- Co ty odpierdalasz? - Był zadziwiająco spokojny.
- Zimno mi po nocy na klatce schodowej - Mruknąłem i z odruchu nabrałem odrobinę szamponu i zacząłem myć mu głowę. Czemu z odruchu? Lubiłem to robić okay?
-To, czemu nie poszedłeś? Czemu spałeś w takim miejscu? - Odwrócił się do mnie przodem i spojrzał na moje bokserki, widziałem, jak lekko się uśmiecha. Nie zaprzestał mojej pieszczoty w jego kierunku, wiec zadowolony dalej mydliłem jego czaszkę.
- nie wiem – wzruszyłem ramionami i skupiłem się na czubku jego głowy, nie wolno patrzeć poniżej pasa, jak kol wiek by to nie kusiło Oli.
- A o co ci teraz chodzi?
- Nie lubię jak, o dziwo powiem to ten jeden raz okay? Nie lubię, jak jesteś na mnie zły. Nie wiem czemu, ale po prostu nie lubię i miałem wrażenie, że jak pójdę to nigdy się nie odeźlisz. - Mruknąłem i czułem, jak moje bokserki robią się coraz bardziej mokre, to nie było przyjemne w szczególności, że ciepły klejący materiał ładnie pokazywał wszystko, co posiadałem i co mogłem zaraz posiadać.
- A czemu mnie przytulasz? Włazisz mi do łóżka, pod prysznic, myjesz włosy? Tak bardzo chcesz, bym cię kurwa przeleciał? - Na te słowa zamarłem. Czy tak bardzo tego chciałem? Pewno, że chciałem. Miał pięknego wielkiego … ekhm, zły kierunek myśli Oli. Nie wiem czemu, do cholery ciągle wracałem do niego po bliskość. Nie wiem okay? Z braku laku po prostu się wycofałem w kąt kabiny.
-Nie mówisz nie, nie narzekasz. Lubię być blisko. Pomimo tego, jaki się wydaję, to ja lubię ludzi okay?
-Na pewno lubisz, uwielbiasz, jak ci ktoś w dupę włazi.- Podstawił głowę pod strumień wody i spłukał sobie pianę z głowy.
-Co ci się stało w twarz?
-Nie zmieniaj tematu.
-Okay. - Zmył sobie krew z nosa i westchnął.
-Posłuchaj, nie mam pojęcia czy jestem gejem, ale przez ciebie mam jebany mętlik w głowie – Zakręcił wódę i wyszedł, sięgając po ręcznik. Trochę nie wiedziałem co ze sobą zrobić.
-Okay, rozumiem to, nie musisz sobie nadawać jakiejś... Nazwy, ale po prostu nie zabieraj sobie możliwości doświadczania?
-Ciebie?
-Nie tylko mnie znacz, jak byś chciał to...- Nie odpowiedział, tylko wyszedł z łazienki.
-Masz ubrania? Musisz dzisiaj iść do racy. -Skrzywiłem się na to.
-Muszę? Wolałbym...
-Co byś wolał? -popatrzył na mnie zdziwiony i zirytowany.
-Zostać z tobą, nawet pod tym jebanym prysznicem. -Mruknąłem, ale sięgnąłem po torbę z ubraniami i zamknąłem za sobą drzwi. Szybko się przebrałem i ogarnąłem.
-Mam przyjść wieczorem?
-Jak chcesz- Thomas też był ubrany, ii szykował się do wyjścia.
-Nic wbrew ciebie, nie dasz rady mnie podwieźć?
-Tak, choć- Zabrał kluczyki i zamknął za nami drzwi. Wtuliłem się w jego plecy na motorze i spokojnie obserwowałem okolicę, jak śmigaliśmy pomiędzy samochodami. Płatki śniegu leniwie spadały i raz na jakiś czas lądowały na mojej twarzy. Kiedy znaleźliśmy się pod salonem, zsiadłem i zdjąłem kask.
-Dziękuję, to... Do wieczora? -Zapytałem, patrząc na swoje odbicie w ochronce na oczy (idk). Kiwnął głową i odjechał bez słowa. Jezu jaki ten człowiek jest pojebany. Złapałem torbę i szybko wparowałem do mojego miejsca pracy. Szefowa ze spokojem przyjęła wyjaśnienie i kazała mi pracować dalej. Spokojnie usiadłem przy kliencie i zacząłem z nim omawiać szkic nowego tatuażu. Potem miałem kogoś na poprawę starego błędu przeszłości a na koniec mały projekt u dziewczyny w wieku może z 30 lat. Spokojnie słuchałem jęków i cichych pisków klienta, kiedy wbijałem mu igłę w ramię. Kiedy przyszła prezerwa obiadowa usiałem w małym saloniku i spokojnie jadłem zupkę chińską, która znalazłem na zapleczu. Brak zakupów oznaczał brak przygotowanego posiłku do pracy.
- Co tam Oli? Co to za przystojniak cię przywiózł do pracy? - Blondynka zagadała i wydawała się próbować uśmiechnąć.
- Znajomy...
- Dobry znajomy? - Uniosła brwi w znaczącym geście.
- Nie wiem, trochę to pojebane.
- A chciałbyś?
- Nie wiem, naprawdę nie wiem - Wsunąłem do ust odrobinę klusek i skrzywiłem się. Niby długo potrafiłem ciągnąć na takim jedzeniu, ale smak nigdy nie zmieniał swojej okropności. Wzruszyła ramionami i usiadła obok mnie, jedząc swoją sałatkę. Pracę skończyłem wcześniej, bo tatuaż dziewczyny okazał się, o wiele łatwiejszy niż to zapowiadała. Zebrałem się i poszedłem do domu. Świnki wesoło przywitały mnie głośnymi okrzykami.
- Przepraszam za olewanie no już – Podszedłem do drzwi, szarpnąłem za klamkę. No tak, klucz. W portierni czekała mnie dobra nowina, zmieniony zamek. Odebrałem klucz i zapasową parę i z uśmiechem poszedłem do siebie. Otworzyłem drzwi i podniosłem jednego z chłopaków na ręce. Zanim się zorientowałem, gotowałem kolację i ogarniałem mieszkanko do stanu prawie nowego. Nie patrzyłem przy tym na telefon albo zegarek więc dopiero po dłuższej chwili zobaczyłem nieodebrane połączenie. Od Thomasa. Kliknąłem i oddzwoniłem.
- Odbiera się, jak ktoś dzwoni – Był wyraźnie zirytowany.
-Przepraszam, jestem w domu u mnie, może przyjedziesz? Mam jedzonko ? Świnki się stęskniły za kontaktem z człowiekiem.
+10 PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz