— Poczekaj tu chwilkę, proszę. Pójdę tylko po wino. — Podniosłem wzrok na dziewczynę, by przytaknąć beznamiętnie, pozbyć się dość dokładnie zasznurowanych (co nie leżało w mojej naturze) butów i odwiesić z rozleniwieniem płaszcz. Może rozejrzeć się po pomieszczeniu, wciskając kurczowo dłonie w kieszenie ciasnych spodni, gdy nastolatka w pośpiechu zbierała butelki, by zniknąć z nimi w prawdopodobnie, kuchni.
Mieszkanie typowej osoby w jej wieku. Piwo, smród, kiła i mogiła, chociaż tutaj i tak wszystko występowało w wydaniu nieco mniej hardcore'owym, niż, powiedzmy, u mnie.
Szczególnie wtedy.
Westchnąłem cicho, rzucając się na kanapę. No, może nie od razu skacząc, ale jednak z dość niezłym impetem runąłem na biedny mebel plecami, ułożyłem się wygodniej, a za chwilę wypiąłem biodra. Byle wyciągnąć swój telefon, odpalić go i sprawdzić, co było powodem wibracji, które skutecznie ignorowałem przez większość wieczoru.
R.
Mam nadzieję, że się zgodzisz. Jeszcze raz dziękuję.
Pokręciłem nosem, przyglądając się przy okazji ścianie, oblatując ponownie całe pomieszczenie wzrokiem, a za chwilkę, wychodząc z okienka wiadomości z tym konkretnym osobnikiem.
Faluś
Rav mi powiedział. Nivan, co ty sobie myślisz i co ty robisz?
Zadzwoń wieczorem.
Przesunięcie palcem po ekranie, by za chwilę podeprzeć głowę na ręce, przytulić usta do wewnętrznej strony dłoni i westchnąć, bo tylko na to było mnie stać.
Alt+3
Kurwa, chłopie, wziąłeś moje bokserki rano
Nie certoląc się ani chwili dłużej po prostu pierdolnąłem telefon na kanapę, otrzepując dłonie, jakbym dopiero co zrobił coś ohydnego, skrzywiłem się i z niesmakiem w ustach poszedłem w stronę, gdzie przed chwilą zniknęła dziewczyna. Bo chyba można było uznać, że miałem aktualnie prawo do po prostu zalania smutków, problemów, czy chuj wie czego jeszcze jedną, czy tam dwiema lampkami wina, szklankami whiskey, czy co tam mieli mi do zaproponowania.
Oparłem się o framugę, najwidoczniej przeszkadzając dziewczynie w małym prywatnym koncerciku, udając, że wcale nie pulsuje mi żyłka na czole i wcale nie miałem ochoty po prostu odpuścić, położyć się i załączyć cokolwiek odkorowującego.
Z naciskiem na ekran uśpienia „DVD” obliczając przy okazji, kiedy znowu napis uderzy w róg monitora.
Blondynka w końcu mnie zauważyła, odwróciła się w moją stronę, dzierżąc w rękach po kieliszku z czerwonym winem.
Nie czekając dłużej, zbliżyłem się do niej, dość blisko. Cholernie blisko. Bardzo blisko, naruszając wręcz strefę przestrzeni osobistej, nachylając się przy okazji nad dziewuchą. Zerkając w te, mimo wszystko, dość intrygujące błękitne oczy, bo do takich chyba miałem po prostu słabość.
Odetchnąłem nieco głębiej, nie spuszczając z niej wzroku. Wyciągnąłem dłoń.
Byle pochwycić stojącą za nią butelkę z winem, świadomy, że na jednej lampce nie zaprzestanę, odwracając się za chwilę na pięcie i wracając do salonu, ściskając palce na szyjce alkoholu.
Victorio?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz