Po mojej propozycji chłopak natychmiast się zgodził. W sumie co mi szkodzi. Muszę też kogoś tu poznać. W swoim mieście miałam wielu znajomych, a także dwie najlepsze przyjaciółki, które niestety musiałam tam zostawić, jednak nie mogę się doczekać, aż mnie odwiedzą i zobaczą w końcu mój dom. Mam tylko nadzieje, że w tym samym czasie nie przyjedzie mój kochany braciszek, który od dawna startuje do jednej z nich, ale i tak mu się nie udaje i w sumie to bardzo dobrze. Najśmieszniejsze w tym jest to, że zawsze gadał jaki to on nie jest i żadna, ale to żadna nie oprze się jego urokowi. To prawda jest przystojny, sama to przyznam, ale kiedy te wszystkie dziewczyny poznają jakie ma zamiary to natychmiast uciekają, jednak nie powiem trafiały się i takie pustaki, które były tak w niego zapatrzone, że byłyby w stanie nawet te swoje tipsy dla niego połamać. No, ale cóż. Najbardziej takie akcje były jeszcze kiedy chodził do szkoły. Przynajmniej miałam jakąś rozrywkę. Fakt może czasem było mi ich żal, ale same to sobie zrobiły. Na szczęście jestem od niego starsza o cztery lata, także wtedy nie chodziłam z nim razem do szkoły, ale nie powiem jego koledzy, także próbowali do mnie podbijać, ale ja zawsze ich tylko spławiałam. Z myśli o mojej kochanej rodzince wyrwał mnie czyjś głos.
- Słucham? - zapytałam zdezorientowana
- Długo już tu mieszkasz? - powtórzył swoje pytanie
No fajnie Ashley. To twoja pierwsza znajomość, a ty już na wstępie nie słuchasz tej osoby. Co on teraz może sobie o mnie pomyśleć...
- Nie. Jestem tu dopiero od dziś. Wcześniej zamieszkiwałam w Enos Longeles, ale też w innych miejscach. - posłałam mu lekki uśmiech
Enos Longeles to bardzo piękne miasto. Jest dużo większe od Avenley River. Osobiście chyba jako z nielicznych wolałam te większe miasta, a najbardziej kochałam te piękne i jak najwyższe wieżowce, których na szczęście tu nie brakuje. Dodają moim zdaniem taki fajny klimat. Tego czego mi nie mogło także brakować to mosty. Bardzo lubię ze znajomymi chodzić po mieście nocą. Ale stop! Jak zwykle znów się zamyśliłam i przestałam słuchać mojego towarzysza. Jacob, jednak się o nic nie upominał, więc chyba nie zadawał mi żadnego pytania. To także przez tą podróż jestem dość nie przytomna. Zmęczenie dawało się we znaki.
- Bueno, chodź tu. - powiedziałam stanowczo, a pies natychmiast do mnie przyszedł
Nie chciałam, aby zbliżał się do jego psa, nie chce, aby wynikła z tego niepotrzebna walka. Obaj byliby pogryzieni, a to w końcu nic dobrego. W drodze do domu często znajdywaliśmy wspólne tematy do rozmowy. Czasem, jednak panowała niezręczna cisza, którą szybo musiałam skończyć. Jacob nie wyglądał na faceta, który jest nieśmiały, ale w tej chwili takiego właśnie sprawiał co wydawało się dziwne, ale postanowiłam się nie pytać, bo było to dość głupie, a w końcu najlepsze jest pierwsze wrażenie, a przynajmniej tak się mówi. Choć ja jakoś dziś się nie popisałam tym pierwszym wrażeniem.
- Już jesteśmy przed moim domem. - stanęliśmy naprzeciwko potężnej bramy
Jacob?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz