I uczepiłam się ciebie mocno, może ciut za mocno, ale sama nie do końca wierzyłam, że właśnie spoglądałeś na mnie tymi granatowymi oczami.
Że Nivan Oakley w ogóle zajrzał do jakiejkolwiek kwiaciarni. Tuż po ósmej rano, tym bardziej było to dziwne.
I że akurat w tej kwiaciarni byłam ja, uśmiechając się ładnie i czekając na swoich pierwszych klientów, których mało wcale nie było.
Może i drżałam, może i zapłakałam twoje ramię całkowicie, ale to wszystko wcale nie było ze smutku, ba, wręcz przeciwnie, ryczałam ze szczęścia, bo przecież ukradkiem zniknąłeś również z mojej głowy, może i wspomnień. A teraz pojawiłeś się tutaj całkiem przypadkiem, a może wcale nie takim przypadkiem. Los, karma, równowaga świata i tak dalej.
Odsunęłam się od ciebie, by w końcu spojrzeć na tę zmęczoną nie takim długiem życiem twarz, która, miałam wrażenie, troszkę schudła, kości policzkowe się uwydatniły, a może to wszystko po prostu przez tę brodę, która całkiem nieźle zakrywała odrobinę damską szczękę. Zmieniłeś się, zdecydowanie, ale ciemnoniebieski wzrok dalej był takie sam. Smutnawy, głęboki i cały czas przetwarzający za dużo informacji.
Spróbowałam opanować oddech, gdy wziąłeś moją twarz w swoje dłonie, odsunąłeś złote loki wchodzące do oczu, bo i tu się nic nie zmieniło, a następnie spojrzałeś na to wszystko z niedowierzaniem.
Powtórzyłam ten ruch, palcami również musnęłam te twoje chudsze policzki, uważnie obejrzałam każdą zmianę, przy okazji przypominając sobie wszystko, co jednak okazywało się znajome. Ukryte gdzieś z tyłu umysłu, ale jednak. I nawet za dużo nie myślałam, w przeciwieństwie do ciebie, gdy stanęłam ponownie na palcach, tym razem by obcałować całą twoją twarz, każdy kawałek skóry po kolei, by po prostu się nacieszyć i uśmiechnąć poprzez łzy.
A gdy już skończyłam, bo poddenerwowany pies zaczął piszczeć i natrętnie kręcić się pomiędzy naszymi nogami, wyminęłam cię prędko, aby przekręcić tabliczkę znajdującą się na drzwiach na tę czerwoną, wyprostować się ciut bardziej i spojrzeć na ciebie w całej twojej okazałości.
— Nawet nie wiesz, ile rzeczy muszę ci powiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz