6 sty 2019

Od Bellamiego CD. Thomasa

Kiedy wsiadłem do samochodu miałem okropny mętlik w głowie. Chciałem szybko zapalić, jak zawsze gdy się stresowałem lub czymś denerwowałem. Wyjąłem paczkę papierosów z kieszeni i od razu wsadziłem jeden w usta podpalając go i zaciągając się nikotyną. Potrzebne mi będzie coś większego jednak to zaraz. Westchnąłem i odpaliłem samochód. Dzwonili do mnie. Mam dziś ogarnąć jedno z ciał do jutra. Bardzo ważna sprawa. Kolejny morderca? Podobno ciało jest bardzo zmasakrowane. A ja mam to zrobić do jutra. Ustalić kto to był, no i najważniejsze i zarazem najtrudniejsze opisać, każdą ranę jaka znajdowała się na ciele. Podobno był to mężczyzna. Ale nikt dokładnie nie wie ponieważ zapewne odcięli mu penisa, lub była to kobieta. Ciało jest spalone, będzie jeszcze trudniej. Włączyłem się w ruch drogowy i zamierzałem szybko załatwić tą kawę. Z powodu iż naprawdę musiałem szybko ogarnąć te jebane ciało.

~~~~**~~~~~

Kiedy podjechałem pod wybrany adres od razu wysiadłem z samochodu i wyrzuciłem niedopałem w śnieg na ulicy. Spojrzałem na blok, który wydawał się być dość spory. Aby mieli windę. Ni chuja nie chce marnować czasu na wchodzenie na samą górę bo tam mieszkał Thomas. Westchnąłem i ruszyłem w kierunku bloku. Wybrałem numer na domofonie, a chłopak odebrał tuż po chwili.
- Halo? - rozległ się głos lekki niepokoju.
- To Ja Bellami - powiedziałem, a on otworzył mi drzwi, za które od razu pociągnąłem. Ruszyłem w głąb klatki w poszukiwaniu ratunku - windy. Jest! Ruszyłem w jej kierunku i od razu wcisnąłem guzik przez co usłyszałem dźwięk charakterystyczny dla zjeżdżającej windy.Kiedy ta w końcu się otworzyła wszedłem do niej i nacisnąłem ostatni przycisk. Najwyższe piętro. Westchnąłem i oparłem się o ścianę winy zamykając powieki. Tak bardzo nie chce jechać do tej cholernej pracy. Byłem już zmęczony ciągłym jeżdżeniem, muszę zacząć trochę odpuszczać. otworzyłem oczy kiedy winda się zatrzymała i wyszedłem z niej idąc pod wybrany numer mieszkania. Zapukałem, a drzwi niemal od razu się otworzyły, a w nich stał Thomas z rozłożonymi dłońmi i nogami jakby chciał mnie zatrzymać przed wejściem do domu. Uniosłem jedną brew w geście zdziwienia.
- Hey, wybacz ale mój kot chce cię chyba za bardzo poznać - powiedział, a ja uśmiechnąłem się lekko.
- Po prostu go puść, nie raz byłem zadrapany - rzekłem, a on spojrzał na mnie zdziwiony jednak przesunął się wpuszczając mnie do domu. Moim oczom od razu ukazał się kot, który siedział na stole w kuchni i bacznie mnie obserwował.
- Uważaj na nią - powiedział Thomas, a ja skinąłem głową. Zastanawiałem się czemu jej po prostu nie zamknie, jednak wiedziałem, że chłopak pewnie ma jakiś powód. Może kot wtedy zaczyna się denerwować i niszczy rzeczy? Albo robi sobie krzywdę.
- Kawę czy herbatę? - zapytał.
- Obowiązkowo kawę - powiedziałem myśląc o tym co czeka mnie w nocy przez co dosłownie sekundę przed tragedią spostrzegłem, że kot skoczył w moją stronę. Złapałem kotkę za szyje jednak to nic nie dało, a ona zadrapała mi policzek pozostawiając pewnie dosyć mocne rany. Nie wydałem z siebie żadnego dźwięku. A kota odłożyłem na podłogę.
- Nic ci nie jest? - zapytał od razu Thomas podchodząc do mnie.
- Nie, raczej nic się nie stało poważnego - rzekłem i przyłożyłem dłoń do rany, okazało się, że jednak dość mocno krwawi jak na takiego małego kotka zrobił poważną ranę.
- Może chcesz jakieś plastry? - zapytał, a ja zaprzeczyłem.
- Przemyje tylko ranę. Gdzie jest toaleta? - zapytałem i spojrzałem na niego.

Thomas?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz