Jedynym dzisiejszym celem Katfrin było znalezienie czasu dla zwierząt,
oczywiście wiedział, że nie będzie go tak wiele by ogarnąć, każde z nich
osobno. Dziś więc zwolniła się wcześniej z pracy i wyszła już o 13:30
co do niej nie było podobne. Poszła jeszcze do kawiarni i tam zamówiła
ulubioną kawę mrożoną z lodami waniliowymi. Wyjęła portfel z czarnej
torebki zawieszonej na jej ramieniu i zapłaciła wyznaczoną sumę
pieniędzy. Gdy dostała kawę od razu poczułam się lepiej z powodu iż dziś
nie piła napoju bogów. Kiedy pociągnęła pierwszy łyk na ustach
dziewczyny od razu pojawił się uśmiech.
- Do widzenia - powiedziała tylko i wyszła od razu kierując się na drugą
stronę jezdni gdzie czekało tam jej auto, do którego wsiadła. Kawę
odłożyła na miejsce i odpaliła samochód włączając się w ruch uliczny.
Włączyła od razu muzykę i cicho nucąc piosenkę twenty one pilots wracała
do domu. Wreszcie mogła chwilę odpocząć.
~~~~**~~~~
Dziewczyna weszła do domu i od razu wyrzuciła pusty pojemnik po kawię do
kosza. Postanowiła, że pojedzie do centrum miasta z psami i kupi
jedzenie dla węży. Szykuje się istna tortura w samochodzie. Psy,
kurczaki, myszy, króliki... od razu chce się żyć.
- Veron, Niala idziemy - krzyknęła na cały dom i czekała aż psy
przyniosą jej swoje smycze, Victoria zajrzała do lodówki i wyjęła z niej
kawałek kabanosa od razu wkładając go do ust. Stwierdziła, że
dzisiejszy obiad jest zaliczony. Kiedy psy przyniosły smycze dziewczyna
od razu zapięła je i ruszyła z nimi w kierunku drzwi, nim wyszła złapała
jeszcze dwa kagańce. Zamknęła dom i skierowała się do samochodu, który
stał przed ogrodzeniem. Otworzyła furtkę i przepuściła swoje dwa
wielkoludy. Otworzyła im drzwi, a psy wskoczyły na swoje tylne miejsca
wesoło machając ogonami. Victoria mimo wszystko uśmiechnęła się na ten
widok i sama zajęła swoje miejsce. Odpaliła samochód i wyjechała na
spokojną drogę. Jak zawsze włączyła muzykę zastanawiając się czy może
nie jest od niej uzależniona. ta myśl jednak nie zakłócała jej głowy
przez długi czas, wręcz przeciwnie.
- Pójdziemy do parku nim zajrzymy do sklepu? - spytała i spojrzała w
lusterko by ujrzeć w nich Verona, który zaszczekał. Katfrin uznała, że w
ten sposób zgadza się z nią więc przyspieszyła trochę by być na miejscy
szybciej. Wsłuchała się w muzykę i cieszyła się z drogi, która minęła
jej jak zawsze szybko i sprawnie. Zaparkowała samochód tuż obok
zoologicznego jednak wiedziała, że za zakrętem jest piękny park, który
należy pokazać jej psinką. Odwróciła się do nich i zapięła im kagańce
oraz smycze. Dziewczyna wyszła z samochodu, otworzyła drzwi psom
wcześniej łapiąc za smycze zrobione z łańcucha. Wzięła torebkę i
zamknęła auto ruszając w stronę parku. Poprawiła okulary
przeciwsłoneczne, które niemal zawsze miała na nosie i zatrzymała się na
pasach. Kiedy miała pewność, że samochody zatrzymają się ruszyła przez
drogę. Gdy dostała się do parku znalazła ustronne miejsce tuż obok
małego jeziorka i tam usiadła spuszczając Niale. Wiedziała, że gdy jakiś
pies będzie przechodził, a Veron będzie bez kagańca mogło to się źle
skończyć dlatego nie chciała ryzykować. Rzuciła patyk psu do wody, a
suczka rzuciła się w jego kierunku by przynieść go swojej właścicielce,
która stwierdziła iż przymknięcie powiek nie będzie wcale taki złe.
Dziewczyna po chwili jednak poczuła utkwiony w niej wzrok. Wiedziała, że
nie mógł to być jej pies gdyż Veron warczał cicho. Uniosła powieki i
rozejrzała się od razu natrafiając na wzrok jakiegoś chłopaka z białym
pieskiem, który wydawał się być bardzo słodki. Dziewczyna przekręciła
lekko głowę w prawą stronę w geście zdziwienia.
- W czymś mogę pomóc? - zadała pytanie, a właśnie w tym momencie do
Victorii wróciła Niala cała mokra i uradowana. Trzymała patyk w zębach, a
wytrzepała się tuż obok dwójki ludzi, którzy chwili po prostu odpocząć.
- Niala! - krzyknęła na nią właścicielka, a pies spojrzał na nią
zdziwionym spojrzeniem, po chwili słychać było warczenie Verona. Kat
spojrzała więc na niego i uspokoiła go kładąc na nim swoją zimną dłoń.
Wróciła spojrzeniem do chłopaka i zdjęła swoje okulary by wytrzeć z nich
wodę o swoją koszule.
Sebastian?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz