrzu roznosił się wszędzie zapach dziesiątek najróżniejszych dań. Pora zimowa sprzyjała szybszemu nadejściu nocy, co sprawiło, że już około siedemnastej mrok miasta rozjaśniły liczne światła restauracji. Pojawiłam się akurat w momencie, kiedy kręcące się między stolikami kelnerki niemal traciły głowy od napływających zamówień.
     Najpierw jednak wkroczyłam do biura po fartuch, od razu napotykając mocno zdenerwowanego Adama, który próbował znaleźć coś w wichurze latających dokumentów. Nawet nie podniósł wzroku. Zrobił to dopiero gdy wymownie odchrząknęłam.
     - Adam? ― Zmarszczyłam brwi, przymykając drzwi za sobą.
     - Och, nie zauważyłem cię ― odparł, biorąc zmęczony oddech.
     - Coś się stało? ― Nie mogłam w ogóle wyzbyć się niepokoju, który czułam patrząc na niego.
     Oderwał się na chwilę od papierów.
     - Chciałem dzisiaj opłacić nową dostawę. Okazało się, że mamy część fałszywych pieniędzy ― mruknął niezadowolony, choć ten wściekły wyraz twarzy mogłam nazwać czymś więcej niż tylko niezadowoleniem.
     - Ale jak to fałszywych? ― spytałam z niedowierzaniem w głosie. ― To w ogóle możliwe?
     - Możliwe, bo właśnie nas tak ojebali. ― Przeczesał nerwowo czuprynę. ― Muszę sprawdzić zestawienia z ostatnich dni, sprawdzić, kto zamawiał na życzenie zapas jedzenia i…
     - I załatwić to pokojowo ― dokończyłam za niego. ― Dostaniesz swoje pieniądze. Skontaktujemy się z tym kimś i zamiast wzywać policję, po prostu to wyjaśnimy. ― Powędrowałam obok biurka i przeczesałam wzrokiem liczne dokumenty. Człowiek, który tego dokonał, na pewno nie miał czystego sumienia oraz nie zrobił tego przypadkiem, ale z pewnością dałoby się uniknąć niepotrzebnych nieprzyjemności.

[Adam?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz