- Nie wiedziałam, że ten stolik był zajęty. Naprawdę mi przykro - podniosłam się z miejsca, zabierając swoje przebranie. Zapomniałam założyć na głowę kaptura, więc w momencie, kiedy tylko wyszłam zza ściany, usłyszałam piski i krzyki.
- To ona! To naprawdę ona! Blair! - Nie zdążyłam uciec, grupa młodych dziewczyn otoczyła mnie i zaczęła się przekrzykiwać, pytania o zdjęcie, czy autograf na magazynie. A ja, robiłam to wszystko z wymuszonym uśmiechem. Ludzie i tak tego nie zauważyli, poczułam na sobie zaciekawione spojrzenie, odwróciłam głowę, i zobaczyłam chłopaka któremu zajęłam stolik. Jeśli nie wiedział kim jestem, to teraz miał pewnie milion myśli.
W pewnym momencie, po prostu się wyrwałam i wybiegłam z knajpki. Miałam dość. Ludzie pognali za mną, co niewątpliwie zwracało uwagę. Nawet nie wiedziałam, że potrafię tak szybko biegać. Dobiegłam do parkingu, gdzie na szczęście stało auto Polly, mojej znajomej. Wbiegłam do budynku, na szczęście, tłum tego nie zauważył.
- Życie gwiazdy jest męczące co? - Usłyszałam głos Polly, odwróciłam się i przytuliłam ją mocno. Odczekałyśmy chwilę, po czym już przebrana wyszłam z nią na zewnątrz. Dziewczyna zawiozła mnie do domu a ja... cóż, kiedy tylko przekroczyłam próg mieszkania, zaczęłam krzyczeć. Tak głośno, że najpewniej sąsiedzi z sąsiedniej klatki mnie usłyszeli. Byłam wykończona, zmęczona tym wszystkim. Uspokoiłam się, po czym idąc do sypialni zrzuciłam z siebie ubrania, będąc już na łóżku, jakoś założyłam piżamę i bez kolacji położyłam się spać. Głód mi nie dokuczał, co było dla mnie dobre. Otworzyłam jednak oczy, obiecałam. Obiecałam, że będę jeść normalnie... westchnęłam.
- Obiecałaś Blair, a choroba nie może zabrać ci tego, co osiągnęłaś - mówiąc do siebie, wstałam z łóżka i zmusiłam się do zrobienia makaronu na mleku. Tylko na to miałam siłę. Zjadłam siedząc przed telewizorem, czasem było mi przykro, że marnuję tak dużo jedzenia, dlatego zanosiłam to czego nie zjadłam wieczorem do jadłodajni dla bezdomnych. Uśmiechnęłam się. Jutro też tak zrobię.
Po mojej, ekhm, "kolacji" wreszcie położyłam się spać, bez poczucia złamania obietnicy.
Jacob?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz