Tym razem jednak nie planował włączyć kogutów policyjnych w swoim wozie. Przestraszony Mort pod naporem jego zabójczego wzroku, zdołał zahaczyć dłonią o włącznik. Bez większego pośpiechu opuścił Mustanga, poprawiając kurtkę na swoim torskie. Zagwizdał głośno pod nosem, widząc gołym okiem przepych rezydencji. Z zapartym tchem przyglądał się okolicy. Szybko jednak został przywrócony do rzeczywistości, kiedy usłyszał głos kobiety.
- Morty! Kiedy sugerowałem o rozpoczęciu treningów wytrzymałościowych, nie miałem na myśli maratonów za jakimś pierdolonym koniem. - zawołał całkowicie zrezygnowany podejściem partnera zawodowego. - Mieliśmy wyglądać na profesjonalnych…
- Słowa kierowałam do waszej dwójki. To...Nawet nadążyć nie może za koniem. - dopiero teraz wbił wzrok na rozmówczynię, która nie wyglądała na ucieszoną. Stan jej ubrania idealnie zdawał podsumowywać sytuację, którą spowodował głupi kogut policyjny. Nikły uśmieszek pojawił się na jego twarzy, powstały po dłuższej obserwacji nóg w spodniach do jazdy konnej. Za to lubię swoją pracę, pomyślał, wyciągając plik kartek.
- Trace Phoenix. Podpisując umowę o pracę w policji nie pamiętam punktu, abym był na każdy rozkaz cywilów. Więc przykro mi odmawiać, szlachcianko. - oparł się plecami wygodnie o płot, wzrokiem śledząc każdy ruch kobiety. - Szanuję swój czas, dlatego przejdę do konkretów. Niedaleko odnaleziono ciało mężczyzny, dość nieciekawym stanie. Może być Pani podejrzaną, albo bez zadowalających informacji. Dogadamy się?
- Najpierw robota, potem czas na przyjemności. - wskazała na biegającego chuderlaka, którego na rzut oka koń miał dość.
- Przyjemnością było by stąd jak najszybciej się ewakuować… - mruknął pod nosem, wygodnie opierając łokcie o ogrodzenie.
Stwarzając pozory nadzoru nad łapaniem zwierzęcia, Trace w najlepsze przyglądał się tutejszym zabudowaniom. Z każdym dniem spędzonym nad bezowocnym ślęczeniem nad dokumentami, godzinami przesłuchań i ciągłym analizą koło podejrzanych coraz mocniej się zawężało. Morderca już od dawna miał jego potajemny szacunek za idealne mącenie policji oraz manipulowaniem sprawy w różnoraki sposób.
~ * ~
Czekając na właścicielkę w jej salonie, brunet z zaciekawieniem przyglądał się gobeliną wiszącym na jednej ze ścian. Od zawsze uwielbiał połączenia nowoczesności z nutą tradycji z innych epok. Jeden z fragmentów przykuł jego uwagę, dokładnie przedstawiający mordowanie jeńców wojennych. Nigdy nie lubił lekcji związanych z początkami cywilizacji, czy nudnymi opisami z życia tamtejszych osadników. Jego miłością i niezliczoną ilość przeczytanych książek w temacie tortur, manipulowaniu oraz zdobywaniu władzy podstępem. Ciekawość zawsze go pchała do poznawania tajemnic ludzkich umysłów, oraz psychologii.- Morty. Koroner wysłał informacje dotyczące powodów zgonu? - zapytał nieoczekiwanie, powracając na dotychczasowe miejsce na wygodnej dość kanapie.
- Od najbliższej godziny brak jakichkolwiek informacji na ten temat. Jednak przez samo patrzenie na zmasakrowane zwłoki mógł stwierdzić, że przyczyn może być więcej...Niż jedna. - powiedział niepewnie, nie podnosząc wzroku znad ekranu telefonu. Znowu znajdziesz jakiś ślad, stwierdził.
- Dlatego też nikomu nie oddam tej sprawy, dopóki nie usłyszę na sali sądowej wyroku śmierci. - zaśmiał się tajemniczo, opierając łokcie na swoich kolanach. Szybko jednak skierował wzrok w stronę drzwi do wielkiego pomieszczenia, gdzie ujrzał obserwującą ich kobietę. - Noelia Irma Wunderbrischer. Dwadzieścia siedem lat, zamieszkująca samotnie posiadłość po rodzicach, hm? Mamy wiele pytań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz