Nogi tuż obok łóżka same się zaplątały, dwa cielska upadły na sprężynowy materac, a to moje przyjęło również i impet drugiego mężczyzny, którego, może i świadomie, pociągnąłem za sobą. Spomiędzy warg uciekło ciche parsknięcie śmiechem, a może to był jęk, bo przecież kochanek wcale lekki nie był. Wszystko było czystym szczęściem, nieopisaną tęsknotą i pożądaniem, rozpierającymi każdy centymetr kwadratowy ciała.
Kochanek.
Słowo niegdyś tak przeze mnie wyśmiewane, tak odrzucane, na które spoglądałem z ogromną litością czy nawet pogardą, nagle miało przyjemne brzmienie, okalało język i smakowało doskonale, gdy tylko opuszczało wargi, ba, gdy po cichu skradało się przez sam umysł. Zacząłem traktować je jak własne sacrum.
Dłoń zawędrowała na twarz drugiego mężczyzny, zwalniając całą sytuację i uspokajając jej tempo. Palce połaskotały policzek, zahaczyły o nos i kusiło, oj kusiło, by dwa wyrazy zmieniające życie ludziom uciekły z ust. A jednak, przecież sobie obiecałem.
Posługiwanie się niepotrzebnymi głoskami mogłoby tylko to wszystko... zepsuć.
Westchnąłem cicho, w końcu uśmiechając się szerzej oraz podziwiając widok. Po prostu korzystając.
— Co dalej? — mruknąłem, cichuteńko, jak niby przestraszony nastolatek, że rodzice podsłuchują pod drzwiami. — Gdzie dotknąć?
Gdzie ugryźć, gdzie pocałować, gdzie zostawić ślad.
Kochanek.
Słowo niegdyś tak przeze mnie wyśmiewane, tak odrzucane, na które spoglądałem z ogromną litością czy nawet pogardą, nagle miało przyjemne brzmienie, okalało język i smakowało doskonale, gdy tylko opuszczało wargi, ba, gdy po cichu skradało się przez sam umysł. Zacząłem traktować je jak własne sacrum.
Dłoń zawędrowała na twarz drugiego mężczyzny, zwalniając całą sytuację i uspokajając jej tempo. Palce połaskotały policzek, zahaczyły o nos i kusiło, oj kusiło, by dwa wyrazy zmieniające życie ludziom uciekły z ust. A jednak, przecież sobie obiecałem.
Posługiwanie się niepotrzebnymi głoskami mogłoby tylko to wszystko... zepsuć.
Westchnąłem cicho, w końcu uśmiechając się szerzej oraz podziwiając widok. Po prostu korzystając.
— Co dalej? — mruknąłem, cichuteńko, jak niby przestraszony nastolatek, że rodzice podsłuchują pod drzwiami. — Gdzie dotknąć?
Gdzie ugryźć, gdzie pocałować, gdzie zostawić ślad.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz