10 sty 2019

od Oliego cd Thomasa

Dwa jebane dni. Nawet nie wiem jak, to się stało, że ten zjeb, mnie złapał. Bałem się o świnki i tyle. Jedyne co było zależne od mojej osoby to te ryjki. Szmata nasączona czymś, co spowodowało, że straciłem przytomność i obudziłem się w domu. Nie moim domu dodam. W łóżku przywiązany do ramy za ręce. I był tam on, nie myślcie sobie, że te dwa dni było przyjemne. Bolało mnie wszystko, od nóg, po ramiona, poprzez dupę i członka. Wzrok mi się mocno rozmywał i świat uciekał odrobinę na bok, kiedy udało mi się wyjść...
... Tu wiadomo...
Wanna powoli napełniała się wodą, a ja czułem, jak moje ciało powoli dochodzi do jakiegoś stanu. Jakiego? Nie wiem. Przymknąłem oczy i zakląłem. Miałem ochotę się zjarać, i to tak, że nie byłbym świadom mojego istnienia. Nie byłem zniszczony, przez to, co się stało. Nie był to pierwszy raz, kiedy ktoś postanowił sobie mnie przywłaszczyć jako jakąś zabawkę do pieprzenia. Po prostu zawsze było to tak samo irytujące i tak samo bolało. Nie wiem, co oni myśleli, że wyrobie sobie jakiś sztokholmski syndrom ? (ofiara zakochuje się w oprawcy)
- Otwieraj, to nie jest hotel! -Kolejne uderzenie w drzwi i krzyk Thomasa. Nie, wanna była moim jednym z dwóch opcji ratunku i nie miałem zamiaru jej pozostawić dla jakiegoś krzykliwego idioty. Zakręciłem wodę i rozebrałem się, rzucając ubrania w kąt. Nie wiedziałem, gdzie były te moje, w których mnie złapał, ale nie planowałem robić poszukiwań w momencie, w którym miałem możliwość ucieczki. Nabrałem powietrza i wsunąłem się do gorącej wody. Moje ciało powoli odpuszczało. Mięśnie rozluźniały się, ból nie ustępował, ale przynajmniej nie był aż tak obecny.
- Oli do chuja! -Kolejne uderzenie w drzwi.
- Kurwa spierdalaj -Warknąłem i osunąłem się całkowicie do wody. Ciepła ciecz, powoli opływała moją twarz, i odrobinę oczyszczała umysł. Czemu się tak nagle zestresowałem ? Kolejny palant, kolejne wykorzystanie i tyle. Nic więcej, nic więcej w tym nie było. Płuca powoli zaczęły się buntować i domagać tlenu więc wynurzyłem się, i głośno nabrałem powietrza, pozwalając ciału ponownie powrócić do brutalnego stanu, w jakim było, a nie było w dobrym stanie. Byłem cały siny. Dosłownie siny. Moje uda były podrapane do takiego stopnia, że robiły mi się strupy, a brzuch nosił na sobie znamiona miliona malinek i śladów po zębach. O Wacławie nie wspomnę, bo ten był po prostu prze-stymulowany. Zamknąłem oczy i sięgnąłem po jakiś szampon na ślepo. Pierwsza lepsza butelka zapewniała mnie, że moje włosy będą miękkie jak nigdy. Nalałem odrobinę na dłoń i wtarłem w czaszkę, sycząc odrobinę pod nosem. Włosy mnie też bolały, jednak nie sprzyja im ciągłe szarpanie. Wypuściłem powietrze gwałtownie, kiedy moje paznokcie natrafiły na wyjątkowo obolały fragment. Przesunąłem dłonie na tors, który jedyne co to był zmęczony, a potem na uda. Syknąłem, czując mydło na małych rankach, ale starałem się kontynuować toaletę. Bardzo delikatnie przejechałem dłonią po pośladku i zamarłem. Bolało, i to dość porządnie bolało. On mnie naprawdę chciał zniszczyć, tak abym nie mógł już spać z nikim kol wiek innym. Opłukałem się i powoli wyszedłem z wanny. Nogi ponownie ugięły się pod moją osobą, ale złapałem się zlewu i wyprostowałem. Nic innego mi nie pozostaje jak żyć dalej. Nie ja pierwszy i nie ostatni tak? Złapałem sam ze sobą kontakt wzrokowy i zamarłem. Facet w lustrze był naprawdę wrakiem. Szybko zostawiłem go tam, gdzie zastałem i złapałem dwa duże ręczniki. Jednym starałem się owinąć w talii, jednak ból mi nie pozwolił. Stęknąłem cicho i przysiadłem na krawędzi wanny, ciężko oddychając. Ponowiłem próbę owinięcia się ręcznikiem i tym razem jakoś dałem radę. Drugim ręcznikiem owinąłem się tak jak peleryną.
- Oli do kurwy, bo zadzwonię po policje, że jakiś obcy facet przyszedł i myje się w mojej wanny -Kolejny łomot.
- Mogę umrzeć w spokoju? -Wymamrotałem do siebie i zacisnąłem dłonie na krawędzi, patrząc, jak knykcie bieleją.
- Co ci do chuja odwaliło! Co nie wyruchał cię, jak powinien? Dupa boli? Masz te dni? -Kolejny łomot i krzyk. Zerwałem się i otworzyłem drzwi z hukiem. Stanąłem przed nim i zmarszczyłem brwi, czując, że mu zaraz jebnę.
- Nie kurwa, wykorzystał mnie okay? Wy kurwa korzystał i chcę mieć święty spokój -Ruszyłem nago do pokoju, w którym byłem pewien, że znajdę ubrania. Niestety moje nogi nie były nadal w pełni posłuszne i lekko ugięły się w momencie, w którym dotarłem do celu. Przytrzymałem się pierwszego przedmiotu pod ręką, którym była półka z książkami. Nabrałem powietrza i złapałem pierwszą lepszą koszulkę i dresy. Nie zwracałem już uwagi na to, czy on za mną poszedł, czy nie. Chciał, to niech kurwa ma. Zdjąłem ręcznik i szybko założyłem koszulkę. To samo poczyniłem ze spodniami. Ze strony Thomasa otrzymałem cisze. To przyjąłem jako znak, że mnie nie widział.
- Mam ochotę się zjarać -Wymamrotałem i położyłem się na łóżku, które kusiło swoją miękkością.
- Nie ma opcji, nie przyjmuję narkomanów -Warknął właściciel mieszkania, łóżka i ubrań.
- Mhm -Pokiwałem tylko głową i starałem się rozluźnić.
- Wynocha -Złapał mnie pod ramie i szarpnął w górę, zmuszając mnie tym do przyjęcia pozycji siedzącej. Syknąłem i poczułem, jak szklą mi się oczy. Nie ma chuja we wsi, nie przy nim.
- Co kurwa? Znudziłeś się mu? -Warknął i lekko mną potrząsnął. Tego było za wiele, jego morda prosiła się op to. Zanim który kol wiek z nas załapał, co się działo, Thomas dostał lewego sierpowego, który nie zbił go z nóg, ale mocno odsunął od mojej osoby.
- Nikomu się nie nudzę, nikomu kurwa, sam mnie chcesz i tego nie wiesz. Tamten... Kurwa co ci tak zależy na tym, żeby wiedzieć, co się stało? Kręci cię moja porażka? Mój ból? Nie widzisz kurwa, jak wyglądam? - Teraz krzyczałem.
- Nie mam zamiaru być twoim jakimś kurwa pomocnikiem, który zbiera cię po ostrej orgii i pozwala odpocząć pod swoim dachem.
- Ja tam nie chciałem być! Zjeb, mnie złapał, na jebane ulicy i zaciągnął do jebanego domu, gdzie kurwa nie miałem jak uciec. Dwa jebane dni! Dwa kurwa dni! Znając ciebie, to byś nawet ze swoimi przygodami z nożem, nim godziny nie wytrzymał. Facet nie zna słowa, nie ani przestań, TERAZ JESTEŚ SZCZĘŚLIWY?! - Ostatnie zdanie wykrzyczałem mu w twarz, czując jak napięcie, które po takim darciu mordy powinno ze mnie zejść, wzrosło. Oddychałem przez, żeby i starałem się nie unieść ani odrobinę bardziej niż tego potrzebowałem w tej chwili.
<thomas?>

+10 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz