19 sie 2018

Od Nivana cd Camilli

Skończyło się na zapierdalaniu wte i wewte, jak jakiś kot z pęcherzem, zastanawiając się, gdzie powinienem upchnąć uwalone w gównie ręce, żeby jeszcze bardziej nie zrobić pod siebie i nie obudzić się przypadkiem z dłonią w nocniku, zarywając noce i płacząc. Dorosłe życie mówili, będzie fajnie, mówili, zobaczysz, mówili. I co? I nic, miałem ochotę wrócić na garnuszek do mamy, ułożyć głowę na jej kolanach, jakbym znowu miał jedenaście lat i rozpływać się pod dotykiem palców przeczesujących włosy, ignorując wszelkie zło tego świata, które czaiło się w każdym, ale to naprawdę każdym kącie i tylko czekało, aż zejdę na chwilę z warty, lekko się rozkojarzę i wszystko po to, żeby jeszcze efektywniej zaatakować i gdy dam palec, to ujebać mi rękę, zostawiając tylko obgryzioną obręcz barkową, którą nawet zamachać nie będę miał jak.
Tydzień był naprawdę nerwowy, bo nie tyle, co tylko praca, a i wspomnienie z głupiej młodości przypałętało się niewiadomoskąd i niewiadomokiedy, wiadomo tylko, że Karma chciała, żebyśmy wylądowali razem w barze, nieco na siebie powrzeszczeli, a później jak pogodzone, stare kocury, wróciły na stare, nowe śmieci i zaczęły względnie zgodnie funkcjonować, zdając sobie sprawę z tego, jak wielkim wrzodem na żołądku były niewypowiedziane słowa i niezamknięte sprawy z przeszłości, które ciągały się za nami jak smród po gaciach.
Ale jakimś cudem to minęło i przy życiu przytrzymywała mnie tylko dobra, mrożona herbata, przysięgam.
Jakimś cudem to minęło i mogłem usiąść na ławce w parku, oczekując towarzyszki, z którą się umówiłem. Grzebiąc w telefonie, poprawiając okulary korekcyjne i machając nogą założoną na drugą. Może nawet uśmiechając się do uchwyconego całkiem przypadkiem zdjęcia i zastanawiajac się nad tym, czy nie powinienem pozbyć się brody, która zdecydowanie mnie postarzała. Czy może nie powinienem kupić sobie jakiejś roślinki, nazwać ją i udawać, że mam kogoś bliskiego.
Albo po prostu strzelić się w łeb i zacząć żyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz