On chyba nie rozumiał o co tak naprawdę mi chodzi. Po prostu nie chce od niego żadnych prezentów czemu on tego nie może zrozumieć. Nikim dla mnie nie jest i niech tak pozostanie, a jak tak bardzo mu zależy to możemy zostać jedynie znajomymi, ale nawet tego za bardzo nie chciałam. Wróciłam wściekła do domu i każdymi napotkanymi drzwiami trzaskałam. Mam nadzieje, że nie będzie próbował ponownie dawać mi tej sukienki, bo nawet jej nie chce.
Resztę wieczoru spędziłam na oglądaniu jakichś głupot w telewizorze i w internecie, jednak w końcu zbliżała się godzina wyjścia Buena na codzienny spacer. Pies od razu wiedział, o której wychodzi. Dałam mu znak ręką, aby przyniósł swoją smycz i tak też zrobił.
- Dobry piesek. - uśmiechnęłam się i pogłaskałam go po łbie
Zaczepiłam go i poszłam. Miałam wielkie szczęście, że mieszkam akurat niedaleko parku. Przynajmniej nie musiałam chodzić daleko. Rodzice chyba specjalnie wybudowali mój dom tak blisko. Po jakichś pięciu minutach byłam na miejscu. Z racji, że była wiosna na dworze było jasno, a słońce trzymało się jeszcze na niebie mimo już wieczornej pory. W parku, jednak nie było za wiele ludzi i w sumie to dobrze, bo dzięki temu Bueno miał więcej wolności. Na ławce, na której miałam w zwyczaju siedzieć zajął mi jakiś mężczyzna. Siedział tak i się nie ruszał. Pomyślałam, że to jakiś pijaczyna, więc nawet nie zamierzałam go zaczepiać i ruszyłam szukać innego miejsca, jednak w oczy rzucił mi się jakiś pies. Natychmiast zawołałam do siebie Buena i zaczepiłam go do smyczy. Zwierzak był spory i biegł w naszą stronę. Zmartwiłam się tym faktem, bo nie miałam pojęcia jakie ma zamiary, jednak kiedy zbliżał się zobaczyłam, że jest to także husky, ale husky, którego już skądś znam. To był Grey. Pies Jacoba, ale gdzie on jest. Zwierzak podbiegł do mężczyzny, który siedzi na ławce, więc ja też tam podeszłam i jak się okazało był to Jacob, który był kompletnie pijany. Co ten chłopak ze sobą robi.
- Ej, wstawaj. Co jest? - trąciłam go ręką
- Oo.. Ashley. Moja piękna dama, bez pięknej sukni. - zaśmiał się głupkowato, gładząc swoje zmierzwione włosy
- Co ty tu robisz? - dopytywałam się
- Jaa? No przecież na spacerze jestem. - pokiwał głową
Chłopak wstał, ale od razu usiadł, bo nie był w stanie stać na nogach o własnych siłach i ponownie zasnął. Nie mogłam przecież go tak zostawić. To, że za nim nie przepadam nie znaczy, że będę taka i go tu zostawię na noc. Obudziłam go ponownie, ale ten nadal nie kontaktował, więc wzięłam go pod ramię i zaczęłam prowadzić do domu. Za sobą zawołałam Grey'a, który widząc, że pan się oddala pognał za nami. Razem z nim droga była dwa razy dłuższa i zajęło mi to jakieś dziesięć minut. Weszłam do domu i położyłam go na kanapę. Z trudem wzięłam oddech i poszłam napić się wody. I po co chodzić na siłownię. Wzięłam łyk wody, ale wtedy przypomniałam sobie, że pod swoim dachem mam dwa dość duże osobniki i do tego samce, które za sobą nie przepadają. Na szczęście Grey nie wchodził mu w drogę, bowiem dominował tu zapach obcego psa, ale dla pewności wzięłam Buena i zamknęłam go u siebie w sypialni. Usiadłam na krześle i wtedy zobaczyłam, że przygląda mi się pies Jacoba. Od zawsze nie bałam się psów, nawet jak mama mówiła, abym do nich nie podchodziła, bo nie nigdy nie wiadomo jakie mają zamiary i na szczęście nigdy mi nic nie robiły i mam nadzieję, że nie zrobią. Zawołałam go i wystawiłam w jego stronę swoją rękę. Pies ruszył w moją stronę i pomału zaczął obwąchiwać moją dłoń. Na mojej twarzy natychmiast wkradł się uśmiech.
- Może jesteś głodny? - wstałam z krzesła i poszłam do półki, w której trzymałam różne smakołyki swojego psa - Bueno na pewno się nie obrazi. - wyjęłam z niej karmę
Pies uważnie obserwował co robię i nagle przednimi łapami wskoczył na blat i zaczął wąchać karmę. Pogłaskałam go po łbie na co nie zareagował, więc uznałam, że mu to nie przeszkadza. Bueno od razu byłby zazdrosny o Grey'a. Postawiłam miskę na podłodze i pies od razu się na nią rzucił. Obok dałam jeszcze miskę z wodą. Zgasiłam wszystkie światła i poszłam do swojej sypialni. Na łóżku zastałam rozłożonego Buena, który sobie smacznie spał. Byłam niestety zmuszona zgonić psa. Sen przyszedł dość szybko i już po chwili zasnęłam.
***
Wstałam dość wcześnie co nie było do mnie podobne, bowiem na zegarku widniała równo ósma. Ubrałam się, zrobiłam jakiś makijaż i zeszłam na dół zamykając za sobą drzwi, aby Bueno się nie wydostał. Jacob nadal spał rozłożony na całej kanapie. Pokiwałam głową i poszłam wypuścić Grey'a na podwórko, następnie powędrowałam do kuchni, aby zrobić jakieś jedzenie. Nie miałam w planach robienia nie wiadomo czego, ale najzwyklejszą jajecznicę. Wyjęłam patelnie, jajka i inne niezbędne przybory. Włączyłam jakąś muzykę i już po chwili było wszystko gotowe. Poszłam po Jacoba, który nadal spał. Stanęłam nad nim i chłopak otworzył jedno oko i za chwilę zaczął je przecierać. Podniósł się do pozycji siedzącej i przyciągnął się.
- No dzień dobry śpiąca królewno. - skrzyżowałam ręce na wysokości piersi
Jacob?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz