- Mówiłem coś na temat igieł. Mają być zapakowane, nie otwiera się ich i wkłada do szuflady. Wtedy się brudzą i klienci nie mają pewności, że są one nowe i nie były wcześniej używane - powiedziałem i skrzyżowałem dłonie na klatce piersiowej. Chłopak skulił się jakby stojąc w wejściu.
- Jeśli chcesz nie wierz to pytaj. Wtedy będzie lepiej. A teraz wyrzuć te igły i wsadź tam nowe tylko zapakowane - rzekłem, a on skinął delikatnie głową i ruszył w stronę szuflady. Wyszedłem z pomieszczenia i usiadłem przed biurkiem, który pełnij role recepcji. Zerknąłem w zeszyt i zdałem sobie sprawę, że mam dla siebie całe trzydzieści siedem minut do następnego klienta. Może zdążę wreszcie coś zjeść?
- Derek zamawiam jedzenie, chcesz coś? - krzyknąłem do niego.
- Oczywiście - odpowiedział także krzycząc ale jednak usłyszałem, że idzie w moją stronę. Ciekawe czy ułożył te igły do końca. Kiedy go zobaczyłem miałem ochotę o to spytać jednak powstrzymałem się i obróciłem się na krzesełku i spojrzałem na niego łapiąc jeszcze telefon.
- Chińskie? - spytałem, a on skinął głowę z uśmiechem. Wybrałem numer do ulubionej restauracji i przyłożyłem telefon do ucha.
~~~~**~~~~
Kiedy skończyłem pracę wybiła godzina dwudziesta pierwsza. Byłem bardzo zmęczony z powodu iż ostatni tatuaż robiłem pięć godzin. W dodatku kobieta, której to robiłem cały czas się bulwersowała, że to boli. No kurwa, raczej, że boli. Kto normalny robi sobie tak duży tatuaż mając tak mało wytrzymałość na ból? W czasie robienia jakże pięknego tatuażu na plecach, oczywiście były to gwiazdeczki byłem bardzo zdenerwowany. Dziewczyna miała dwadzieścia lat, zachowywała się jak małe dziecko. Mam dość takich panienek. Westchnąłem i wsiadłem do samochodu oczywiście paląc przy tym elektryka. Lubiłem palić zwykle papierosy ale zbyt szybko mi się kończyły bym miał je na dłużej niż pięć godzin. Odpaliłem samochód i wyjechałem z parkingu od sklepu. Zakupy już wcześniej schowałem do bagażnika. Kiedy włączyłem się w ruch uliczny myślałem nad tym co zjem w domu. Może zrobię sobie jajecznicę? Albo naleśniki... a może moje ulubione tosty z szynką, pieczarkami, serem i cebulą? Ah, tosty wygrały. Kiedy przejeżdżałem obok parku zauważyłem dziewczynę z dwoma psami. Zdziwiony przypatrzyłem się jednemu z nich, przez co nie zauważyłem, że lekko zjeżdżam z drogi i inny pies na nią wybiegł. Zahamowałem szybko tuż przed psem. Westchnąłem i włączyłem światła awaryjne. Wysiadłem z samochodu i podszedłem do przestraszonego psa. Ukucnąłem obok niego i pogłaskałem, pociągnąłem lekko za obróżkę by pies wrócił do swojej właścicielki.
- Bardzo za nią przepraszam, zwykle jest bardzo spokojna... - tłumaczyła się dziewczyna, była przestraszona bardziej niż pies, którego prawie potrąciłem. Nagle zagrzmiało, zbliżała się burza. Poczułem jak pierwsza kropka wody zleciała na mój policzek.
- Nic się nie stało, to tylko zwierzęta, zresztą ja trochę też nie uważałem - odpowiedziałem i wzruszyłem ramionami mimo moich słów dziewczyna była dalej przerażona, suczka podeszła do niej, a ta uklękła i przytuliła ją do siebie. Patrzyłem na tą scenę, wiedziałem, że już dawno powinienem był wsiąść do samochodu i nie moknąć z powodu iż zaczęło właśnie padać.
- Daleko masz do domu? - zapytałem, a ona uniosła głowę tak by na mnie spojrzeć.
- Kawałek, większy kawałek - odpowiedziała nieśmiało. Skinąłem głową i ruszyłem w stronę samochodu.
- Wsiadaj, psy na tył - powiedziałem.
Amy? Pamiętaj, że to tylko jego propozycja, nie musi się zgadzać xD
- Bardzo za nią przepraszam, zwykle jest bardzo spokojna... - tłumaczyła się dziewczyna, była przestraszona bardziej niż pies, którego prawie potrąciłem. Nagle zagrzmiało, zbliżała się burza. Poczułem jak pierwsza kropka wody zleciała na mój policzek.
- Nic się nie stało, to tylko zwierzęta, zresztą ja trochę też nie uważałem - odpowiedziałem i wzruszyłem ramionami mimo moich słów dziewczyna była dalej przerażona, suczka podeszła do niej, a ta uklękła i przytuliła ją do siebie. Patrzyłem na tą scenę, wiedziałem, że już dawno powinienem był wsiąść do samochodu i nie moknąć z powodu iż zaczęło właśnie padać.
- Daleko masz do domu? - zapytałem, a ona uniosła głowę tak by na mnie spojrzeć.
- Kawałek, większy kawałek - odpowiedziała nieśmiało. Skinąłem głową i ruszyłem w stronę samochodu.
- Wsiadaj, psy na tył - powiedziałem.
Amy? Pamiętaj, że to tylko jego propozycja, nie musi się zgadzać xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz