15 cze 2018

Od Ashley CD. Jacoba

Nagle zadzwonił domofon. Odebrałam go z zaciekawieniem kto to może być, jednak nikt się nie odezwał. Jeśli to miał być jakiś żart dzieciaków z okolicy to miałam nadziej, że już więcej tak nie zrobią. Jeszcze dla pewności wyjrzałam przez okno, aby się upewnić czy nikogo tam nie ma. Wzięłam firankę na bok, ale ku mojemu zdziwieniu przed bramą stała jakaś paczka. Zdziwiłam się, bo nic nie zamawiałam, a kurier przecież powinien wejść i wręczyć mi ją osobiście. Wyszłam za bramę i się rozejrzałam. Nikogo tam nie było. Wzięłam paczkę do domu i postawiłam ją w kuchni na blacie. Pudełko było ozdobione pięknym papierem, a na jej szczycie spoczywało jeszcze mniejsze pudełko z czerwoną kokardką. Jak się bardziej przyjrzałam była do niego przyczepiona karteczka z napisem:
"Piękna suknia dla pięknej kobiety."
Od razu po jej przeczytaniu wiedziałam od kogo to może być. Otworzyłam je, a w nim znajdował się złoty naszyjnik, który nie kosztował mało. Westchnęłam głęboko i bałam się otwierać dużą paczkę, ale nie było innego wyjścia. W niej natomiast była piękna bordowa suknia, która także musiała kosztować. Czy mu się wydawało, że złapie mnie na kasę? Przecież ja też ją mam i nie potrzebuję od niego żadnych prezentów, a nawet ich nie chciałam. Nie zamierzałam nawet jej przymierzać. Spakowałam ją tak jak była, a razem z nią naszyjnik. Postanowiłam odwieźć ten jakże "skromny" prezent jego właścicielowi. Tylko problem tkwił w tym, że nie miałam pojęcia gdzie on mieszka. Natychmiast złapałam za telefon i próbowałam wyszukać jakiekolwiek informacje na jego temat. Wtedy znalazłam jeden artykuł. Co dziwne był on nazwany modelem. Czyżby faktycznie nim był. Były tam jego dane, więc od razu wpisałam je do medi społecznościowych i natychmiast mi wyskoczył. Wtedy pokazało mi się zdjęcie, jego domu, które niedawno wstawił. Kojarzyłam tą posiadłość. Przejeżdżałam obok niej zawsze kiedy jechałam do pracy. Jednak zawitać u niego postanowiłam już na drugi dzień, bo dziś było za późno. Zrobiłam sobie kolację, a potem także nakarmiłam Buena. Siedząc sobie na kanapie i oglądając TV, zadzwonił do mnie telefon. Natychmiast go odebrałam i usłyszałam znajomy głos, którego od dawna już nie słyszałam. Była to moja przyjaciółka Alice. To właśnie do niej wybierałam się na urodziny. Kończyła już 23 lata. Z Alice i Natalie znamy się już od jakichś 10 lat. Pytała się czy będę na jej urodzinach, więc to potwierdziłam, bo jak mogłabym nie być. Miały być one za dwa tygodnie. I oczywiście zapytała się czy będę z kimś, natychmiast zaprzeczyłam i powiedziałam, że będę sama. Rozmawiałyśmy jeszcze z jakaś dobrą godzinę, ale niestety już musiała kończyć. Nie mogłam się już doczekać jej urodzin. Najgorsze było to, że nie miałam pomysłu na prezent. Na szczęście miałam trochę czasu i miałam nadzieję, że w najbliższym czasie coś jej znajdę.
***
Tym razem obudził mnie mój pies. Wstałam dałam mu jeść, a sama poszłam się ogarnąć i wzięłam szybki prysznic i szykowałam się do wyjścia. Wypuściłam Buena na podwórka, a sama poszłam do samochodu i ruszyłam nim w stronę domu Jacoba. Na miejscu byłam po około piętnastu minutach. Zaparkowałam przed bramą, a potem przed nią stanęłam i zaczęłam się rozglądać. Jego psa nigdzie nie było, więc nie byłoby problemu z wejściem. Złapałam za klamkę i ku mojemu zdziwieniu bez problemu się otworzyły. Czy on nie ma alarmu albo coś. Poszłam w stronę drzwi. Dom był bardzo duży, ale nie robił na mnie wrażenia, bowiem widziałam u siebie w mieście dużo lepsze, a moi rodzice nie mają dużo gorszego. Zadzwoniłam do drzwi i już po chwili zostały mi otworzone, a nich stanął brunet w samych... spodenkach.
- O dzień dobry. - uśmiechnął się do mnie i potarł czoło
- No nie taki dobry.  - popatrzyłam na niego piorunującym wzorkiem. - Nie musisz mi niczego kupować. A takich naszyjników jak twój mam już kilka i więcej nie potrzebuję, natomiast sukienkę mogę kupić sobie sama, bo jakbyś nie zauważył to ja też trochę pieniędzy mam, a to że ty masz może więcej nie myśl, że mnie na nie złapiesz. - wręczyłam mu szybko paczkę. - A teraz do zobaczenia, choć mam nadzieje, że nie. - obróciłam się i zaczęłam iść w kierunku wyjścia.

Jacob?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz