2 lis 2018

Od Lucii C.D Evan

    Kolejny zwykły dzień. Pójdę do szkoły, nałapię jakichś ocen, wrócę do domu, zajmę się psem, może też posprzątam, spędzę trochę czasu z siostrą, pouczę się i pójdę spać - tak wygląda praktycznie każdy już dzień. Sam ten fakt sprawia, że nie mam żadnej ochoty wstawać z łóżka, ubrać się i wyjść z domu. Najchętniej zakopałabym się głęboko pod kołdrą z jakąś książką i dobrą herbatą. Lecz to nie będzie mi dane przez dobry tydzień. Poniedziałki zawsze niszczą mój humor.
    Powoli podniosłam się z łóżka, czym wybudziłam Ducha, który leżał w jego nogach. Podniósł leniwie głowę i rozejrzał się po pomieszczeniu, by już chwilę później znowu położyć łeb na swoich łapach i zapaść w sen. Jak ja ci zazdroszczę, przyjacielu...
    Szybko doprowadziłam siebie do porządku, zakładając pierwsze lepsze dosyć już starte, stare spodnie i ciemnozieloną bluzę, która była na tyle długa, żeby zasłonić trochę rozdarty materiał z boku jeansów. Włosy na szybko przeczesałam i rzuciłam szczotkę na bok - nie miałam już czasu. Jedyne co mi pozostało to zgarnąć kanapkę z blatu w kuchni, którą przygotowała mi Alt i wyjść pośpiesznie z domu. Ba! Niemal z niego wybiegłam. Nie chciałam się spóźnić… znowu. Poza tym pierwszy miałam sprawdzian, więc po drodze szybko sunęłam wzrokiem po notatkach, które uprzednio wyciągnęłam z torby.
    Zapowiada się ciężki dzień.
    Rzeczywiście taki był. Pod koniec lekcji myślałam, że zaraz sobie coś zrobię. Nauczycielki jakby się na mnie uwzięły i przymusowo zapisały mnie na parę konkursów, mówiąc i argumentując swoje decyzje tym, że na pewno dam sobie radę. Może i dałabym, ale nie chce całymi dniami ślęczeć nad książkami, no ludzie. Litości trochę.
    Na rozluźnienie przed końcem lekcji po raz kolejny pożyczyłam skrzypce od nauczyciela muzyki i zaszyłam się w sali muzycznej, gdzie starałam się nauczyć nowej, trochę trudniejszej melodii. Na sam początek, gdy wzięłam do dłoni smyczek i zaczęłam sunąć nim po strunach, rozpoczęłam od dobrze mi znanej piosenki. Moje ciało grało, a w głowie nuciłam sobie jej słowa. Czułam się jak w swoim własnym świecie. Powoli odpływałam od brzegu, na którym zasiadała rzeczywistość do zupełnie innej krainy. Jednak skończenie podróży przerwał mi głos małej dziewczynki.
     - Hej! Bo mój braciszek chciał mi tutaj pokazać jakiś bajer i myślę, że chodziło o ciebie. Tak ładnie grasz. Pan Guzik naprawdę jest pod wrażeniem. - Speszyłam się lekko na jej słowa i zaczęłam się powoli rozglądać, chcąc, by te słowa jednak nie były skierowane do mnie. Jednak moje prośby nie zostały wysłuchane i ostatecznie delikatnie uśmiechnęłam się do dziewczynki, bo przez moje gardło nie potrafiło przedostać się najprostsze “dziękuję”.
     - Ehem... - Usłyszałam odchrząknięcie i spojrzałam w stronę otwartych drzwi. Stał w nich chłopak, wyraźnie zdziwiony moją obecnością. W ręku trzymał futerał na gitarę z nią samą i spoglądał w moją stronę z lekka zdziwiony, a może zawiedziony? Nie wiem, trudno było cokolwiek wyczytać z jego twarzy. - Przepraszam za moją młodszą siostrę, ale myślałem, że sala będzie wolna i chciałem tutaj sobie poćwiczyć grę na gitarze. No, ale nie będziemy przeszkadzać. - Gdy z jego ust wypadły te słowa, zaczął powoli wypychać swoją prawdopodobnie młodszą siostrę z sali. Cicho parsknęłam na widok, jak oburzona sześciolatka próbuje się oprzeć i wrócić, by posłuchać pięknej melodii, jaką wydają skrzypce.
     - Możecie tu zostać, jeśli chcecie - uśmiechnęłam się delikatnie, nie chcąc być wredną, jak to po ciężkich dniach mam w okazji. - Nie gryzę.
     - Tak! - Do moich uszu momentalnie dobiegł wesoły głos dziewczynki, która nie zważając na protesty brata, ponownie wbiec do pomieszczenia i usiąść dokładnie obok mnie. - Zagrasz coś jeszcze? - spytała uśmiechnięta, spoglądając na moje dłonie, w których aktualnie trzymałam skrzypce wraz ze smyczkiem. Zanim jej odpowiedziałam, obserwowałam. jak jej brat z westchnieniem wszedł do sali i usiadł niedaleko nas. Na pierwszy rzut oka można było zobaczyć, że trochę nie był zadowolony faktem, że będzie grać przed kimś obcym.
    Boże, nie przemyślałam tego.
    Będę grać przed nimi…
    Nie, gdy szybko się zwinę…
     - Nie wiem - odpowiedziałam po chwili. - Możliwe, że zaraz już pójdę. Nie chciałabyś może brata posłuchać? Na pewno też dobrze gra - uśmiechnęłam się do niej, by chwilę później przenieść swój wzrok na chłopaka siedzącego naprzeciwko. Akurat wtedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, a ja, standardowo, jak to miałam w zwyczaju, momentalnie wróciłam wzrokiem na twarz jego siostry. Nigdy nie przepadałam za takim kontaktem. Strasznie mnie peszył.
     - Nie, ja chce posłuchać ciebie - żachnęła się, nie chcąc odpuścić. Westchnęłam cicho i przewróciłam oczami. Można było powiedzieć, że ta dziewczynka była naprawdę denerwująca. Nie mogę na nią nakrzyczeć, rzecz jasna. Nie przy jej własnym bracie, na co akurat miałam ochotę. Źle przebyty dzień i dziecko, które nie chce z ciebie zejść to mieszanka wybuchowa. Nikomu jej nie polecam.
    Ale nie mogę odmówić tej dziewczynce. Nie chcę, by jej było przykro. Mogłabym jej odpowiedzieć “nie”, mimo wszystko, ale coś w głębi podpowiadało mi, bym tego nie robiła, bo mogę tego żałować. Westchnęłam cicho i kiwnęłam głową, zgadzając się na zagranie jakiejś innej, równie prostej melodii.
     - Dobrze, wygrałaś. Ale tylko raz - zaśmiałam się cicho.
     - Dobrze! Tylko raz - odpowiedziała dziewczynka z uśmiechem, lekko sepleniąc i usiadła przede mną na ziemi, wpatrzona we mnie, jak i skrzypce jak obrazek. Parsknęłam cicho na ten widok.
     - Może chociaż bratu raz pozwolisz się wykazać. Jak się w ogóle nazywasz? - spytałam się dziewczynki, uśmiechając się do niej w miarę szeroko, żeby jej nie przestraszyć moim dzisiejszym, wręcz grobowym humorem.
     - Alycia, a ty? - odwzajemniła mój uśmiech i nim zdążyłam jej odpowiedzieć, to ta dodała - a mój brat nazywa się Evan.
     - Sam potrafię mówić - powiedział do dziewczynki z lekkim uśmiechem, na co ona tylko wzruszyła ramionami.
     - Ja jestem Lucia, miło mi poznać.
     - Mnie również - odpowiedział i lekko skłonił się przede mną, na co ja odpowiedziałam tym samym, cicho parskając pod nosem. Gdy z powrotem przeniosłam na niego wzrok, nasze spojrzenia po raz kolejny się skrzyżowały. Tym razem wytrzymałam dłużej pod jego naporem i uśmiechnęłam się delikatnie, kładąc skrzypce obok mnie na ławce.
     - Może nam coś zagrasz? - zaproponowałam, przysuwając krzesło bliżej niego. Dosłownie chwilę później Alycia poszła w moje ślady i biorąc jedno z krzeseł, ustawiła je obok mnie i usiadła, zawzięcie dopingując brata. Zaśmiałam się krótko, tylko na moment spuszczając wzrok z chłopaka.
     - Panie mają pierwszeństwo. - Zgrabnie próbował się wywinąć, przy okazji uśmiechając się do mnie. Przez ten czas nawet nie wyciągnął gitary z futerału.
     - Ja grałam, jak wy wchodziliście. Dawaj, Evan, na pewno nie jesteś najgorszy - zaśmiałam się, krzyżując dłonie na piersi i opadłam powoli na oparcie krzesła, czekając na jego reakcje, która już chwilę później zakwitł na jego twarzy wyraz zdziwienia.
     - “Nie najgorszy?” - zacytował moje słowa, po czym prędzej chwycił gitarę w dłoń, uprzednio wyciągając ją z futerału. - To teraz patrz. - W jego oczach była widoczna lekka iskierka rywalizacji. Kąciki moich ust uniosły się odrobinę wyżej, gdy ujrzałam ten widok.
    Moment, w którym dotknął palcami strun i delikatnie wprawił je w drganie, zaczynając grać dosyć znaną mi melodię, był tym, że dosłownie opadła mi szczena i musiałam uklęknąć, by ją pozbierać i skleić do kupy. W życiu nie spodziewałam się tego, że jakikolwiek chłopak z tej szkoły będzie miał jakieś muzyczne zainteresowania. Siedziałam jak zahipnotyzowana, wpatrując się w jego zwinne palce, które mknęły po strunach tak płynnie, jakby robiły to już od dobrych paręnastu.
    Gdy piosenka dobiegła końca, uśmiechnęłam się szeroko i zaklaskałam parę razy, chwilę później oznajmiając:
     - Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się aż takich dobrych wrażeń.


< Evan? Powiedz mi, czy w miarę dobrze odwzorowałam jego charakter, bo miałam wątpliwości xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz