Jego pytanie mnie bardzo zdziwiło. Czemu niby miałam coś do niego poczuć po spędzeniu ze sobą jakiś siedmiu godzin. Pierw zastanawiałam się co powiedzieć jednak nim to zrobiłam kichnęłam przez co miałam załzawione oczy.
- Carlo, jak mam coś do ciebie czuć skoro cię nie znam? Nie śpieszna mi się zakochiwać, w nikim - powiedziałam i wzruszyłam ramionami przecierając oczy by pozbyć się łzy nim jednak to zrobiłam znów kichnęłam.
- Przepraszam, będę chora i no... zawsze kicham - rzekłam, a on skinął głową.
- Mogę już zejść na dół i wziąć leki czy znów będziesz mnie zabierał? - zapytałam z lekkim uśmiechem.
- Nie... to wszystko - odpowiedział, a ja chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam na dół.
- Zostaniesz na kolacje? - zapytałam i odwróciłam się w jego stronę.
- Z chęcią - powiedział, a ja puściłam jego dłoń gdy byliśmy już w kuchni i złapałam za pudełko proszków oraz jakiegoś świństwa do rozpuszczenia. Wsypałam proszek do szklanki i zalałam wodą, rozmieszałam i z obrzydzeniem na twarzy wypiłam.
- Uwielbiam twoje miny - powiedział Bell śmiejąc się, spiorunowałam go wzrokiem i tyknęłam w jego policzek przez co od razu się uspokoił. Uśmiechnęłam się i odwróciłam się od dwójki mężczyzn. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam masę na naleśniki.
- O tak - powiedział Bell kiedy zobaczył co zamierzam zrobić. Tak... on kochał moje naleśniki bardziej niż mnie, choć uważa, że powinien trzymać mnie przy życiu bo kto jak kto ale niby robię najlepsze.
- Dostaniesz ostatni, pierw gość - rzekłam, a on prychnął i wstał, ruszył do salonu, a tam walnął się na wielką sofę biorą pilot do ręki i włączając telewizor.
- Zawołajcie mnie na jedzenie - krzyknął, a ja wywróciłam oczami jednak uśmiechnęłam się. Spojrzałam na Carlo, który przyglądał się temu bez słowa.
- Przepraszam, on już tak ma, zachowuje się jak dziecko - powiedziałam i wzruszyłam ramionami.
- Słyszę! - krzyknął.
- No i chuj? Siedź cicho, zaraz będzie leciał Scooby Doo, włącz sobie - powiedziałam, a on od razu znalazł program.
- Dzięki! - odkrzyknął, a ja wróciłam wzrokiem do Carlo.
- Obyś lubił naleśniki - powiedziałam i wróciłam do robienia kolacji. Włączyłam muzykę przez co Bell zaczął się na mnie drzeć... no bo przecież ogląda bajkę. Wyszło więc, że podgłośnił swoją bajeczkę i było ją słychać w całym domu. Dobrze, że sąsiedzi mieszkają jakieś dwa kilometry dalej, inaczej ciężko byłoby co do ciszy nocnej. Po około dwudziestu minutach zrobiłam naleśniki z nutellą, wiórkami kokosowymi oraz jeszcze jedne z czekoladą, truskawkami oraz bitą śmietaną.
- Bell, jedzenie - powiedziałam, a nim skończyłam jakże krótką wypowiedź on już siedział na swoim miejscu. Wywróciłam oczami i wyłożyłam im po dwa naleśniki z rodzaju. Bell od razu zaczął się zajadać, a ja zagotowałam mu mleko z powodu iż chłopak uwielbiał pić kakao i jeść naleśniki.
- Wypijesz kakao, czy wolisz herbatę? - skierowałam pytanie do Carlo kiedy zalewałam już ulubiony kubek Bella i postawiłam przed nim gotowy napój z piankami.
Carlo? xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz