Mężczyzna przełknął ślinę. Może przypomniały mu się moje ostre narzędzia. Może zobaczył twarz Monty'ego, który wije się z bólu i kona na podłodze?
- Ale tego nie zrobię. - dodałam zaraz - Po pierwsze masz za śliczną buźkę, po drugie zupełnie mi się to nie opłaca. Przecież zrobiłam już to, co chciałam, a zabicie cię byłoby na korzyść ludziom Abwery. A właśnie...
Facet przybliżył się do stołu, kiedy tylko zaczęłam temat o tych zbirach.
- Słucham? - spojrzał się na mnie nieco bardziej wnikliwie.
- No niestety. Konsekwencje z napadnięcia Gustawa mogą być gorsze niż mi się zdawało.
- Jakie na przykład?
- Pierwszym zagrożeniem jest dowódca Abwery. Abwera to tajna policja, która działa oczywiście nielegalnie. Problem jest w tym, że mają o wiele lepsze wyposażenie niż wy. CKM'y wojenne, granaty, i tym podobne.
- Przecież, jeżeli są wojenne, to nie działają już tak dobrze jak dawniej.
- Niezbyt... Poznałam ich z każdej strony na wypadek takiej sytuacji, jak ta. Sprzęty działają nienagannie. O wiele lepiej, w porównaniu do teraźniejszych maszyn. Jednym z ich niewinnych pistolecików dostałam w nogę. - odsłoniłam nogawkę od spodni - Rana przelotowa. Kość miałam składaną po kawałeczku. Dokładnie było ich coś koło pięćdziesięciu. Nadal mam problemy z chodzeniem. Szczęście, że w ogóle tą nogę mam.
- Co zrobiłaś?
- Znalazłam tajne plany operacyjne, dotyczące ataku ambasady. Postrzelili mnie, jednak brak czucia bólu pomógł.
Trace nagle spojrzał się na mnie i podniósł brew.
- Masz te plany?
Uśmiechnęłam się lekko i wstałam. Papiery były dobrze zabezpieczone.
- Nogi do góry. - powiedziałam i odsłoniłam dywan w jednym miejscu przy stole. Oczom ukazała się porządna klapa, pod którą trzymałam ciekawe rzeczy. Machnęłam tylko do Trace'a. Wiem, że nie powinnam ufać mu aż na tyle, jednak nie widziałam w nim żadnego zagrożenia. Zejście po schodach wymagało u mnie lekkiego pochylenia. Niestety, ale takie uroki wysokich kobiet.
Podczas, gdy Trace jeszcze schodził z drabiny, ja sięgnęłam po klucz i otworzyłam duże, metalowe drzwi. We wnętrzu było dość zimno, ale nie zamierzałam się tym przejmować, bowiem miałam cel w tej nagłej wycieczce po najgłębszych zakamarkach mego domu. Kilka półek po bokach było zasłoniętych ze względu na dość mocne działanie chemiczne. Oczy mogłyby zostać poważnie uszkodzone, a mi już starczy kalectwa na te dni. Kiedy wszedł do pomieszczenia zamknęłam drzwi z powrotem na klucz. Podeszłam do biurka, które stało centralnie na środku pokoju. Leżała na nim obszerna kartka A3, na której wszystko opisane było co do centymetra.
- Tu masz wejścia. - pokazałam palcem - Gustaw miał zamiar wpuścić tam trzy oddziały piechoty. Mówiłam mu, że to głupi pomysł, że są za bardzo widoczni, ale miał mnie po prostu w poszanowaniu. Dach chcieli zająć helikopterami wraz z ładunkami wybuchowymi, które chcieli odpalić w momencie, gdy do akcji wkroczy policja. Miało być źle, krwawo i brudno. Całe pomieszczenia miały być zapełnione dymem.
- Dlaczego chcieli napaść ambasadę?
- Konsul wraz z ambasadorem byli bardzo cenni. Kilka osób dawało za nich dużą sumkę.
- Za NICH?
- Może nie do końca. Chodziło o to, aby ich zmuszać do wykonywania rozkazów swojego tymczasowego władcy. No ale jak widać Noelka im plany dość mocno pozmieniała... - zaśmiałam się cicho pod nosem. A Trace ponownie był niebezpiecznie blisko. Na tyle blisko, że czułam jego ciepły oddech na karku. Dreszcze przeszły mnie bardzo gwałtownie i szybko. Zaraz po dziwnym uczuciu usłyszałam trzask okien. Była to zdecydowanie Abwera. Zawsze działali bez planu, chaotycznie i głupio. Często ich to zdradzało. Tak było i teraz. Złapałam mężczyznę za bluzkę i wciągnęłam pod biurko.
- Obejmij mnie. W ten sposób nawet porządny granat nic nam nie zrobi. - wahał się chyba, ale zaraz przysunął się do mnie bardzo blisko. Oparłam głowę o jego tors. Spokój Noelia, to tylko głupi dowódca, który poluje na ciebie i chce twojej głowy. Nagle mocny huk. Czyżby znaleźli sobie lepsze zabawki? Najwidoczniej klamka poszła na mała kawałeczki, a do środka wpadło kilkunastu, może kilkudziesięciu oficerów. Sięgnęłam po broń. Kiwnęłam do Trace'a, który zrobił to samo. Nim zdążyli odsłonić mebel wystrzeliliśmy kilkanaście strzałów. Dwóch od razu padło.
Trace?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz