13 maj 2019

Od Noelii do Milo

Noc zapowiadała się miło. Miałam zamiar ruszyć na jakieś polowanie, albo pouśmiechać się do przechodniów. Uśmiechnięta Noelia?! Tego jeszcze nie grali. Miałam na tyle dobry humor, że najchętniej poszłabym się z kimś pobić. Wszyscy wiemy, że Irma z dużą ilością  energii to nic dobrego. Może się to skończyć nad zwyczaj źle. Więcej trupów na ten tydzień mi nie potrzeba, a do klubu nie pójdę, bo nie mam zamiaru się gnieść w towarzystwie pijanych ludzi. A może właśnie tego potrzebuję? Pójścia wyszaleć się, żeby później z mojej energii nie wyszedł kolejny nieboszczyk? To chyba moja złota myśl. Ubrałam się jak zawsze. Co ja będę się męczyć z jakimiś sukienkami, skoro naprawdę bardzo nie lubię się w nie ubierać? Wystarczyły mi szerokie spodnie, marynarka i już wyglądam jak milion dolarów. Nie używam kosmetyków, dlatego też od razu ruszyłam do samochodu. Na szczęście tym razem był zatankowany. Wczołgałam się do środka i przekręciłam kluczyk. Eh... I na co było ci kupować taki niski samochód? Ale pan w serwisie zapewniał, że będzie idealny, że wcale panie nie jest za wysoka. Mówił to jako facet poniżej metra siedemdziesięciu centymetrów. On by się nawet zmieścił do malucha wchodząc w pełni wyprostowany... Arteon ma jednak swoją cudowną zaletę, a mianowicie - przyspieszenie! Ten samochód to istna bestia na autostradzie. Stówę wyciąga w mniej niż sześć sekund, a dźwięk silnika jest po prostu obłędny. Chociaż dźwięk ten bardzo kojarzy mi się z wycieczkami z podstawówki... Najpierw chlanie, a później godzina w łazience, spędzona klękając przed ''tronem''. Aż mi się łezka w oku zakręciła, jak przypomniałam sobie te wszystkie gry karciane pod tytułem: ,,Kto przegrywa, ten zeruje''. Uwielbiałam ich ogrywać, a później cieszyć się widokiem chłopczyków ze słabymi głowami. Chociaż i tak nigdy nie zapomnę nauczycielki, która chciała grać z nami w rozbieranego pokera. Ją też uwielbiałam ogrywać. Młoda, ładna, można było się popatrzeć. Z myśli wyrwał mnie widok bójki. Może będę mogła się dołączyć? Chociaż nie wyglądało to na zwykłą bójkę. Trzech na jednego? No nie no, przepraszam bardzo, ale Gang Bang to dopiero w domku. No nie będę tak obojętnie przejeżdżać, skoro mam okazję się pobić i może nawet uratować komuś dupę. Chociaż to nie należało do moich zwyczajów. Podjechałam na najbliższy parking i powolutku udałam się do miejsca widzianego wcześniej. Na początku udawałam, że nie widzę, lecz później zaniepokoił mnie fakt, że jeden z dzieciaków ma w ręce nóż.
- Ej! Uważaj, bo się pokaleczysz. - krzyknęłam do młodzika.
- Odwal się głupia suko, bo i ty dostaniesz po mordzie. - odszczekał. Nie miałam na co czekać.
- Słyszałaś kolegę? Spadaj, bo skończysz jeszcze inaczej.
- Ależ proszę bardzo. - rozłożyłam ręce na bok odsłaniając brzuch.
- Wiecie panowie... Ja nie lubię przemocy (xd), ale jak już takie małe szuje mi się trafiają jak wy, to aż mnie skręca. - powiedziałam w ostatnim momencie, kiedy jeden z chłopaczków rzucił nożyk, który tylko odbił się od mojej nogi i spadł na ziemię.
- Ktoś tu chyba nie umie ostrzyć noży. - podniosłam narzędzie - Albo rzucać, bo nożyk jest dość ostry. - przecięłam rękę w przedramieniu. Przez nieodczuwanie bólu spojrzałam tylko na chłopców z uśmiechem, jaki miałam na co dzień, psychopaty. Jeden fikał i już na starcie dostał porządnego kopa w piszczel, na co upadł na ziemię. Przeczołgał się po ziemi i ledwo uciekł. Drugi zaś dostał swoim małym nożykiem pod żeberka.
- Radzę szybko jechać na pogotowie. Nie ruszaj się gwałtownie, niech twój koleżka cię podwiezie, bo inaczej dostaniesz krwotoku wewnętrznego i zadławisz się krwią. - mrugnęłam do niego, na co cała trójka uciekła.
Usiadłam obok trochę skatowanego chłopaka. Wyjęłam z płaszcza paczkę fajek.
- Chcesz?
- Ta, dzięki.
- Noelia. - podałam mu rękę.
- Milo. - odwzajemnił uścisk - Krwawisz. Nic ci nie jest?
- Nie czuję bólu. - uśmiechnęłam się - Chodź. Pojedziemy do mnie. Zrobię ci opatrunki i odwiozę, gdzie będziesz chciał.
Milo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz