Ostatnie pudło zostało wniesione do mojego nowego mieszkania i .. cisza. No może nie do końca bo chłopaki zaczęły między sobą gadać i zachowywały się jak by nigdy nic. Świnki złapały odrobinę sianka i gruchały między sobą, moje kochane potworki. Uśmiechnąłem się do siebie i nabrałem powietrza głęboko w płuca, nowe miejsce, nowe powietrze, stary ja. Westchnąłem i rozpocząłem proces rozkładania ubrań i książek.Nawet nie wiedziałem kiedy ale pudła były puste, moje półki były pełne a żołądek dawał o sobie znać. Westchnąłem i popatrzyłem na lodówkę która nie była w żadnym stopniu jeszcze używana. Najwyższy czas udać się na poszukiwania sklepu, świetnie, nic bardziej nie wywoływało grymasu na mojej twarzy jak zakupy w jakimkolwiek sklepie kiedy święta były w zasadzie za tydzień, cudownie. Zrezygnowany złapałem portfel i torbę na ramię, trzeba być eco a co. Niby była zima ale jakoś udawało mi się obejść bez czapki, szalik i cieplejszy płaszcz w zupełności mi wystarczał. Wygrzebałem słuchawki z kieszeni i przekleństwo aż samo rzuciło się na usta kiedy zobaczyłem w jakim stanie są, gorzej niż światełka na choinkę po roku nie używania. Rozpocząłem walkę stojąc pod drzwiami mojej kamienicy klnąc cicho pod nosem. Nagły dźwięk telefonu wkurzył mnie jeszcze bardziej.
-Halo?-Warknąłem w słuchawkę.
-Dzień dobry upewniam się ,że widzimy się jutro o 9 pod salonem.. proszę zabrać modele prac i badanie sanepidu -Głos kobiety w słuchawce wydawał się raczej zdystansowany. Genialnie.
-Jasne, pamiętam do jutra -Rozłączyłem się zanim zdążyła coś powiedzieć i kontynuowałem walkę z kabelkami słuchawek, chyba powinienem kupić sobie takie bez przewodowe, może dzięki temu nie musiał bym tak z nimi walczyć? Ale znając życie zaraz by się zgubiły... Z sukcesem wsadziłem kawałki plastiku w uczy i odpaliłem playlistę na najgłośniejszym ustawieniu. Dobra , teraz może nikogo nie zabiję. Pobliski market okazał się zatłoczonym miejscem w którym muzyka świąteczna zdawała się walczyć z tą która grała w moich uszach a wszędzie stały sztuczne tandetne ozdoby. Westchnąłem do siebie i złapałem jeden z ostatnich koszyków Jogurty? Czemu one mają mikołaja na opakowaniu? Westchnąłem i wsadziłem dwa do koszyka, mikołaj czy nie, są najtańsze i kojarzę markę. Czyjś bark wjechał we mnie i zniknął tak szybko jak się pojawił.
-KURWA MAĆ -Warknąłem na cały sklep , jakaś matka z dzieckiem zrobiła wielkie oczy i zaczęła udawać karpia. Taylor w słuchawkach rozpoczął właśnie długi szybki rap więc w rytmie tego dźwięku starałem się kontynuować zakupy. Miałem co potrzebowałem więc udałem się do zatłoczonej kasy, jakiś facet właśnie kłócił się z innym facetem, prawdopodobnie o ostatni kawałek czegoś tam. Załadowałem zakupy do torby ku zaskoczonemu zdziwieniu sprzedawczyni i dosłownie wybiegłem na dwór. Jebane to wszystko, wyciągnąłem papierosy z kieszeni i odpaliłem jednego zaciagajac się dymem. Przyjemne drapanie w tył gardła i smak tytoniu odrobinę mnie zrelaksowały.
<Ahoy ktosiu.. czy pragniesz wyruszyć w tę przygodę pełną złości?>
rezerwejszyn.
OdpowiedzUsuń~~Thomas