— Owszem znam, poznałam go jakiś miesiąc temu, a... — kobieta nie zdążyła dokończyć, a raczej stwierdziła, że tak będzie lepiej, gdy tylko zauważyła czarnowłosego mężczyznę, który wyłonił się zza rogu. Prawdopodobnie znajomego, sądząc po reakcji. — Ty głupi pacanie. Jak cię policja złapie, to nie będzie moja wina. Idź do Chrisa, on ma lepszą głowę — stwierdziła, machając do drugiego mężczyzny, który również zdążył pojawić się na horyzoncie, a mi pozostawało parsknąć cichym śmiechem i obserwować całą sytuację, na spokojnie, z boczku, z dopalając papierosa, oczywiście.
— A z kim tu się flirtuje? — zapytał pijany chłopak, po czym zaczął wymownym gestem sugerować, do czego niby nasza rozmowa miała dążyć.
Westchnąłem głośno, przewracając oczami i wypuszczając dym z płuc. Chłop chyba tego wieczora się nie oszczędzał, zdarza się nawet najlepszym, tak? Nie minęło kilka chwil, a został odciągnięty na bok przez swojego kolegę.
I bardzo dobrze.
— Przepraszam za niego. — Skinąłem głową, jakby w odpowiedzi, że rozumiem sytuację. — Ten człowiek jest osobą nie wartą uwagi. Kontynuując... A czemu pytasz?— zapytała, niemiłosiernie krzywiąc się chwilę później.
— Całkiem dobry znajomy, bardzo dobry znajomy — odpowiedziałem szybko, w końcu decydując się na pozbycie się kiepa poprzez szybkie dwa kroki w stronę śmietnika. W końcu nie chcemy być niekulturalnymi ludźmi, co to, to nie, nie śmiecimy i tak dalej. Zgasiłem kiepa i wrzuciłem do środka, po chwili spoglądając na dziewczynę. — A coś tam o tobie mi wspominał, stwierdziłem więc, że choć pewnie na mieście są jakieś blondwłose panie z twoim imieniem, to zaryzykuję... — mruknąłem, poprawiając płaszcz na ramionach. — No i jak widać, trafiłem — dodałem jeszcze, uśmiechając się trochę szerzej, trochę nieporadnie. — I nie przepraszaj za znajomego, rozumiem, znam to i tak dalej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz