~~~~**~~~~
Usłyszałam budzik w telefonie, a chęć rzucenia nim o ścianę wzrastała z każdą sekundą mojego marnego istnienia na tym świecie. Uniosłam jedną powiekę i wyłączyłam ten cholerny dźwięk, który doprowadzał mnie wprost do szału. Westchnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej rozciągając się od razu i ziewając. Przyda mi się kawa, albo dwie. Zamrugałam pospiesznie i wstałam z łóżka dotykając swoimi ciepłymi stopami o zimną jak Antarktyda podłogę. Nagle moje nogi podniosły się do góry i dopiero gdy znalazłam swoje ciepłe kapcie w kształcie lamy. Wsunęłam w nie swoje stopy i wstając ruszyłam w stronę szafy. Wybrałam tam czarną bokserkę oraz tego samego koloru spodenki. Zabrałam jeszcze bieliznę i poszłam do łazienki by wziąć prysznic i ogarnąć się. Weszłam do kabiny i odkręciłam ciepłą wodę od razu nakładając żel lawendowy na swoje ciało. Ciecz szybko zmywała pianę. Stałam tak jeszcze kilka chwil ciesząc się zapachem, który właśnie roznosił się w mojej łazience. Wyszłam spod prysznica i chwyciłam za biały puchaty ręcznik, którym się wytarłam. Następnie położyłam go na grzejnik i chwyciłam za ubrania przygotowane wcześniej zakładając je od razu. Podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, stwierdziłam, że dziś nałożymy nieco więcej korektora na doły pod moimi oczami. Tak w nocy zamiast spać robiłam tarty na dziś. Położyłam się bardzo późno i spałam pewnie koło dwóch godzin. Westchnęłam i nałożyłam większy makijaż niż zwykle wcześniej jednak umyłam zęby i rozczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone. Nim wyszłam z łazienki chwyciłam z szafki perfumy oczywiście o zapachu lawendy i rozpyliłam je w okolicach mojej szyi. Odłożyłam naczynko na miejsce i wyszłam z pomieszczenia od razu schodząc po schodach na dół. Moim celem było zrobienie kawy, tak więc od razu skierowałam się do kuchni i tak nalałam wody do czajnika, włączyłam go i chwyciłam po kawę w górnej szafce. Wyjęłam też mój jeden z ulubionych kubków i wsypałam tam dwie czubate łyżeczki kawy rozpuszczalnej. Zalałam ją wrzątkiem i podeszłam do lodówki po mleko by dolać je do napoju. Dodałam słodki i wzięłam kubek idąc z nim do salonu chcąc spędzić jeszcze chwile samotności przed dniem w szkole.
~~~~**~~~~
Czekałam na uczniów na sali gimnastycznej, siedziałam właśnie na podłodze oparta o zimną ścianę i głaskałam Niale ponieważ Veron spał spokojnie obok, a wtedy nie lubił gdy ktoś go dotyka. Zamknęłam powieki i ziewnęłam przez co łzy zgromadziły mi się w oczach. Otworzyłam je i spostrzegłam, że na przeciwko mnie stoi Jon.
- Ktoś tu się nie wyspał? - zapytał z uśmiechem i wyciągnął do mnie dłoń chcąc pomóc mi wstać, podałam mu swoją, a ten pociągnął mnie do góry przez co stałam już na nogach. Veron i Niala nagle podnieśli się z ziemi, miały założone kagańce więc nie obawiałam się o to, że coś zrobią. Zresztą psy znały te osoby oraz psy będące w tym pomieszczeniu. Bardziej obawiałam się o uczniach, którzy wejdą do sali, wiedziałam, że w każdej szkole są typu ludzi, którzy chcą się popisać.
- Nie wyspałam się ale wy za to mieliście coś do jedzenia - rzekłam i tyknęłam go w jego twardy brzuch, chłopak zaśmiał się i skinął głową.
- Tak twoje wypieki mógłbym jeść do końca życia, jednak powinnaś się w końcu wyspać. Jesteś często zmęczona - powiedział chłopak i nagle spoważniał na co ja wzruszyłam ramionami.
- Słabo sypiam - zbyłam go lekko, a on wywrócił oczami, oboje wiedzieliśmy, że nie chodziło o to. Jon był mi bliskim znajomym i wiedział, że co do snu jestem pierwsza w kolejności. Jednak świadomość, że czegoś nie zrobiłam jest silniejsza niż moje potrzeby.
- Dzieciaki idą, idę przygotować Igę - powiedział, a ja skinęłam głową, ja sama schyliłam się i chwyciłam za dwie smycze, zapięłam psy i oddałam je do jednego z ludzi, którzy byli ze mną. Oczywiście to ja będę musiała prowadzić całą to paradę. tak nastolatkowie raczej będą zadowoleni z tego, że zobaczą jak można wyszkolić psa. Mam w planach pokazać im nie tylko ich zalety ale i wady. Pierwszym pomysłem było pokazanie tego jak dobrymi są tropicielami. Kolejno było pokazanie jakimi są mordercami i jak atakują. Tak... zapowiadają się cudowne dwie godziny przemowy. Usłyszałam jak powoli się zbliżają. tłum młodych ludzi. Ich głosy rozchodziły się po całej sali gdy zaczęli wchodzić. Byłam z tego powodu bardzo zła gdyż psy zaczęły być zdenerwowane i zbyt czujne.
- Milczeć! - krzyknęłam na całe gardło przez co nagle wszystkie rozmowy ucichły. Uśmiechnęłam się przez co i usiadłam na krześle, które stało na środku.
- Usiądźcie, nie radzę rozmawiać - rzekłam i rozciągnęłam się na swoim siedzeniu. Młodzież zaczęła siadać na podłodze na przeciwko mnie.
Lucia?
+20PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz