Westchnąłem i przewróciłem oczami. Nie powinienem nikomu musieć się tłumaczyć tak? Facet mi pomógł, mocno to doceniam, ale chyba za dużo sobie teraz wyobrażał...
-Uczepił się i tyle... -Mruknąłem. Nie zależało mi na większym tłumaczeniu się, on sam mi się nie tłumaczył, ba nawet mi kazał wypierdalać i teraz wraca niczym Kevin w święta.
-Tyle mi nie wystarczy -Westchnął i dalej patrzył na mnie w oczekiwaniu.
-Słuchaj, ty mi się nie tłumaczyłeś z niczego, nawet jak tu siedziałem i ... Nie planuję oddawać informacji za darmo -Mruknąłem, czując, że dzisiejszy dzień może się źle skończyć.
-Uratowałem ci dupę, więc oczekuję chociaż wyjaśnienia. Mogę cię odstawić do sklepu, jak chcesz... Pewno nadal tam czeka -Pogroził. Prychnąłem głośnym śmiechem i popatrzyłem się na niego z drwiącym uśmiechem na twarzy.
-Dawaj, czekam- Zbliżyłem się do niego i utrzymałem kontakt wzrokowy, znowu byliśmy blisko siebie, ale tym razem planowałem zrobić coś gorszego.
-Jesteś pewien? Pamiętaj, jak ostatnio skończyło się twoje kozaczenie -Syknął. Mruknąłem cicho i przekręciłem głowę na bok, czując, że moje zdolności do bitki za bardzo wychodzą na wierch.
-Kto wie? Piłeś ostatni tydzień, więc istnieje prawdopodobieństwo, że jednak wygram- Uśmiechnąłem się bardziej zaczepnie niż złośliwie. No co innego mi pozostało jak sarkazm i złość?
-Posłuchaj mnie, to nie twój zasrany biznes co robiłem, ale pomogłem ci, więc liczę, że jednak jakoś mi się odwdzięczysz- Warknął i wyraźnie spiął się. Co Oli robiłby w takim wypadku normalnie? Jebnąłby mu. Mój mózg dosłownie krzyczał „jebnij mu''. Co postanowił zrobić Oli w momencie, w którym wiedział, że nie ma szans? Zamienić to w żart albo flirt... Więc zdecydowanie padłem na kolana i zacząłem rozpinać mu rozporek. Momentalnie się cofnął i krzyknął.
-Tfu, pedale nie o to mi chodziło -Sarknął z lekkim uśmiechem i zapiął rozporek w pośpiechu.
-Chciałeś podziękowania prawda kochanie? -zapytałem i uniosłem brwi w wyzywającym geście. Jak wygląda idealna dziwka Oli? Odgarnąłem włosy i przysiadłem na piętach, spuszczając wzrok, i raz po raz patrząc na bruneta przez rzęsy. Lekko zagryzłem wargę i głośno westchnąłem.
-Odejdź, szatański pomiocie -Thomas zrobił krzyżyk z palcy. Zaśmiałem się i zmieniłem dość szybko pozycję. Podniosłem się i przetrzepałem włosy dłonią.
-Widzisz, najlepsza na awantury jest jakakolwiek seksualność- Prychnąłem i ruszyłem do kuchni/. Widok małej ilości zakupów przyprawił mnie o dreszcze, wiec w rezygnacji zerknąłem do torby, którą wniósł Thomas. Miał tam parę produktów.
-W podzięce mogę ci zrobić świetny obiad, co ty na to ? -Wystawiłem głowę z kuchni, patrząc na zaszokowanego moimi słowami chłopaka.
-Oj już się tak tym nie trap, wiem, że twój penis woli cipy. Po prostu jestem gejem do kwadratu i nigdy nie przestanę podrywać właścicieli penisów. -Mruknąłem w jego kierunku.
-To się stało z tym...
-Nawet nie wiem, jak ma na imię, znaczy, starał się mi je podać, ale wyparłem je z pamięci. Nazywam go w myślach: Pan wielki pytong.
-Nie chcę wiedzieć.
-Oj nie wiem, nie wiem, serio charakter miał okropny, ale co on potrafił -Westchnąłem i potarłem się lekko po karku.
-To może jednak z nim bądź?
-Wkurwia mnie bardziej niż nie jedna dziewczyna. -Wzruszyłem ramionami.
<Thomas?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz