Noc zapowiadała się miło. Miałam zamiar ruszyć na jakieś polowanie, albo pouśmiechać się do przechodniów. Uśmiechnięta Noelia?! Tego jeszcze nie grali. Miałam na tyle dobry humor, że najchętniej poszłabym się z kimś pobić. Wszyscy wiemy, że Irma z dużą ilością energii to nic dobrego. Może się to skończyć nad zwyczaj źle. Więcej trupów na ten tydzień mi nie potrzeba, a do klubu nie pójdę, bo nie mam zamiaru się gnieść w towarzystwie pijanych ludzi. A może właśnie tego potrzebuję? Pójścia wyszaleć się, żeby później z mojej energii nie wyszedł kolejny nieboszczyk? To chyba moja złota myśl. Ubrałam się jak zawsze. Co ja będę się męczyć z jakimiś sukienkami, skoro naprawdę bardzo nie lubię się w nie ubierać? Wystarczyły mi szerokie spodnie, marynarka i już wyglądam jak milion dolarów. Nie używam kosmetyków, dlatego też od razu ruszyłam do samochodu. Na szczęście tym razem był zatankowany. Wczołgałam się do środka i przekręciłam kluczyk.
Eh... I na co było ci kupować taki niski samochód? Ale pan w serwisie zapewniał, że będzie idealny, że wcale panie nie jest za wysoka. Mówił to jako facet poniżej metra siedemdziesięciu centymetrów. On by się nawet zmieścił do malucha wchodząc w pełni wyprostowany... Arteon ma jednak swoją cudowną zaletę, a mianowicie - przyspieszenie! Ten samochód to istna bestia na autostradzie. Stówę wyciąga w mniej niż sześć sekund, a dźwięk silnika jest po prostu obłędny. Chociaż dźwięk ten bardzo kojarzy mi się z wycieczkami z podstawówki... Najpierw chlanie, a później godzina w łazience, spędzona klękając przed ''tronem''. Aż mi się łezka w oku zakręciła, jak przypomniałam sobie te wszystkie gry karciane pod tytułem: ,,Kto przegrywa, ten zeruje''. Uwielbiałam ich ogrywać, a później cieszyć się widokiem chłopczyków ze słabymi głowami. Chociaż i tak nigdy nie zapomnę nauczycielki, która chciała grać z nami w rozbieranego pokera. Ją też uwielbiałam ogrywać. Młoda, ładna, można było się popatrzeć. Z myśli wyrwał mnie widok bójki. Może będę mogła się dołączyć? Chociaż nie wyglądało to na zwykłą bójkę. Trzech na jednego? No nie no, przepraszam bardzo, ale Gang Bang to dopiero w domku. No nie będę tak obojętnie przejeżdżać, skoro mam okazję się pobić i może nawet uratować komuś dupę. Chociaż to nie należało do moich zwyczajów. Podjechałam na najbliższy parking i powolutku udałam się do miejsca widzianego wcześniej. Na początku udawałam, że nie widzę, lecz później zaniepokoił mnie fakt, że jeden z dzieciaków ma w ręce nóż.
- Ej! Uważaj, bo się pokaleczysz. - krzyknęłam do młodzika.
- Odwal się głupia suko, bo i ty dostaniesz po mordzie. - odszczekał. Nie miałam na co czekać.
- Słyszałaś kolegę? Spadaj, bo skończysz jeszcze inaczej.
- Ależ proszę bardzo. - rozłożyłam ręce na bok odsłaniając brzuch.
- Wiecie panowie... Ja nie lubię przemocy (xd), ale jak już takie małe szuje mi się trafiają jak wy, to aż mnie skręca. - powiedziałam w ostatnim momencie, kiedy jeden z chłopaczków rzucił nożyk, który tylko odbił się od mojej nogi i spadł na ziemię.
- Ktoś tu chyba nie umie ostrzyć noży. - podniosłam narzędzie - Albo rzucać, bo nożyk jest dość ostry. - przecięłam rękę w przedramieniu. Przez nieodczuwanie bólu spojrzałam tylko na chłopców z uśmiechem, jaki miałam na co dzień, psychopaty. Jeden fikał i już na starcie dostał porządnego kopa w piszczel, na co upadł na ziemię. Przeczołgał się po ziemi i ledwo uciekł. Drugi zaś dostał swoim małym nożykiem pod żeberka.
- Radzę szybko jechać na pogotowie. Nie ruszaj się gwałtownie, niech twój koleżka cię podwiezie, bo inaczej dostaniesz krwotoku wewnętrznego i zadławisz się krwią. - mrugnęłam do niego, na co cała trójka uciekła.
Usiadłam obok trochę skatowanego chłopaka. Wyjęłam z płaszcza paczkę fajek.
- Chcesz?
- Ta, dzięki.
- Noelia. - podałam mu rękę.
- Milo. - odwzajemnił uścisk - Krwawisz. Nic ci nie jest?
- Nie czuję bólu. - uśmiechnęłam się - Chodź. Pojedziemy do mnie. Zrobię ci opatrunki i odwiozę, gdzie będziesz chciał.
Milo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz