Przeszliśmy kilka, kilkanaście, a może kilkadziesiąt boksów i doszliśmy do czarnego jak smoła konia. Wydawało mi się, że był jeszcze wyższy niż poprzednie. Wyglądał jeszcze groźniej. Do tego tupał bez przerwy nogą. W momencie otworzenia wrót od lokum konia odskoczyłem na bok jak poparzony. Dopiero spokojny wzrok dziewczyny uświadomił mnie, że koń nie powinien mi zrobić krzywdy.
- To koń, o którego pan pytał. Dość wysoki. Jest aktualnie w treningu ujeżdżeniowym. Może nie wygląda na przyjaznego, ale to bardzo milutki konik. - na te słowa tylko pokiwałem przestraszony głową - I nie można się go bać. On to czuje i także się boi, przez co chce zaatakować. Przy koniach trzeba być spokojnym, ale pewnym siebie. - dziewczyna cały czas głaskała lekko garbaty pysk konia. Victoria będzie zachwycona. Nie dość, że koń prze piękny, to jeszcze garbaty nos, do których ona ma cholerną słabość. Nie rozumiem kobiet. I nigdy nie zrozumiem. Zaraz chwila... Ja mam garbaty nos... Eh.
~*~
- Koń bardzo ładnie chodzi. Ma wysokie, szerokie chody, więc jest idealnym koniem do ujeżdżenia. Może zaprezentować?
- Dobrze dobrze. Wszystko super, pięknie, ale ile ten koń będzie ranił mój portfel?
- Wie pan... Koń bardzo młody, bo czteroletni. Do tego potrafi bardzo dużo jak na swój wiek... Ma aktualnie sto osiemdziesiąt dwa centymetry w kłębie, a jeszcze rośnie. Bardzo spokojny, ładne chody... No... 40-50 tysięcy... - dziewczyna uśmiechnęła się krzywo, a ja miałem ochotę zapłakać i pożegnać się ze wszystkimi pieniędzmi jakie posiadam.
Sarah?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz