30 mar 2019

Od Victorii cd. Antoniego

No i główka znowu bolała. Czarne ściany i brudna podłoga, która pewnie już potraktowała kurzem moją sukienkę. No trudno. Chciałam już coś powiedzieć, ale srebrna taśma skutecznie mi to uniemożliwiała. Do tego splątane ręce i stopy. Super. To już wiem do czego zdolni są komuniści. Teraz tylko czekać aż mnie zabiją albo zgwałcą. Jestem zachwycona tym cudownym luksusem i pięknie wyczyszczonym pokojem hotelowym... A to miał być tylko zwykły wypad do kawiarni. Ekscytacja, radość, zabawa... No i wreszcie po pół godziny bezczynnego leżenia w ciasnej... celi? Przyszedł po mnie jeden z nich najwyraźniej. Podniósł jakoś mocno agresywnie. Tak, że chciałam mu już tylko strzelić kopa i wyłamać szczękę. Niestety to był taki typowy bysior, którego nie dało się ruszyć z miejsca. Ściągnął moje ramiona jeszcze bardziej i wtedy miałam ochotę krzyknąć. No ale... hehe... taśma. Poczułam się trochę jak w średniowieczu lub jakiejś słabej odsłonie Władcy Pierścieni. I ten moment kiedy zostałam po prostu rzucona na podłogę wydawał mi się tak podobny do przesłuchiwania Orka przez Thranduila. Będzie ciekawie. Znaczy ja tak tylko przypuszczam, ale nigdy nic nie wiadomo. Tępy wzrok tego faceta dosłownie mnie przemiękł. Ja miałam czas. Poczekamy sobie na policję. Mi się nigdzie nie spieszy. Znaczy powinno... Ale jednak nie spieszyło. A chciałam spędzić ten dzień normalnie. Chociaż kiedy zobaczyłam jak do pomieszczenia wchodzi facet, którego dobrze znam, dostałam jakiegoś dziwnego ataku strachu. Może dlatego, że nie raz już mnie zastraszał, a to, że jest braciszkiem Miliowej jeszcze bardziej pogłębiało moje zdenerwowanie. Serce zaczęło mi bić coraz szybciej. Oddech się trochę, a może nawet bardzo przyspieszył. Już czułam te cholerne uderzenie na twarzy. Oczekiwania zmieniły się w rzeczywistość.
- Ja rozumiem, że postawiliście ostre miliony za jej wygraną, ale najwidoczniej trzeba było ją lepiej przygotować. - machnęłam ramionami po czym otrzymałam piękne uderzenie prosto w kość jarzmową. Okej. Pierdolony damski bokser chyba nie spotkał się jeszcze z twardą babą. Myślał, że jeden mocniejszy cios i padnę na ziemię jak jego siostrzyczka. Uśmiechnęłam się do niego tak szeroko, że czułam jak napinają mi się kąciki ust. Czekałam aż wybuchnie. I się doczekałam. Dostałam tym razem o wiele mocniej w przeponę. Okej przez chwilę nie mogłam oddychać, ale to nie istotne. Ktoś musiał zgłosić moje... em... "porwanie", bo nagle do środka wbiegła cała jednostka opancerzonej policji. No to koniec. Zaraz ich zabiorą i będzie po sprawie. No tak trochę nie do końca. Bowiem w ostatnim momencie brat Miliyowej wbił mi nóż prosto w brzuch. No i super. Z moich cholernie spierzchniętych warg uleciała stróżka krwi, która ledwo przedarła się przez taśmę. Wszystko może byłoby jeszcze okej, gdyby nie fakt, że zamiast do tyłu, upadłam do przodu jeszcze bardziej wbijając sobie ostrze. No i tylko niebiesko-czerwone światła. A później białe. Ostro białe. Czyli żyje. Miło nie powiem. Czyjaś sylwetka. Jakby znana. Płaszcz. Postawiony kołnierz. Rozwiane włosy.
Antoni?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz