Miałem kilka kiepskich dni, ale dzisiejszy był gorszy niż połączenie tamtych poprzednich razem wziętych. Sam pomysł na zaproszenie Agathy do domu, a tym bardziej na imprezę, z perspektywy czasu wydawał się po prostu głupi.
Pozwólcie, że opowiem Wam, co działo się dalej po wpadnięciu na jakąś kelnerkę, którą okazała się Ashley.
***
Trąciłem dziewczynę na tyle mocno, że wylałem na nią całego drinka, którego niosła na tacy. Zamiast jej pomóc, zacząłem głupkowato przepraszać. Do tego wszystkiego, jeszcze chwyciłem ją za rękę. Sytuacja sama w sobie była zła, ale jeszcze bardziej pogorszyła się, gdy przyszła Agatha.
Wściekła dziewczyna ubzdurała sobie coś w głowie i zaczęła wyzywać Ashley, dążyła do tego, aby została zwolniona.
Żałuję.
Zamiast zareagować, stanąć w obronie Ashley, kiwałem się na boki, jak ten kołek, z rękami w kieszeni.
Po chwili głośnej kłótni, a w zasadzie monologu Agathy, dziewczyna wzięła mnie pod ramię i wyprowadziła z klubu. Nie chciałem...
Musiałem zostawić samochód na parkingu, wracaliśmy do mojego domu na nogach, około trzydziestu minut. Wreszcie dotarliśmy.
Od początku, gdy tam byliśmy, Agatha zachowywała się inaczej, trochę mnie to przerażało.
Usiadłem na sofie i westchnąłem, po czym zrzuciłem smoking i muszkę, zostając w koszuli.
Jakby tego było mało, Agatha przyniosła jeszcze kieliszek jakiegoś szampana. Jak się tłumaczyła: Dla zapomnienia o tym, co się stało.
Niestety, ten jeden kieliszek okazał się dla mnie zgubny.
Niespodziewanie dziewczyna usiadła na moich kolanach i zaczęła szeptać słodkie słówka do mojego ucha.
Całkowicie straciłem kontrolę nad sobą, ona o tym wiedziała. Zostałem sprowokowany.
Agatha wykorzystała moją nietrzeźwość w nieczysty sposób.
***
Obudziłem się rano, widząc dziewczynę obok mnie. Myślałem, że to jakiś koszmar, albo zły sen. Wrzasnąłem na całe gardło, po czym szybko się ubrałem.
- Co tu się kurna stało? - Krzyczałem, wymachując rękami.
- Nie pamiętasz? - Szepnęła, po czym zaczęła kręcić kosmyk włosów na swoim palcu.
Czułem obrzydzenie do siebie. Dałem jej pięć minut na ubranie się i dosłownie, wyrzuciłem ją z domu.
Nigdy nie byłem tak zły na siebie. Miałem uczucie, jakby moja głowa miała zaraz wystrzelić. Usiadłem na kanapie, chwyciłem się za kark i zacząłem przypominać sobie to, co działo się wczoraj, od momentu zaproszenia Agathy do domu.
Zdenerwowałem się. Ten kieliszek szampana był perfidną wisienką na torcie. Ależ ona była przebiegła. Wstałem, po czym wziąłem szklankę z wodą i ją stłukłem.
Musiałem jakoś odreagować, byłem ostatnio tak strasznie samotny. - Próbowałem się usprawiedliwić, ale to nie dawało mi spokoju.
Przerwałem zadręczanie się, wróciłem po stojący ciągle na parkingu samochód, po czym postanowiłem wyjść na spacer z psem, żeby czymś się zająć i chociaż na moment zapomnieć.
Ubrałem luźny T-shirt i spodenki, nie przykładałem wagi do wyglądu. Wziąłem dwie tabletki przeciwbólowe i poszedłem do tego parku, co ostatnio.
Niespodziewanie, na jednej z ławek zauważyłem Ashley. Wypuściłem psa ze smyczy, podszedłem do dziewczyny, po czym bez pytania usiadłem obok.
- Hej. - Wymamrotałem.- Co tam? Jak po wczoraj? I wybacz za tego drinka. - Poprawiłem swoje włosy.
To pytanie było nie na miejscu i bardzo dobrze o tym wiedziałem.
- W miarę. Twoja dziewczyna to niezłe ziółko. Zwyzywała mnie wczoraj jak nikt. - Obrzuciła mnie definitywnie sztucznym uśmiechem.
Niespodziewanie zadzwoniła jedna z przyjaciółek Agathy. Ich przyjaźń była dosyć specyficzna, bo wspólnym celem obu dziewcząt, byłem ja.
Gdy jednej się ze mną nie powodziło, druga przejmowała ster. Widocznie, Nicole postanowiła działać, skoro dowiedziała się, że nie układa mi się dobrze z Agathą. Jakie to parszywe.
Szybko odrzuciłem połączenie, schowałem nerwowo telefon do kieszeni i spojrzałem na Ashley. Byłem jej winny wyjaśnienia i przeprosiny - tym razem na trzeźwo.
- Posłuchaj, muszę ci coś wyjaśnić. - Rzekłem, lekko się przysuwając. - Agatha nigdy nie była i nie jest moją dziewczyną. Ona zawsze miała bzika na moim punkcie i nigdy nie chciała dać mi spokoju. Poszedłem z nią na tę imprezę, z myślą, że ją spławię, jednak, gdy zobaczyłem, że ona jeszcze bardziej się nakręca, upiłem się. Wiem, że to nieodpowiedzialne. Chciałbym Cię przeprosić za wszystko. - Mówiłem smętnie. - Za tego wylanego drinka też. - Dodałem.
O tym, co działo się w domu nie musiała wiedzieć. Od teraz stało się to moją gorzką tajemnicą, o której będę się starał zapomnieć.
Ashley spojrzała na mnie z takim wyrazem twarzy, że nie miałem pojęcia, co chciała mi na to odpowiedzieć. Otwarłem się przed nią. Przynajmniej na tyle, na ile mogłem.
<Ashley? ;o>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz