- Jutro idę do pracy - powiedziałem jedynie i sięgnąłem po swój sok pomarańczowy. Nie miałem ochoty na alkohol. Chciałem dziś spokojnie poleżeć, poczytać i porobić coś co w życiu mi się nie przyda. Czyli kurwa nic nie robić. A oni wyciągnęli mnie na kolejną imprezę. W dodatku w tygodniu. Zajebiście. Co ja tutaj robię? Westchnąłem i upiłem wreszcie soku, który był pewnie rozrzedzony z wodą by zaoszczędzić. Odłożyłem szklankę i wyjąłem elektryka z kieszeni od razu go włączając. Jeden z plusów elektryka, możesz palić w klubach. Wiedziałem, że na długo mi on nie starczy i zaraz będę musiał wyjść i zapalić jednak lepsze to niż iść teraz gdy ci się nie chce. Mój wzrok spoczął na Jenie, która teraz uśmiechała się do Oliviera. Ciekawe kiedy wreszcie ona skapnie się, że ten chłopak jest z nią tylko dla tego, że ma fajną dupę. Dziewczyna ma jeśli się nie mylę dziewiętnaście lat, a Olivier dwadzieścia osiem. On jej coś kupuje, ona daje mu swoje ciało.
- Idę zapalić - powiedziałem i wstałem. Próbowałem przecisnąć się przez tłum. Po drodze dotknąłem kilku tyłków sprawdzając jak bardzo jędrne są. Nie powiem dwie dziewczyny miały w sam raz. Kiedy wyszedłem zauważyłem, że jakiś chłopak podstawia się do dziewczyny. Poczekam na rozwój sytuacji. Wyjąłem papierosy oraz zapalniczkę. Kiedy zaciągnąłem się, a dym powoli przeniknął moje płuca poczułem się lepiej. Po ruchach chłopaka zauważyłem, że zaraz będzie nieprzyjemnie. No to ekspresówka, zaciągnąłem się szybko kilka razy i wypuszczałem dym. Kiedy dopaliłem wyrzuciłem niedopałka.
- Oj nie martw się, będę delikatny. Chyba - powiedział, a ja stwierdziłem, że mam idealne wyczucie czasu i walnąłem chłopaka w skroń przez co od razu upadł. Szybko poszło. Dziewczyna osunęła się po ścianie i uniosła głowę by na mnie spojrzeć. Uklęknął obok niej.
- Odwiozę cię, gdzie mieszkasz? - zapytałem jednak dziewczyna patrzyła na mnie z obojętnością. Jakby nie wiedziała co mówię. Bo kurwa nie wiedziała. Spadłaby na ziemię gdyby nie to, że szybko ją złapałem. Westchnąłem i stwierdziłem, że ta noc nie może być ciekawsza.
- Musiałaś akurat teraz zemdleć? Mogłaś podać chociaż adres - powiedziałem do siebie. Westchnąłem i podniosłem się z ziemi razem z nią biorąc dziewczynę na ręce. Nie była ciężka, wręcz przeciwnie. Ruszyłem w kierunku parkingu gdzie stał mój samochód. Po drodze z trudem wyjąłem kluczyki i otworzyłem auto, od razu otworzyłem tylne drzwi i położyłem na siedzeniu dziewczynę. Zająłem następnie swoje miejsce i odpaliłem samochód od razu ruszając. Ruch był słaby. Zresztą nie dziwie się, był czwartek, a jest prawie druga w nocy. Spojrzałem w tylne lusterko patrząc dokładnie czy aby dziewczynie nic nie jest. Do domu miałam dziesięć minut drogi. Może nic przez ten czas jej nie będzie.
~~~~**~~~~
Kiedy zaniosłem ją do łóżka stwierdziłem, że lepiej będzie gdy ją przebiorę. Spanie w takiej sukience jest chujowe. Rozebrałem ją do bielizny, a następnie założyłem na nią swoją najmniejszą bluzkę jaką znalazłem w garderobie. Zdjąłem z nóg dziewczyny obcasy i przykryłem ją kołdrą. Powiesiłem jej sukienkę na krześle i wyszedłem z pokoju zamykając drzwi. Poszedłem do swojej łazienki by tam wziąć prysznic i iść spać.
~~~~**~~~~~
Kiedy budzik obudził mnie o siódmej trzydzieści zwlokłem się z łóżka i wszedłem od razu do łazienki by umyć zęby. Gdy wykonałem te prostą czynność zszedłem na dół do kuchni. Zrobiłem sobie szybkie śniadanie w formię jajecznicy oraz koktajl z owocami i białkiem. Kiedy zjadłem całe śniadanie wyjąłem z szafy karmę dla psów. Wszedłem do pokoju gdzie te sierściuchy spały, a te od razu zaczęły uradowane szczekać.
- Cisza - powiedziałem i podszedłem do misek psów. Wsypałem tam po garści karmy i pozwoliłem im zjeść. Zostawiłem otwarty pokój gdyby chciały wyjść. Ja zaniosłem karmę na miejsce i nalałem wody do szklanki. Wyjąłem także tabletki na ból głowy i z tymi rzeczami poszedłem na górę do dziewczyny. Wszedłem do pokoju, a ona stała w oknie. Odwróciła się do mnie, a ja delikatnie uśmiechnąłem się.
- Kim jesteś? Co ja tu do cholery robię?! - powiedziałam do mnie, a potem uniosła głos prawie krzycząc. Położyłem jej szklankę i tabletkę na stoliku.
- Jestem Bellami. Wczoraj byłaś pijana, ktoś się do ciebie przystawiał. Uratowałem cię tak lekko mówiąc, a ty zemdlałaś. Nie chciałem cię tam zostawiać. Więc teraz bądź taka miła i weź te leki. A i nie ma za co - powiedziałem i skrzyżowałem dłonie na klatce piersiowej patrząc jak dziewczyna desperacko zakrywa sobie piersi.
- Już je widziałem, nie musisz ich zakrywać - rzekłem i uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Zboczeniec - prychnęła w moim kierunku - gdy spałam... nic się nie wydarzyło?
- Nie dotykałem cię, prócz tego, że chciałem cię przebrać - rzekłem.
- Cisza - powiedziałem i podszedłem do misek psów. Wsypałem tam po garści karmy i pozwoliłem im zjeść. Zostawiłem otwarty pokój gdyby chciały wyjść. Ja zaniosłem karmę na miejsce i nalałem wody do szklanki. Wyjąłem także tabletki na ból głowy i z tymi rzeczami poszedłem na górę do dziewczyny. Wszedłem do pokoju, a ona stała w oknie. Odwróciła się do mnie, a ja delikatnie uśmiechnąłem się.
- Kim jesteś? Co ja tu do cholery robię?! - powiedziałam do mnie, a potem uniosła głos prawie krzycząc. Położyłem jej szklankę i tabletkę na stoliku.
- Jestem Bellami. Wczoraj byłaś pijana, ktoś się do ciebie przystawiał. Uratowałem cię tak lekko mówiąc, a ty zemdlałaś. Nie chciałem cię tam zostawiać. Więc teraz bądź taka miła i weź te leki. A i nie ma za co - powiedziałem i skrzyżowałem dłonie na klatce piersiowej patrząc jak dziewczyna desperacko zakrywa sobie piersi.
- Już je widziałem, nie musisz ich zakrywać - rzekłem i uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Zboczeniec - prychnęła w moim kierunku - gdy spałam... nic się nie wydarzyło?
- Nie dotykałem cię, prócz tego, że chciałem cię przebrać - rzekłem.
Hailee?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz