Zimna pogoda oznaczała śnieg. Lubiłam śnieg szczególnie w psim parku. Stada psów biegające za jedną piłką. Mogłam głaskać bez ograniczeń i bawić się z każdym psem, który mi na to pozwalał. Kochałam koty nie, że nie, ale psy były czymś, co poprawiało mi nastrój w każdy dzień, nawet ten trudny. Na mojej drodze pojawił się doberman. Piękny pies o sylwetce idealnej dla swojej racy powoli znalazł się obok mnie i wąchał moje spodnie na wysokości kolan. Uśmiechnęłam się i lekko wystawiłam dłoń. Zimny nos musnął moje palce i pozostawił mnie bez urazu. Powoli przeciągnęłam dłoń po głowie psa, widząc, jak lekko kładzie uszy i pozwala oddać się pieszczocie. Kucnęłam i kontynuowałam przyjemności. Żaden pies nie miał prawa mnie pozostawić bez odpowiedniej porcji pieszczot. Kiedy zimny nos znalazł się na moim policzku, wydałam z siebie śmiecho podobny dźwięk i odepchnęłam lekko pysk, prostując się. W moim kierunku zbliżał się chłopak ze smyczą w dłoni i obojętnością na twarzy. Gwizdnął na psa, a ten wystartował w jego kierunku. Mentalnie pomachałam do nowo poznanego kolegi i znów popatrzyłam na chłopaka.
-Nie wiesz, ze się obcych psów nie głaszcze? Mógłby cię pogryźć- Zapytał, podchodząc bliżej. Był raczej przeciętnej urody, był zwykłym bruneto blondynem w okularach. Jego nos wyglądał, jak by wiele razy spotkał się z chodnikiem albo pięścią, a zęby aż biły bielą. Co wiec było w nim niezwykłego? Miał głos radiowca. Mógłby czytać bajki dzieciom na dobranoc i by pewno szły spać tylko i wyłącznie ze strachu co im zrobi, jak nie usną. Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi. I tak mnie, nie zrozumie.
-Jakieś przepraszam? Co kot ci język ukradł?- Uniosłam brew i schowałam dolną Wargę pod górną, uśmiechając się odrobinę, oj, żebyś wiedział.
-Halo? Cos się chyba odpowiada, jak ktoś do ciebie mówi tak? -pomachał mi dłonią przed twarzą. Chciał odpowiedzi tak? Zdjęłam rękawiczki i wsunęłam do kieszeni. Powoli uniosłam dłonie i...
„No słuchaj, trochę trudno się mówi, kiedy nie ma się głosu, ale pozostaje mi migowy? Zakładam, że go nie znasz...”
-CO KURWA? - Jego mina była warta tysiąc słów. Westchnęłam i schyliłam się do plecaka, który stał na ziemi, wygrzebałam zeszyt i długopis.
„Hej jestem Rose i jestem niema, przepraszam, że głaskałam twojego psa bez pytania. Wystarczy?”
<no wiem>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz