13 cze 2018

Od Blair CD Jacoba

Już od rana byłam na nogach. najpierw spotkanie z dziennikarzami, nie udało się odwołać moich spotkań, a następnie sesja zdjęciowa w parku. Muszę przyznać, że sesje w plenerze lubiłam najbardziej. Przed zdjęciami, stałam z boku patrząc na to wszystko. Joey kręcił się to tu, to tam sprawdzając czy czegoś mi nie brakuje. Zawsze był taki... hm, można nawet powiedzieć, że nadopiekuńczy. Kiedy już miałam ustawić się do zdjęcia, podbiegł do mnie pies.
     - Hej, to ty, widzieliśmy się wczoraj, nieprawdaż? - przykucnęłam i zaczęłam głaskać, psa który chwilę potem zaczął lizać mi rękę. Po chwili, podbiegł do nas chłopak, którego poznałam wczoraj. Pies natychmiast podbiegł do jego nóg.
     - Hej! Blair, idź do fotografa. Mówiłem, zakaz wstępu fanom! - Joey był zły. Bardzo. Szybko złapałam go za rękę, splatając nasze palce.
     - Przestań, on... nie jest fanem. Jego pies tu przybiegł, poznaliśmy się wczoraj.
Joey spojrzał na mnie, po czym bez słowa odszedł. Uśmiechnęłam się i dałam znak, że robimy przerwę. Pogłaskałam ponownie psa. Po chwili, zdałam sobie sprawę, że nawet nie znam jego imienia.
     - Jejku, przepraszam... nawet nie zapytałam o twoje imię... - powiedziałam, patrząc delikatnie w górę, chłopak uśmiechnął się a ja wstałam.
     - Jacob. Ja znam twoje imię już od wczoraj, znalazłem na jednym z magazynów.
Kiedy usłyszałam to zdanie, mój zapał do tej znajomości momentalnie zgasł. Nauczyłam się, że jeśli ktoś znajduje gdzieś moje imię, to na pewno nie może być to szczera znajomość. Skrzyżowałam ręce na piersi, po czym nieco lodowatym tonem stwierdziłam:
     - Wybacz, ale jestem w trakcie zdjęć. Możesz albo popatrzeć, albo iść. Ja nie mam więcej czasu. - Odeszłam, nawet nie odwracając się w jego stronę.
Szybko jednak przybrałam sztuczny uśmiech i zaczęłam pozować. A on, dalej stał i patrzył. Czułam się z tym nieco dziwnie. W pewnym momencie, na koniec sesji zakręciło mi się w głowie. Zamrugałam kilka razy, jednak to nie przywróciło ostrości widoku. W następnej chwili, poczułam jak lecę na ziemię.
     - Blair! Cholera Blair! Wyłącz ten aparat debilu! - Joey podbiegł do mnie, po czym podniósł mnie z ziemi i położył na ławce, jedynej w naszym zasięgu, tej przy której stał Jacob. - Gwiazdeczko, czy ty coś jadłaś?
     - Tak... jadłam - Odwróciłam wzrok, a Joey nie chciał odpuścić.
     - Kiedy?
     - Jakoś.. ze dwa dni temu? - Joey spojrzał na mnie zszokowany - Mam dużo pracy Joey! Nie mam czasu na jedzenie! Zawsze gdy gdzieś idę, jestem rozpoznana i nie mam spokoju. A w domu, tracę wszelkie chęci i idę spać. A potem, muszę wyjść wcześnie rano i... - Zamilkłam, kiedy zobaczyłam minę wszystkich wokoło. Zamurowało ich.
Jacob?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz