— Bielizna mi nie wyschnie przez najbliższy czas, mogę zostać na noc? — lekko odchyliła głowę, a kąciki jej ust delikatnie się uniosły.
Cicho westchnąłem i zerkałem na jej palce, które delikatnie muskały moje ramiona i wywołały u mnie ciepły dreszcz.
— Oj proszę cię, po co się o to pytasz, skoro odpowiedź jest oczywista? — wymamrotałem do jej ucha, lekko się uśmiechając — Zostajesz ze mną czy tego chcesz, czy nie. — mimowolnie przygryzłem płatek jej ucha, przez co delikatnie drgnęła.
— Ależ ty gościnny. — zaplotła ręce wokół mojego karku i przyciągnęła mnie bliżej.
— O tak. — odparłem przeciągle i zacząłem muskać wargami jej szyję, jednocześnie czując, jak dłoń kobiety delikatnie gładzi mój tors.
— Ja przepraszam, że wam przerywam… — usłyszałem niski, dobrze znany mi głos dochodzący zza drzwi, który spowodował, że niechętnie odsunąłem się od Idy i otworzyłem drzwi.
W progu stał Carlo w marynarce z przekrzywioną muszką, zmierzwionymi włosami i przebiegłym uśmiechem na twarzy.
— To moja sypialnia. — burknął, a ja ze zdezorientowaniem rozejrzałem się po pokoju. Jako, że była noc, nie dostrzegłem, że moja sypialnia znajduje się pięć metrów dalej. — A tak przy okazji… — ruszył w stronę Idy, a wokół niego unosił się zapach drogich perfum, wymieszany z nutką alkoholu. — Miło mi poznać pierwszą od wielu lat kobietę, która była w stanie zawrócić w głowie mojemu zapracowanemu przyjacielowi. — uścisnął jej dłoń i klasycznie, zostawił na niej pocałunek. — Carlo.
— Ida. — obdarowała go delikatnym uśmiechem, jednak jej wzrok ciągle wędrował w moim kierunku.
Porozmawiali chwilę na typowe, utarte tematy, a ja stałem oparty o ścianę z rękami zaplecionymi na wysokości klatki piersiowej. Z rozbawieniem przyglądałem się, jak Carlo kombinuje, próbując flirtować, jednak Ida przebiegle odpycha jego żałosne zagrywki.
— No i jak, zdążyliście już się sobą nacieszyć, moje urocze gołąbeczki? — pogładziłem się po brodzie, lekko się uśmiechając.
— Skoro Ida zostaje na noc, to na pewno zdążymy jeszcze chwilę rano pogadać, a co? Zazdrosny? — skrzywił mi się i ściągnął marynarkę.
— Tak, tak… — kiwnęła głową i podeszła do mnie z tym swoim uroczym uśmiechem wymalowanym na twarzy. Wyszliśmy z sypialni, a ja wciągnąłem ją do łazienki i posadziłem na blacie. — Czy mi się wydaje, czy twój kumpel momentami próbował ze mną flirtować, mimo że stałeś trzy metry od niego? — zachichotała cicho, mierzwiąc mi włosy.
— No cóż, taki już jest. — wyszczerzyłem zęby i musnąłem dłonią jej udo. — Teraz zabiorę cię do sypialni i pozwolę odpocząć, bo zapewne masz już dość obecności facetów na dzień dzisiejszy. — podniosłem ją, po czym kopnąłem w drzwi od pokoju i położyłem dziewczynę delikatnie na łóżku. — Dobranoc. — pocałowałem ją w czoło, po czy nakryłem kołdrą i delikatnie przymknąłem drzwi od pokoju.
* * *
Wstałem, budząc się w jednej z pięciu sypialń w tej ogromnej rezydencji. Kiedy tylko otworzyłem oczy, zauważyłem, że ktoś leży obok. Nachyliłem się, a moim oczom ukazała się Ida. Co ona tu robi? Lekko nią potrząsnąłem, a ta szybko się obudziła, ziewając.
— Dzień dobry księżniczko, skąd się tu wzięłaś? — zapytałem, lekko się uśmiechając.
— Nie mogłam zasnąć. — odparła, mrużąc oczy. — Ale znalezienie sypialni, w której śpisz zajęło mi prawie pół godziny. — zaśmiała się tym rodzajem śmiechu, który lubiłem u niej najbardziej.
— Mhm. — mruknąłem cicho i powoli wstałem z łóżka, po czym przywdziałem jakieś ciuchy.
Cała nasza trójka zjadła wspólne śniadanie, tak, trójka, gdyż Carlo bardzo polubił Idę i postanowił nam towarzyszyć. Oczywiście nie obyło się bez prób podrywu i udowodnienia mi, że jest lepszy.
Około południa odwiozłem Idę do domu i przytuliłem ją na pożegnanie tak mocno, jak potrafiłem.
— Odwiedź nas jeszcze kiedyś, znaczy… Mnie. — zakręciłem na palcu kosmyk jej puchatych włosów.
— Dobrze, Dan. — uśmiechnęła się szeroko i zniknęła we wnętrzu swojego domu.
* * *
Dni mijały mozolnie, a ja przyjmowałem kolejne zlecenia, tworzyłem projekty, wyliczałem wymiary, dopasowywałem terminy i co chwilę zapisywałem coś nowego w moim notesiku. Praca całkowicie wchłonęła mój czas powodując, że nawet Carlo rzadko widywał mnie w swojej rezydencji. Znikałem, ale kiedy tylko pojawiłem się w domu, zaraz mnie zaczepił. — Jesteś ostatnio bardzo zapracowany, może skoczymy razem do jakiejś knajpki, żebyś chociaż na moment odpoczął?
— Gdybym tylko miał czas… — burknąłem ponuro, chowając miernik do kieszeni.
— Nie przesadzajmy! Jest dopiero jedenasta! Na pewno jesteś w stanie wykrzesać jedną godzinę w tygodniu dla przyjaciela.
— No dobrze, zbierajmy się.
Ruszyliśmy do knajpy, w której Carlo był stałym klientem. Szczerze powiedziawszy, wnętrze naprawdę wymagało remontu. Z mojego zamyślenia wyrwał mnie wysoki, dziwnie znany głos.
— Dzień dobry. Chcą państwo złożyć zamówienie? — uniosłem wzrok na kelnerkę, która stała przed nami, trzymając długopis i notes w dłoni.
— Ida? — w moich oczach pojawił się radosny błysk.
Ida? ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz