Kiedy mi się to udało zaczęłam przelewać całą zawartość rondelka do tej właśnie ni to miseczki, ni to menażki, zamknęłam go, a następnie do drugiego pojemniczka zaczęłam nakładać ziemniaki, także z lodówki. Dość mało jadłam ale lubiłam zawsze dobie naobierać więcej ziemniaków i zagotować, gdyż zawsze miałam wtedy na następny dzień jeszcze po wyjęciu z lodówki, a ja byłam takim leniuchem i wolałam gotować obiady zawsze na dwa albo trzy dni by nie stać ciągle przy tych garach… ładnie to zapakowałam i poszłam na drugą stronę budynku, gdzie zadzwoniłam dzwonkiem spokojnie, a po chwili wręczyłam pani Endrus smaczny obiadek i wszystko jej wyjaśniłam. Cieszyła się że ma obiad i że nie musi gotować, gdyż ponoć właśnie się zastanawiała co musi zrobić, a miała totalnego lenia i nic jej się nie chciało.
Gdy wróciłam z powrotem do mieszkania, usłyszałam że dzwoni mi telefon, więc zaczęło się moje szukanie, lecz znalazł się gdy dostrzegłam go na kanapie. Pośpiesznie odebrałam gdyż zaraz dzwoniący mógł się rozłączyć, lecz udało mi się w ostatniej chwili. Jak się okazało był to Rafael we własnej osobie, który mnie pośpieszył nieco i zapowiedział ze niedługo przyjedzie. Spojrzałam więc na zegarek, a następne widząc iż mam mało czasu, szybko się rozłączyłam i zaczęłam pakować potrzebne rzeczy. W sumie to patrząc na te wszystkie rzeczy stwierdziłam iż przydało by mi się duże kombi, a nie jakieś tam małe autko ale cóż…
Drapak był przygotowany w pudle swoim, jedzenie też, posłanie, transporter dla kota i wszystko. Udało mi się zrobić jeszcze na podróż nieco kanapek, wraz z kawą, wzięłam mleczko do kawy by moc sobie wlać do szklanki w podróży, gdyż zapamiętałam że Rafael woli pić mocną czarną z cukrem, podczas gdy ja uwielbiłam pić jeszcze z odrobina mleka albo właśnie śmietanki do kawy. Nim się obejrzałam, a usłyszałam dzwonek do drzwi, więc szybko podeszłam do drewnianych i solidnych drzwi, sprawdzając przez wizjer w drzwiach, kogo do mnie niesie. Był to mężczyzna we własnej osobie, więc szybko przekręciłam dwa razy kluczykiem w zamku, a następnie wpuściłam go do środka.
- I jak gotowa? - spytał spokojnie wchodząc do mojego mieszkania.
- Tak gotowa, tylko musisz mi pomóc wpakować te rzeczy dla kota i dla nas na podróż – wyjaśniłam na co tylko skinął lekko głową i załadowaliśmy bagażnik, a kotek wylądował n moich kolanach w transporterze wyścielonym kocykiem by było mu ciepło. Był bardzo chudy więc szybciej marzł, tak więc wolałam nie dawać go na sam zimny plastik. I tak ciągle leżał koło odkręconego grzejnika, więc na pewno nie był zadowolony że go zabrałam z tak ciepłego miejsca.
- Cały dom ze sobą zabrałaś – odezwał się nagle rozbawiony, gdy wsiadaliśmy już do auta.
- Nieeee… co najwyżej pół domu – odparłam rozbawiona, zapinając czarny jak smoła pas ze srebrną końcówką zapinającą.
Mężczyzna pokręciła na to jedynie rozbawiony głową, po czym się odwrócił, sprawdzając czy jego psiaki są gotowe w specjalnych pasach dla psów na podróż. Kiedy wiedział że wszystko jest gotowe, spokojnie ruszyliśmy z miejsca, włączając się do miejskiego ruchu drogowego. Oczywiście jak zwykle były straszne korki, ale jakoś w końcu blisko wyjazdu z miasta, wjechaliśmy na stację benzynową, gdzie Rafael szybko zatankował bak do pełna, zapłacił, po czym ruszyliśmy na autostradę. Na początku większy ruch był po drugiej stronie autostrady, której część kierowała w stronę miasta, lecz po niecałej godzinie drogi ruch na autostradzie w stronę przeciwną do miasta, znacznie się w zmorzył i trzeba było bardzo uważać na różnych piratów drogowych. Z racji tego iż był jesień, dużo szybciej robiło się ciemno, więc na zewnątrz zaczęła się robić nieprzyjemna szarówka, a w dodatku psy zaczęły piszczeć iż chce im się do psiej toalety, więc musieliśmy zjechać z autostrady, a następnie zaparkowaliśmy koło stacji benzynowej, gdzie wypuściliśmy psiaki, które poleciały bliżej lasu i tam zaczęły załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne. Kotka też wyjęłam z transportera i dałam go do małej przenośnej kuwety, gdzie także się załatwił, pracowicie zakopał miejsce swojego czyny, a następnie znowu dałam go do dużej jak na niego klatki, gdzie zaczął się myć, tym samym szykując się znowu do spania. Rafael w tym czasie pilnował psiaków swoich by nigdzie dalej nie uciekły, więc korzystając z okazji, poszłam szybkim krokiem na stację benzynową, gdzie zamówiłam nam dwa podwójne hot dogi, co było nowością. Sos wzięłam sobie czosnkowy z dodatkiem keczupu, a jemu na babski rozum wzięłam czosnkowy i musztardowy ale taki łagodniejszy.
Następnie wróciłam do samochodu, gdzie usiadłam spokojnie na siedzeniu. Widząc iż mężczyzna zaczyna wracać, spokojnie zapięłam pas, a widząc że znowu zapina psy w pasy, nieco mi się ziewnęło.
- Wzięłam Ci hot doga z czosnkiem i musztardą, ale nie wiem czy wolisz czasem z czosnkiem i keczupem – odezwałam się spokojnie, wyjaśniając mu jakie mamy podwójne hot dogi w dziwnej bułce. Wolałam nie zaczynać jedzenia, gdyż nie wiedziałam które smaki by wolał, a nie chciałam by był zmuszany do jedzenia czegoś czego nie chce… - Które wolisz? - spytałam jeszcze widząc jak się zastanawia.
Rafael? ;3 którego chcesz? Coś nas zaskoczy w podróży? Xdd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz