Z krainy sów wyrwał mnie brzęczący budzik. Niby chwytliwa i spokojna melodyjka, ale znienawidzona przez wszystkich. Cóż tu się dziwić. Przerywa ona moment, w którym jesteśmy odłączeni od wszelakich zmartwień, czy problemów.
Zanim wywlokłem się ze swojego cudownego łóżka, była już pora obiadowa. Mam dni, w których chcę zmienić wszystko, odwrócić świat do góry nogami. Z czasem jednak, nadchodzi taki czas, kiedy leżę w łóżku i nie mam nawet siły wychylić głowy zza kołdry. Dzisiaj ten dzień nadszedł. Błogie, kochane lenistwo.
Po długiej walce z samym sobą z łóżka zdarł mnie Grey, prosząc o jedzenie.
Kurna, zapomniałem o nim.
Wstałem, wyciągnąłem się, po czym zrobiłem kilka pompek na rozbudzenie. Następnie, wziąłem zimny, stawiający na nogi prysznic. Ubrałem się jak człowiek, ułożyłem włosy, zgoliłem trzydniowy zarost i ruszyłem do kuchni.
Tam, nasypałem psu karmy do miski, a ja zrobiłem sobie kawę.
Usatysfakcjonowany swoją "pracowitością", usiadłem na sofie. Wybiła godzina trzynasta, a ja nadal nic nie zjadłem. Miałem już dość jakiegoś jedzenia na szybko. Ileż można żywić się płatkami, tostami i innymi .. Duperelami.
Zadzwoniłem do jednej ze słynniejszych knajpek w miasteczku i zarezerwowałem stolik. Narzekali, że trochę za późno na rezerwację, ale po zaoferowaniu im sporej sumki pieniędzy, nie stawiali dalszych oporów.
Zawsze tak jest. Dasz trzy razy więcej, niż zwyczajnie płacisz, a będą w stanie nawet wyrzucić jakiegoś gościa z tego stolika, byleby zarobić.
Chciwe harpie.
Szybko wsiadłem do samochodu, oczywiście Grey pojechał ze mną. Gdyby nie było go obok mnie przez kilka minut, zdechłby z tęsknoty. Biedaczek.
Po kilku minutach dotarliśmy do celu, a następnie zaparkowaliśmy auto.
Powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę naszego stolika.
Ku mojemu zdziwieniu, zastałem tam jakąś jasnowłosą dziewczynę.
- Przepraszam, ale to miejsce jest zajęte. - Rzekłem, ale po chwili tego żałowałem. Nieznajoma wyglądała na dosyć zmęczoną monotonią, przepracowaną, wręcz wypaloną. Nie chciałem jej jeszcze bardziej psuć humoru. - Znaczy... Mam nadzieję, że nie będzie pani przeszkadzało, jak się dosiądę? - Zapytałem, po czym powoli przybliżyłem się w stronę stolika.
Dziewczyna zerknęła na mnie.
Stałem, w ciszy oczekując na odpowiedź, ale przeszkodził mi w tym mój pies, który zaczął uporczywie krążyć wokół nieznajomej, bacznie się jej przyglądając.
<Blair?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz