21 sie 2018

Od Nivana cd Antoniego

— Jakieś trzydzieści, może czterdzieści minut. W sumie sam nie wiem, ale trafiłem na wyjątkowo dobre teksty, jakieś cztery piątki postawiłem i dwa celujące — odparł, pusząc się jak paw, a ja jedynie pokiwałem z powątpiewaniem, bo jednak jakość tych tekstów, które widziałem, była naprawdę mierna, żeby brzydko tego wszystkiego nie nazywać i zachować resztki instynktów samozachowawczych. — Ale w sumie to optyka, cholernie proste, a biolchemy cieszą się, że mogą sobie w końcu oczko namalować i się popisać wiedzą — rzucił, roześmiał się, a ja jedynie wzruszyłem ramionami, nie starając się jakkolwiek wpływać na jego odczucia. — Naprawdę lubię te dzieciaki. W sumie to przez jakiś czas nawet zastanawiałem się, czy aby kółka dyskusyjno-filmowego im nie poprowadzić, ale jednak wolę wracać wcześniej do domu i mieć jeszcze jakiekolwiek życie. Jeżeli w ogóle da się je mieć, będąc nauczycielem.
— Już nie psiocz, masz weekendy, masz święta, masz całe wakacje wolne. Jakieś sto dni szkolnych plus dwa miesiące. Reszta może sobie pozwolić na dłuższy wypoczynek raz na cztery lata... — mruknąłem, dziubiąc widelcem w talerzu i zastanawiając się, kiedy to ja ostatni raz wybrałem się na jakieś wakacje, a po obliczeniach wyszło, że prawdziwie się zabawiłem podczas wycieczki nad jezioro ze śmieciami i Przewalską i naprawdę średnio mi się to podobało. — Ja pierdolę, chyba powinienem sobie wziąć urlop — burknąłem bardziej do siebie, niż do niego, za chwilę opierając czoło na dłoni i już dojadając jajecznicę bez zbędnej gadaniny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz