- Kitty... - mówię, lecz od razu się poprawiam, wiedząc, że nie lubi, gdy w poważnych sprawach używa się jej zdrobnienia. A dla mnie jest to poważna sprawa - Heather. Zrobiłem źle, wybacz mi - przez chwile panuje cisza. Daję jej czas, bo wiem, że nie lubiła nigdy odpowiadać bez namysłu. Jej wypowiedzi są zawsze konkretne, treściwe i przede wszystkim przemyślane. Albo tak mi się wydaje.
- Nie mam ci czego wybaczać - wzrusza ramionami. Nie chcę mówić, że to mnie boli, ale czuję ukłucie. Nie widzę jej twarzy, nie widzę więc reakcji. Przez to wydaje mi się jeszcze bardziej bez znaczenia. Otwieram usta, aby dodać jeszcze parę słów, ale oblizuję wargi i przełykam w ciszy coś podobnego do porażki. Nie jestem w stanie jej nic więcej powiedzieć. Bardziej mnie jednak przeraża to, że ona nic więcej nie powie. A na to się zanosi. Chcę, aby na mnie nakrzyczała. O wiele bardziej wolałbym to niż jej spokój. Spuszczam głowę i z ogromnym wahaniem, ale mimo tego przełamując się wewnętrznie, wycofuję się powoli z dłońmi wsuniętymi w kieszenie spodni i wracam do kuchni. Spoglądam na zrobione przez nią śniadanie, ale i tak nie jestem w stanie przełknąć ani kęsa. Wzdycham i wychodzę z domu. Być może obydwoje potrzebujemy przestrzeni. Pierwsze, co robię, to kieruję się na plażę. Morze działało na mnie kojąco, uwielbiam jego szum, choć matka rzadko zabierała mnie nad nie. Dlatego też mój dom usytuowany był niedaleko plaży. Przez okno rozpościerał się szeroki błękit - w piękne dni spokojny, w burzowe szalał i czerniał, okazując swoją siłę.
Nie planowałem tego. Jestem cholernie smutny i przygnębiony, siedząc tak na pisaku i rozkładając sytuację. Może potrzebuję kogoś, kto mi coś powie, doradzi... albo chociaż porozmawia. Dominic oczywiście zbeszta mnie za to, że do tego dopuściłem. W końcu jest też przyjacielem Heather, może bardzo gburowatym, ale zachowuje się jak dobry wujek, który niby się nie wtrąca, ale jest cały czas obecny. Dearden rzuciłaby wszystko i przyjechała natychmiast, rozpatrując sprawę dogłębnie, a to ostatnie czego pragnę. Axel zawsze trzymał stronę Kitty i z tego powodu bardzo się ciszyłem. Rozumiał ją. Dlatego dzwonię do mamy. Ostatnio zastanawiam się, czy nie robię tego za często. Prawdą jest jednak, że ostatnio wszystko zaczęło się psuć. Czekam, licząc sygnały. Mam odbiera po czwartym.
Danielle: Mikey? ~ jej głos jest cichy i kojący. A także zmęczony. Mam wrażenie, że ją obudziłem. Ostatnio bardzo dużo sypia. W jej stanie to normalne. I tego się właśnie boję.
Ja: Cześć, mamo. Masz chwilę? ~ zawsze pytam o to samo, gdy dzwonię. Mama nie wychodzi z domu. Wiem to, ale ona zawsze się upiera, że jest inaczej. Mówi, że spaceruje. Ma coraz mniej siły.
D: Oczywiście ~ zapewnia ~ Coś się stało? ~ wzdycham, bo nie jestem zdolny jej kłamać. Zawsze wyczuje, że coś jest nie tak. Nawet przez telefon. Pocieram dłonią kark, przeczesując nerwowo włosy. Nie mam pojęcia, od czego zacząć.
Mama zna Kitty. Dziwne, żeby nie znała. Lubi ją i traktuje jak córkę. Mówi, że ma poczucie humoru. Nigdy nie zaprzeczałem.
Ja: Chyba. Nie wiem... ~ słyszę, jak matka układa się, zapewne na sofie w salonie. To mi daje trochę czasu na ułożenie wypowiedzi. Cokolwiek bym jej powiedział albo i nie, zawsze słucha i czeka. Naprawdę nie wiem, jak to prościej wytłumaczyć, więc decyduję się mówić prosto i szczerze ~ Wczoraj wieczorem chyba trochę przesadziłem i... pocałowałem ją ~ nie muszę wyjaśniać konkretnie. Mama wie, że razem z Heather wyjechaliśmy i twierdziła, że to nam dobrze zrobi, że potrzebujemy odpoczynku. Obaj ~ To nie był zwykły, przyjacielski pocałunek. To było... takie prawdziwe i emocjonalne. Dawno czegoś takiego nie czułem, chociaż może to wszystko przez alkohol. On spacza uczucia ~ tym razem wzdycham z goryczy. Mama czeka, bo wie, że to nie koniec. Chcę dalej mówić, ale tym razem bardziej zrozumiale i nie spontanicznie ~ Chyba zrobiłem błąd. To nigdy nie powinno się wydarzyć. Jesteśmy przyjaciółmi. Tego się nie robi. I nie wiem, jak ją mam przeprosić. Nie chcę, aby się odsunęła ode mnie jeszcze bardziej.
D: Kochanie, ludzie czasem popełniają błędy ~ ale nie ja. Muszę być idealny. Nawet z zawodu muszę być taki ~ Ty i Heather jesteście swoim dopełnieniem. Nigdy nie widziałam tak zgranej dwójki osób. Musisz z nią porozmawiać, ale dać też czas. Od dawna brakuje wam szczerej rozmowy ~ domyślałem się, że będzie kazała mi porozmawiać, ale nigdy nie pomyślałbym, że będzie mi kazać rozmawiać szczerze. Robię to zawsze. Nigdy nie okłamywałem Katie. A może jednak... ~ Nie bój się otworzyć na ludzi. Tym bardziej na tych, których kochasz ~ milknie. Nie odpowiadam, przesypując piasek przez dłoń ~ Ostatnio mam wrażenie, że się boisz. Wiem, że rozwód był czymś niespodziewanym i bolesnym, ale czasem warto chwytać dzień. Być spontanicznym. Może Kate potrzebuje cię bardziej, niż sama myśli ~ ile bym dał, żeby mama spisała te wszystkie swoje rady w jakimś pieprzonym notesie i zaczęła hurtowo sprzedawać na rynku. Chętnie zostałbym sponsorem.
Ja: To ją zraniło. Wiem o tym, widziałem to, ja to czuję ~ odpowiadam.
D: Wiem, że kierujesz się rozumem. Musisz znaleźć granicę pomiędzy nim a sercem.
Ja: Serce nie odpowiada za...
D: Wiem, kochanie ~ przerywa mi i chichocze do słuchawki. Uśmiecham się bokiem na ten dźwięk ~ Powiedz mi, czy poczułeś coś oprócz niezgodności tego czynu z twoim sumieniem? ~ myślę. Właściwie, czy czuję wyrzuty sumienia? Tak. Są związane z tym, że nie wiem, czy ona chciałaby tego, gdyby nie była pijana. Czy zrobiłbym to, gdybym sam trzeźwo myślał? Czy czuję coś oprócz tego? Tak. Jestem przekonany, że coś poczułem. Zakazane i na pewno mącące uczucie. Może i byłem pod wpływem, ale potrafię odróżnić emocje. Nie zwykłem siebie okłamywać. A to było coś, co mogło trwać. Coś co mi się podobało, choć to brzmi tak drobiazgowo i źle. Nigdy nie określiłbym tego, jak coś, co mi się podobało. To było całkiem nowe, inne odczucie. Połączone z ulgą. Nigdy nie pomyślałbym, że mogę czuć na nowo takie porządnie.
Ja: W tamtej chwili byłem szczęśliwy. Nie dlatego, że to była kobieta. Była to Heather ~ opadam na piasek, nie przejmując się, że dostanie się on do moich włosów ~ To popieprzone. Dlaczego sugerujesz mi, że mogę ją kochać? I zarazem zaprzeczać? Nie wiedzieć, że tak jest? Powiedziała mi, że ktoś jej się podoba. Nie zniosę widoku kolejnego faceta z kobietą, którą kocham ~ nawet nie zdaję sobie sprawy, że to powiedziałem.
D: Spróbuj. Zobacz, czy faktycznie tak jest. Nie marnuj życia ~ każe mi zaryzykować naszą przyjaźń. Wiem to i ona też zdaje sobie z tego sprawę. Jeśli się nie uda, stracę coś, co cenię niewyobrażalnie wysoko. Nie, dla mnie to jest bezcenne. Mama wie, że już zdecydowałem ~ Pozdrów ją ode mnie i uściskaj ~ gdyby to było takie łatwe ~ Kocham cię, Michael.
Ja: Też cię kocham, mamuś ~ rozłącza się pierwsza. Nigdy się nie żegnamy. To już taka nasza tradycja od dłuższego czasu.
Podnoszę plecy i siadam. Siedzę tak jeszcze chwilę, wpatrzony w morze. Nie byłem uczony spontaniczności, a teraz właśnie wymaga tego ode mnie życie. W końcu wstaję i idę z powrotem do domu. Zdecydowany, ale zdenerwowany. Nie zdaję sobie z tego sprawy, ale wiem, że widać to po mnie. Posiada swego rodzaju gesty, gdy odczuwam konkretne emocje. Widać po mnie wszystko. Może dlatego ludzie twierdzą, że jestem szczery. Lubią czytać z otwartej księgi.
Idę od razu na taras, bo w mieszkaniu jest cicho. Za cicho. Podchodzę ostrożnie i wychodzę, ale jej nigdzie nie ma. Odczuwam delikatny dyskomfort. Idę na górę. Drzwi są delikatnie uchylone. Pukam i zaglądam do środka, ale odpowiada mi cisza. I pustka. Dosłownie, bo nie widzę ani jednej rzeczy po Heather. W tym samym momencie przychodzi do mnie sms. Sięgam po telefon z kieszeni, dopóki nie jestem całkowicie zdezorientowany i zdenerwowany.
Kitty: Wyjeżdżam. Muszę. Nie szukaj mnie. Proszę.
W pierwszej chwili mam w głowie pustkę. W następnej zaczynam się już obwiniać. Dlaczego wyjeżdża? Nie ulega wątpliwością, że to przeze mnie. I to mnie jeszcze bardziej boli. Dzwonię do niej. Odpowiada mi poczta głosowa.
Kitty?
+10 PD
+10 PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz