20 sie 2018

Od Camilli CD. Nivana

Powolnym krokiem przemierzałam kolejne alejki tego całkiem sporego parku, zerkając ze zdezorientowaniem na puste ławki i coraz intensywniej rozmyślając nad tym, czy mężczyzna, którego zaprosiłam nie zapomniał o naszym spotkaniu. Mijałam staruszków spacerujących chodnikiem, panie z psami, grupy głośnych, roześmianych nastolatków, ale żadnego szatyna z charakterystycznym zarostem i okularami.
* * *
Patrzyłam na przechodzących obok ludzi, których twarze wyrażały głównie zmęczenie, a nawet i lekkie poirytowanie, po czym zaczęłam uświadamiać sobie, jak bardzo się zmieniłam. Kiedyś radosna, uśmiechnięta. Może to była tylko maska? Dobra mina do złej gry? Cóż, to prawda. Przykrywałam smutek, który z każdym kolejnym problemem rodzinnym coraz bardziej się pogłębiał. Może poczyniłam krok w przód, gdyż postanowiłam pokazać swoje prawdziwe ja i kiedy stanęłam w lustrze, patrząc na swoje odbicie, mogę śmiało powiedzieć, że niczym nie różnię się od tych wszystkich zmęczonych, posmutniałych ludzi przechadzających się w okolicy.
Uniosłam wzrok i na jednej z ławek ujrzałam czekającego mężczyznę, co momentalnie przyniosło mi uczucie ulgi. Nie wiem dlaczego, ale cieszyłam się z tego spotkania, zwłaszcza przez to, że moja przyjaciółka niedawno się wyprowadziła i nie miałam żadnej osoby, z którą mogłabym spędzić trochę czasu, beztrosko popijając kawę, czy rozmawiając, nawet o pogodzie.
Podeszłam bliżej do mężczyzny, a kiedy uniósł na mnie swoje spojrzenie, wystawiłam mu dłoń na powitanie.
- Cześć. – uścisnęliśmy sobie ręce, wysilając się nawet na delikatne uśmiechy.

Nivan?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz