- Coś się stało? - zapytał ze ściągniętymi w swoją stronę brwiami.
- Nie, nic. Wszystko w porządku. - usiadłam koło niego - Znamy się jeden dzień i my wydaje się jakby to było kilka lat. Jestem dziwną babą. Za szybko przywiązuję się do ludzi. A no i do motorów.
Coś z tymi drinkami na pewno było nie w porządku, bo w głowie kręciło mi się coraz bardziej i bardziej. Spojrzenie Bellami'ego było bardzo rzadkim zjawiskiem. Zazwyczaj wpatrywał się przed siebie lub w sufit i zupełnie nie odzywał. A mnie nadal zastanawiał fakt, dlaczego widzę świat w podwójnym świetle i czemu do cholery jasnej przede mną lata wróbel?
- Bell patrz, wróbelek. - złapałam chłopaka za żuchwę i pokazałam mu na ''wróbelka'', który w rzeczywistości był zwykłą pustką i nicością. Facet powoli zaczynał patrzeć na mnie coraz dziwniej, wnikliwiej. Głowa bujała mi się z do przodu i do tyłu. Oczy powoli zamykały, aż w końcu odstawiłam szklankę z napojem. Teraz nie widziałam już ''wróbelków'', tylko miliony niebieskich i fioletowych kropeczek, które zamieszały mi zupełnie przed oczami. Złapałam jedną ręką poręcz kanapy, a głowa automatycznie spadła mi na kolana Bellami'ego. No i ciemność. Pustka.
Bellami?
Trza rozkręcić bo nudno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz