Przyglądam się dziewczynie siedzącej przede mną na łóżku, nie zapominając aby co jakiś czas zerknąć w stronę drzwi dla upewnienia się czy miejsce mojego schronienia nie zostało odkryte, czego bardzo bym nie chciał. Moje pierwsze stwierdzenie i chyba pierwsza myśl po pierwszym przyjrzeniu się jej to "ładna". Taka trochę krucha, zastanawia mnie jakoś w międzyczasie dlaczego tutaj się znalazła, ale uznaję, że to nie mój interes. Podobają mi się jej włosy. Nigdy nie lubiłem kobiet z jasnymi włosami... zaczynam zmieniać zdanie od samego patrzenia na nią. W końcu kiedy marszczy brwi, co zauważam bo akurat przyglądam się jej twarzy, wybudzam się z tego transu.
- Nie boisz się zostać szpitalnym kryminalistą tak jak ja, słońce? - unoszę brew i krzyżuję przed sobą ramiona. Wyraz jej twarzy delikatnie się rozluźnia.
- Gdybym się bała, to bym ci nie zaproponowała pomocy. Chcę być twoją tajemniczą współdziałaczką na rzecz sprawiedliwości w tym okropnym miejscu, bo mnie jutro może już nie być... słońce - mówi z pewnym przekąsem, a ja kiwam głową. Jakaś postać migocze w przejściu, więc podnoszę na nią wzrok i od razu kucam, chowając się w nieco prymitywny sposób za łóżkiem i siedzącą na nim dziewczyną. Powoli odwraca się przodem do wyjścia. Nic nie mówi, jednak woląc nie ryzykować odkrycia, pozostaję w tej pozycji.
- Jak się nazywasz słońce? Wiesz, żebym trafił z powrotem i wiedział kogo ewentualnie szukać, a na pewno będę szukać - puszczam jej oczko, a ona przewraca oczami.
- Czy to ma jakiekolwiek znaczenie skoro mam zostać twoją wspólniczką?
- Chcę znać imię osoby, która jeśli coś nie wyjdzie pochowa moje własne ciało - wzruszam ramieniem.
- Jeśli coś nie wyjdzie? A mam już takie idealne miejsce do schowania twoich zwłok... w mojej sypialni.
- Sypialni? - oblizuję wargi. - Szybka jesteś słońce, ale na razie rozmawiajmy o ważnych interesach, dopiero później o przyjemnościach i innych atrakcjach. A wracając do tematu, to nie wyglądasz na bardzo silną kobitkę, więc zostaniesz mózgiem operacji. Na początek wymyśl gdzie zakopać ciało pielęgniarki i nie nie mamy czasu zawlec go do twojej sypialni - mówię, a ona się krzywi.
- Czy ty właśnie powiedziałeś, że jestem za słaba? - nagle mówi podniesionym tonem na co chichoczę.
- Przepraszam słoneczko, ale prawda jest taka, że wystarczy żebym się na tobie położył i cię zgniotę - szczerze się do niej, a ona fuka na mnie z dezaprobatą.
- Najpierw to musiałabym ci na to pozwolić.
- Schowałem się już u ciebie w łazience za zasłonką prysznica, więc myślę że nie zajmie mi długo zmusić cię do zachęcania mnie, abym się na tobie położył... i zrobił z tobą inne rzeczy, w końcu sama zaproponowałaś dla mnie twoją sypialnię - szczerzę się, a ona kopie mnie w kolano, przez co tracę równowagę i ląduję na plecach. - Aj, to bolało.
- Idę się myć, a ty tu zostań - mówi wstając z łóżka. Wodzę za nią wzrokiem.
- A mogę pójść popatrzeć? - fuka tylko i z trzaskiem zamyka za sobą drzwi. Wzdycham i powoli się podnoszę. Otrzepuję spodnie i wygładzam koszulkę, a później niewiele myśląc rzucam się na łóżko dziewczyny i wykładam się na nim wygodnie. Rozglądam się po pokoju próbując trochę dowiedzieć się o dopiero co spotkanej dziewczynie, jednak wielu rzeczy nie znajduję. Moją uwagę przykuwa telefon, który ku mojemu niezadowoleniu odblokowuje się na kod cyfrowy. Co jednak ciekawe na tapecie blokady można zobaczyć jej zdjęcie z dwiema dziewczynami w jej wieku jak mi się wydaje. Będę musiał o to zapytać, bo jeśli to jej siostry to chyba trafiłem do raju. Prawda jest taka, że od kiedy Chloe zaczęła mi całkowicie ignorować zrezygnowałem z uganiania się za wielką miłością, twierdząc, że jeśli jest mi takowa przeznaczona, to jakoś sama wyjdzie. Nie mogąc więc wpisać swojego numeru do jej telefonu szperam w szafce znajdującej się przy łóżku w poszukiwaniu karteczki oraz długopisu. Kiedy znajduję potrzebne mi rzeczy zapisuję mój numer, a kawałek papieru chowam za etui telefonu. Będzie miała niespodziankę.
Odkładam telefon na blat wspomnianej wcześniej szafki i już mam szukać innego zajęcia, kiedy do pokoju wchodzi młody mężczyzna. Taki wysoki, ciemne blond włosy, bardzo przypominający tamtą dziewczynę. Niesie dwa kubki z pobliskiej kawiarni, którą sam chyba ostatnio zbyt często odwiedzam. Zauważa mnie już po zasunięciu za sobą szklanych drzwi i staje jak wryty. Patrzymy na siebie w milczeniu i czekam aż wreszcie się odezwie, w końcu to on tutaj wchodzi nieproszony.
- Kim jesteś? Co robisz w łóżku mojej siostry? - pyta tym tonem nadopiekuńczego starszego brata, który powinien mnie chyba wystraszyć, ale tak naprawdę wywołuje u mnie uśmiech.
- A jak myślisz? Oczywiście, że facetem do wynajęcia i chyba jesteś na tyle dużym chłopcem, żeby wiedzieć co się robi w łóżku z kobietą... szczególnie tak ładniutką - puszczam mu oczko, a on wyraźnie zaciska szczęki.
- Że co?! - krzyczy nagle a ja kręcę głową.
- W szpitalu nie powinno się krzyczeć blondynku - wzruszam ramionami i wstaję z łóżka. Chyba nadszedł czas znikać, chociaż nie ukrywam chciałbym jeszcze porozmawiać z tą ładniejszą częścią tego rodzeństwa. Podchodzi do łóżka szybkim, pełnym wściekłości krokiem. Oddziela nas tylko właśnie to łóżko, na co nieszczególnie mogę narzekać. Zawsze to jakiś dystans.
- Gdzie jest moja siostra? - odstawia kubki na szafkę po drugiej stronie i zaciska dłonie w pięści. O widzę, że mam tutaj do czynienia z temperamentnym blondynkiem.
- Cóż musiała pójść pod prysznic, sam rozumiesz - wzruszam nonszalancko ramieniem i z wszystkich sił staram się nie wybuchnąć śmiechem, ponieważ mogłoby to zepsuć całe przedstawienie. Wtedy ku mojemu szczęściu chyba, widząc jego minę, drzwi do łazienki się otwierają.
- O Nate już przyszedłeś? - słyszę zza siebie głos i uśmiecham się pod nosem. Dziewczyna podchodzi do łóżka, gdzie układa swoje wcześniejsze rzeczy, ponieważ z tego co widzę przebrała się w coś świeżego. Moja ręka niespodziewanie dla niej ląduje delikatnie na jej plecach, kiedy się pochyla.
- Skoro... Nate już przyszedł to ja pójdę na dalsze przygody słoneczko...
- Nie jestem twoim słoneczkiem - rzuca, na co odpowiadam śmiechem.
- Wcześniej mnie nie poprawiłaś laleczko - puszczam jej oczko. - Dziękuję za wszystko, do zobaczenia jutro... W końcu jakbym mógł sobie odmówić kolejnego naszego spotkania - omijam ją i obchodzę łóżko dookoła, uważnie obserwując przy tym blondyneczka aka Nate'a. - Do zobaczenia słoneczko, nie tęsknij za bardzo - chichoczę i wybiegam z pokoju kierując się na oddział, gdzie znajduje się moja mama. Teraz tylko nie wpaść na panią Mary i wszystko będzie dobrze. Chyba że blondynek otrząśnie się z szoku i postanowi mnie zabić. To już mógłby być spory problem.
- Nie boisz się zostać szpitalnym kryminalistą tak jak ja, słońce? - unoszę brew i krzyżuję przed sobą ramiona. Wyraz jej twarzy delikatnie się rozluźnia.
- Gdybym się bała, to bym ci nie zaproponowała pomocy. Chcę być twoją tajemniczą współdziałaczką na rzecz sprawiedliwości w tym okropnym miejscu, bo mnie jutro może już nie być... słońce - mówi z pewnym przekąsem, a ja kiwam głową. Jakaś postać migocze w przejściu, więc podnoszę na nią wzrok i od razu kucam, chowając się w nieco prymitywny sposób za łóżkiem i siedzącą na nim dziewczyną. Powoli odwraca się przodem do wyjścia. Nic nie mówi, jednak woląc nie ryzykować odkrycia, pozostaję w tej pozycji.
- Jak się nazywasz słońce? Wiesz, żebym trafił z powrotem i wiedział kogo ewentualnie szukać, a na pewno będę szukać - puszczam jej oczko, a ona przewraca oczami.
- Czy to ma jakiekolwiek znaczenie skoro mam zostać twoją wspólniczką?
- Chcę znać imię osoby, która jeśli coś nie wyjdzie pochowa moje własne ciało - wzruszam ramieniem.
- Jeśli coś nie wyjdzie? A mam już takie idealne miejsce do schowania twoich zwłok... w mojej sypialni.
- Sypialni? - oblizuję wargi. - Szybka jesteś słońce, ale na razie rozmawiajmy o ważnych interesach, dopiero później o przyjemnościach i innych atrakcjach. A wracając do tematu, to nie wyglądasz na bardzo silną kobitkę, więc zostaniesz mózgiem operacji. Na początek wymyśl gdzie zakopać ciało pielęgniarki i nie nie mamy czasu zawlec go do twojej sypialni - mówię, a ona się krzywi.
- Czy ty właśnie powiedziałeś, że jestem za słaba? - nagle mówi podniesionym tonem na co chichoczę.
- Przepraszam słoneczko, ale prawda jest taka, że wystarczy żebym się na tobie położył i cię zgniotę - szczerze się do niej, a ona fuka na mnie z dezaprobatą.
- Najpierw to musiałabym ci na to pozwolić.
- Schowałem się już u ciebie w łazience za zasłonką prysznica, więc myślę że nie zajmie mi długo zmusić cię do zachęcania mnie, abym się na tobie położył... i zrobił z tobą inne rzeczy, w końcu sama zaproponowałaś dla mnie twoją sypialnię - szczerzę się, a ona kopie mnie w kolano, przez co tracę równowagę i ląduję na plecach. - Aj, to bolało.
- Idę się myć, a ty tu zostań - mówi wstając z łóżka. Wodzę za nią wzrokiem.
- A mogę pójść popatrzeć? - fuka tylko i z trzaskiem zamyka za sobą drzwi. Wzdycham i powoli się podnoszę. Otrzepuję spodnie i wygładzam koszulkę, a później niewiele myśląc rzucam się na łóżko dziewczyny i wykładam się na nim wygodnie. Rozglądam się po pokoju próbując trochę dowiedzieć się o dopiero co spotkanej dziewczynie, jednak wielu rzeczy nie znajduję. Moją uwagę przykuwa telefon, który ku mojemu niezadowoleniu odblokowuje się na kod cyfrowy. Co jednak ciekawe na tapecie blokady można zobaczyć jej zdjęcie z dwiema dziewczynami w jej wieku jak mi się wydaje. Będę musiał o to zapytać, bo jeśli to jej siostry to chyba trafiłem do raju. Prawda jest taka, że od kiedy Chloe zaczęła mi całkowicie ignorować zrezygnowałem z uganiania się za wielką miłością, twierdząc, że jeśli jest mi takowa przeznaczona, to jakoś sama wyjdzie. Nie mogąc więc wpisać swojego numeru do jej telefonu szperam w szafce znajdującej się przy łóżku w poszukiwaniu karteczki oraz długopisu. Kiedy znajduję potrzebne mi rzeczy zapisuję mój numer, a kawałek papieru chowam za etui telefonu. Będzie miała niespodziankę.
Odkładam telefon na blat wspomnianej wcześniej szafki i już mam szukać innego zajęcia, kiedy do pokoju wchodzi młody mężczyzna. Taki wysoki, ciemne blond włosy, bardzo przypominający tamtą dziewczynę. Niesie dwa kubki z pobliskiej kawiarni, którą sam chyba ostatnio zbyt często odwiedzam. Zauważa mnie już po zasunięciu za sobą szklanych drzwi i staje jak wryty. Patrzymy na siebie w milczeniu i czekam aż wreszcie się odezwie, w końcu to on tutaj wchodzi nieproszony.
- Kim jesteś? Co robisz w łóżku mojej siostry? - pyta tym tonem nadopiekuńczego starszego brata, który powinien mnie chyba wystraszyć, ale tak naprawdę wywołuje u mnie uśmiech.
- A jak myślisz? Oczywiście, że facetem do wynajęcia i chyba jesteś na tyle dużym chłopcem, żeby wiedzieć co się robi w łóżku z kobietą... szczególnie tak ładniutką - puszczam mu oczko, a on wyraźnie zaciska szczęki.
- Że co?! - krzyczy nagle a ja kręcę głową.
- W szpitalu nie powinno się krzyczeć blondynku - wzruszam ramionami i wstaję z łóżka. Chyba nadszedł czas znikać, chociaż nie ukrywam chciałbym jeszcze porozmawiać z tą ładniejszą częścią tego rodzeństwa. Podchodzi do łóżka szybkim, pełnym wściekłości krokiem. Oddziela nas tylko właśnie to łóżko, na co nieszczególnie mogę narzekać. Zawsze to jakiś dystans.
- Gdzie jest moja siostra? - odstawia kubki na szafkę po drugiej stronie i zaciska dłonie w pięści. O widzę, że mam tutaj do czynienia z temperamentnym blondynkiem.
- Cóż musiała pójść pod prysznic, sam rozumiesz - wzruszam nonszalancko ramieniem i z wszystkich sił staram się nie wybuchnąć śmiechem, ponieważ mogłoby to zepsuć całe przedstawienie. Wtedy ku mojemu szczęściu chyba, widząc jego minę, drzwi do łazienki się otwierają.
- O Nate już przyszedłeś? - słyszę zza siebie głos i uśmiecham się pod nosem. Dziewczyna podchodzi do łóżka, gdzie układa swoje wcześniejsze rzeczy, ponieważ z tego co widzę przebrała się w coś świeżego. Moja ręka niespodziewanie dla niej ląduje delikatnie na jej plecach, kiedy się pochyla.
- Skoro... Nate już przyszedł to ja pójdę na dalsze przygody słoneczko...
- Nie jestem twoim słoneczkiem - rzuca, na co odpowiadam śmiechem.
- Wcześniej mnie nie poprawiłaś laleczko - puszczam jej oczko. - Dziękuję za wszystko, do zobaczenia jutro... W końcu jakbym mógł sobie odmówić kolejnego naszego spotkania - omijam ją i obchodzę łóżko dookoła, uważnie obserwując przy tym blondyneczka aka Nate'a. - Do zobaczenia słoneczko, nie tęsknij za bardzo - chichoczę i wybiegam z pokoju kierując się na oddział, gdzie znajduje się moja mama. Teraz tylko nie wpaść na panią Mary i wszystko będzie dobrze. Chyba że blondynek otrząśnie się z szoku i postanowi mnie zabić. To już mógłby być spory problem.
Izzy?
+10PD
+10PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz